Na samym początku kryzysu, który powstał na granicy polsko-białoruskiej, media obiegły zdjęcia kobiety, który na rękach trzymała kotka. Lewica i jej aktywiści, zaczęli współczuć zwierzęciu i rozczulać się nad jego losem. O zwierzę upomniała się prof. Krystyna Pawłowicz.
– Gdzie jest kot z Afganistanu? Odegrał rolę i go zjedli,czy wycofali na inną graniczną placówkę? – pyta Krystyna Pawłowicz.
O los kota już wcześniej pytała Fundacja Ocalenia. Z relacji mediów wynika, że kot szedł długo za rodziną, choć nie wiemy skąd dokładnie ów rodzina pochodzi. Jednak niezależnie, czy z Iraku czy Afganistanu, średnio chce nam się wierzyć, że kot wyglądający bardzo dobrze, szedł za rodziną lub był niesiony przez kogoś kilka tysięcy kilometrów…