INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

09:29 | piątek | 19.04.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Niemiecka armia stacjonuje w Szczecinie

Czas czytania: 7 min.

Kartka z kalendarza polskiego

19 kwietnia

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy. Każdy Polak mógł wtedy zginąć...

Koniecznie przeczytaj

Polska powinna zarządzić, że generałowie Bundeswehry nie mogą dowodzić na terenie Polski. Wielonarodowy Korpus Północno-Wschodni znajduje się na terenie RP i powinien być dowodzony przez Wojsko Polskie.

Polemika wokół niemieckiej propozycji umieszczenia baterii Patriot Bundeswehry na terenie Polski w pobliżu Ukrainy przysłania fakt, że Bundeswehra stacjonuje w Polsce już od 23 lat.

- reklama -

15 listopada ukraińska rakieta S-300 uderzyła w terytorium RP w Przewodowie, zabijając dwóch polskich obywateli. Incydent miał miejsce w dniu masowego rakietowego ataku Rosji na Ukrainę. Wciąż nie wiadomo, jak do niego doszło. Wiadomo za to dwie rzeczy: po pierwsze, trzy dni po ataku – 18 listopada, były ambasador Ukrainy w Berlinie Andrij Melnyk (znany z banderowskich poglądów) został wiceministrem ukraińskiego MSZ i po drugie, dwa dni później – 20 listopada niemiecka ministra obrony Christine Lambrecht oznajmiła w niemieckiej prasie że: “Zaoferowaliśmy Polsce wsparcie w zabezpieczeniu jej przestrzeni powietrznej – naszymi Eurofighterami i systemami obrony powietrznej Patriot”.

Niemiecka oferta wywołała burzliwą dyskusję w Polsce, totalna opozycja była za bezwarunkowym jej przyjęciem, rząd PiS bardziej ostrożny, sugerował rozmieszczenie niemieckich Patriotów na Ukrainie (co jest logiczne, patrząc na ochronę terytorium RP przez atakami ze wschodu). Dyskusja weszła jeszcze na inny poziom, Niemcy twierdziły, że nie mogą rozlokować żołnierzy Bundeswehry na wschodniej Ukrainie, szef NATO zasugerował z kolei w wywiadzie dla TVP że: „ewentualne rozmieszczenie systemu na Ukrainie leżałoby w gestii poszczególnych państw, a nie Sojuszu NATO”.

Narracja Niemców rozsypuje się, kiedy weźmiemy pod uwagę fakt, że Bundeswehra spędziła dziesięć lat i wydała 2 miliardy euro na operacje wojskowe w Mali w Afryce. Skoro Berlin może wysyłać żołnierzy i sprzęt do dalekiej Afryki, to dlaczego nie może ich wysłać na wschodnią Ukrainę, przy granicy sojuszu? (…) Wobec polskiego sprzeciwu dla rozmieszczenia niemieckich Patriotów na terenie RP, Niemcy szybko dokonali operacji zamiatania. W sobotę 26 listopada niemiecki dziennik „Die Welt” skrytykował minister Lambrecht za pomysł wysłania Patriotów do Polski, nazywając go „samobójem” i zaznaczając, że: „Niemiecka Luftwaffe nie była wcześniej konsultowana”. Dziennik zmontował nawet specjalną narrację: „Władze w Warszawie wyraziły początkowo zadowolenie z powodu oferty, by następnie nieoczekiwanie zaproponować przekazanie Patriotów bezpośrednio na Ukrainę. Oznaczałoby to rezygnację przez Bundeswehrę z ostatniej pozostającej jej jeszcze zdolności do obrony własnej przestrzeni powietrznej”. Piękna wolta.

- reklama -

Tego samego dnia ambasador Niemiec w Polsce Thomas Bagger tłumaczył na wizji stacji TVN24: „Nie ma takiej możliwości, żebyśmy teraz wysłali baterie Patriot, które są obsługiwane przez niemieckich żołnierzy, na teren Ukrainy, ponieważ nie można wysłać żołnierzy państwa natowskiego do tego kraju”.

Pierwszy przyczółek

Epizod niemieckich Patriotów przypomina nam jednak o tym, że Bundeswehra ma już przyczółek na terenie Polski od ponad 23 lat. Na marginesie wejścia Polski do NATO w 1999 r. Niemcy dokonali dość sprytnej operacji przeniesienia do Szczecina zlokalizowanego wcześniej w niemieckim Rendsburgu niemiecko-duńskiego korpusu, który został przemalowany na Wielonarodowy Korpus Północno-Wschodni NATO. Niemcy załatwili dwie sprawy za jednym razem – nie tylko pozbyli się narzuconego im w 1962 r. przez NATO korpusu z duńską armią i brytyjskim nadzorem, ale i przy okazji postawili na nowo wojskowy but za Odrą, raptem 54 lata po wycofaniu się pod presją Armii Czerwonej.

- reklama -

W ciągu ostatnich dwóch dekad Niemcy płynnie skonsolidowali i umocnili swoją pozycję wojskową. Po upadku ZSRR Armia Czerwona opuściła teren NRD, a sama NRD została przejęta przez RFN. Niemiecka Bundeswehra, która powstała w 1955 r. na bazie kadry oficerskiej Wehrmachtu, przejęła resztki zachodnioniemieckiej armii NVA i doszła do Odry. W tym samym czasie alianckie armie, które stacjonowały na terenie RFN, wycofały się (Francuzi, Brytyjczycy, Kanadyjczycy) lub zmniejszyły znacznie liczebność stacjonujących wojsk (Amerykanie). Wskutek tych zmian, pół wieku po porażce II wojny światowej, oswobodzone w dużej części z wojskowej obecności aliantów – Niemcy zaczęły na nowo dyktować swoje warunki w Europie. (…)

Już w 1993 r. druga siedziba sztabu Bundeswehry powróciła do byłej siedziby sztabu Wehrmachtu w Berlinie, zwanej potocznie „Bendlerblock”. Rosnąca siła Niemiec pozwoliła im odejść od „doktryny Kohla”, która zakładała, że niemieccy żołnierze nie mogą uczestniczyć w działaniach na obszarach, które okupowali podczas II wojny światowej. Wielonarodowy korpus w Szczecinie, przeniesiony z niemieckiego Rendsburga, rozpoczął działalność 18 września 1999 r. Kilkanaście dni wcześniej, 1 września, otwarto w Szczecinie pierwszą i jedyną w Europie Wschodniej siedzibę administracyjną Bundeswehry (Bundeswehrverwaltungsstelle), która odpowiada za administracyjne i gospodarcze zaplecze oddziałów i instalacji Bundeswehry w Polsce. Otwarcie siedziby Bundeswehry na terenie Polski akurat w dniu 1 września nie było raczej przypadkiem.

Patroni

Przyczółek Bundeswehry w Szczecinie nie jest jedynym. Pierwsza dywizja pancerna Bundeswehry objęła „patronatem” 10 Brygadę Kawalerii Pancernej im. gen. broni Stanisława Maczka w Świętoszowie, która otrzymała część czołgów Leopard 2 z niemieckiego demobilu. W 2003 r. „Tygodnik Powszechny” relacjonował z zadowoleniem: „Dziś w Świętoszowie żołnierze Bundeswehry uczą Polaków strzelać z niemieckich czołgów, a w czasie wolnym oficerowie polscy i niemieccy grają razem w piłkę. I tak Świętoszów stał się oczkiem w głowie, wizytówką stosunków polsko-niemieckich – wojskowych”. Pierwsza dywizja pancerna Bundeswehry powstała w 1956 r. Na jej czele w latach 1957-59 stał były generał dywizji Wehrmachtu Paul Reichelt, który we wrześniu 1939 r. był oficerem sztabowym 7 Infanterie-Division Wehrmachtu, która brała udział w napaści na Polskę od południa, dochodząc do Przemyśla.

Paul Reichelt we wrześniu 1939 r. był oficerem sztabowym 7 Infanterie-Division Wehrmachtu, która brała udział w napaści na Polskę od południa, dochodząc do Przemyśla.

Złomowisko Bundeswehry

Przez dwie dekady Niemcy przekazywali Polsce (nieodpłatnie i odpłatnie) niepotrzebne uzbrojenie. Pozbawiali się w ten sposób problemu inwentarza, a przy okazji uzależniali Wojsko Polskie, bo stary niemiecki sprzęt trzeba było serwisować i czasami modernizować. Przekazali też Polsce postsowieckie uzbrojenie z inwentarzy przejętej wschodnioniemieckiej NVA, co z kolei uzależniało Wojsko Polskie od rosyjskich części zamiennych. Na przełomie lat 1994 i 1995 Polska otrzymała osiem śmigłowców Mi-24D z inwentarza NVA, których Bundeswehra już nie chciała. W 2002 r. Niemcy przekazali Polsce 128 czołgów Leopard 2 wyprodukowanych w latach 1985-87. Koszty polskiej strony wyniosły 90 mln euro. W 2003 r. przyszła kolej na 23 samoloty MiG-29, także pochodzące z inwentarza wschodnioniemieckiej NVA, mocno wyeksploatowane, ale „wciąż sprawne i zmodernizowane”. W 2013 r. rząd PO-PSL podpisał z Niemcami umowę na dostawę kolejnych 119 używanych czołgów Leopard, w wersjach 2A4 i 2A5. Dodatkowo w 2001 r. Norwedzy przekazali Polsce nieodpłatnie 5 małych okrętów podwodnych Kobben, zbudowanych w Niemczech w latach 60. zeszłego wieku. Polska stawała się więc rodzajem złomowiska Bundeswehry. Rząd PO-PSL podpisał w 2011 r. bezterminową umowę ramową między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Republiki Federalnej Niemiec o współpracy obronnej, która przewiduje, między wieloma innymi punktami: „użytkowanie poligonów wojskowych na terytoriach Rzeczypospolitej Polskiej i Republiki Federalnej Niemiec”. Rząd PO-PSL poszedł dalej, przed utratą władzy w 2015 r. podpisał porozumienie z Niemcami o kooperacji wojsk lądowych, w ramach którego 34 Brygada Kawalerii Pancernej w Żaganiu, wyposażona w niemieckie Leopardy, miała być podporządkowana niemieckiej brygadzie pancernej 41 Panzergrenadierbrigade z Neubrandenburga. Przejęcie władzy przez PiS zahamowało ten projekt. Dzisiaj minister Błaszczak realizuje zupełnie inną politykę.

Generałowie

W ciągu ostatnich lat Wielonarodowy Korpusu Północno-Wschodni w Szczecinie odszedł od założycielskiej formy duńsko-niemiecko-polskiego korpusu, dołączyły do niego inne kraje, a sami Duńczycy zostali zmarginalizowani. O ile Duńczyk był pierwszym dowódcą korpusu w 1999 r., to od 2001 r. czyli od 20 lat, na fotelu dowódcy zmieniają się już tylko Niemcy i Polacy. Od roku dowódcą jest generał broni Bundeswehry (Generalleutnant) Jürgen-Joachim von Sandrart, wywodzący się z arystokratycznej rodziny niemieckich wojskowych z dziada pradziada. Ojciec generała, Hans-Henning von Sandrart, wstąpił do Bundeswehry jako jeden z pierwszych ochotników w 1956 r. (pamiętajmy, że kadra założycielska Bundeswehry opierała się na weteranach Wehrmachtu, co opisałem dwa tygodnie temu na łamach „Warszawskiej Gazety” w tekście „Postfaszystowskie Niemcy”).

generał broni Bundeswehry (Generalleutnant) Jürgen-Joachim von Sandrart wywodzi się z arystokratycznej rodziny niemieckich wojskowych z dziada pradziada,. Karierę w wojsku zrobił jego ojciec, a dziadek był zaufanym oficerem Hitlera do ostatnich dni II wojny światowej. Fot. NATO.

Hans-Henning von Sandrart zakończył karierę jako generał Bundeswehry i główny dowodzący NATO w Brukseli (w latach 1987-91). Można zapytać, w jakim stopniu Hans-Henning von Sandrart zawdzięczał swoja błyskotliwą karierę reputacji swojego ojca Obersta Wehrmachtu i dowódcy obrony przeciwlotniczej Bremy Fritza von Sandrarta, który w końcu wojny znalazł się na pokładzie „najcenniejszego okrętu II wojny światowej”, U-Boota U-234, który 25 marca wypłynął z Kilonii w kierunku Japonii, transportując najnowsze technologie militarne, których oblężona III Rzesza nie mogła już używać i które przekazywała walczącej wciąż Japonii. Na pokładzie U-Boota znajdowały się plany bomby kierowanej Hs 293, samolotu odrzutowego Me-262 i tlenek uranu, który miał posłużyć do stworzenia japońskiej bomby atomowej. To, że dziadek von Sandrart znajdował się na pokładzie tego okrętu, dowodzi, że był zaufanym człowiekiem Hitlera do samego końca.

Swoja drogą, to dosyć intrygujące, jakich ludzi Niemcy przysyłają do Polski. Wcześniej mieliśmy za ambasadora Niemiec syna adiutanta Hitlera, który w kwietniu 1945 r. został wysłany z oblężonego Berlina z tajną misją. Teraz mamy w Szczecinie rezydującego generała broni Bundeswehry, którego dziadek był częścią innej tajnej misji. Przypadek? (…)

Cały tekst ukazał się w tygodniku “Warszawska Gazeta”. Śródtytuły pochodzą od redakcji CAI24.

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

2 KOMENTARZE

Subskrybuj
Powiadom o

2 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
grom52
03.12.2022 12:28

Wyp…..lić z terenu Polski tych szkopskich skautów na zbitą mordę. Możemy na naszym terytorium trzymać przyjazne nam wojska- ale nie szkopską wrogą nam bandę. Paszoł won !

norgi
04.12.2022 14:47

no nie. Wojna jak widac sie nie skończyła poniewaz dalej hitlerowskie wojska sa w polsce

reklama spot_img

Ostatnio dodane

ZBRODNIA NIEUKARANA

Uświadommy sobie, że ludzie odpowiedzialni za polityczny flirt z Putinem wrócili właśnie do władzy i służb specjalnych. Trzeba być kimś zupełnie...

Przeczytaj jeszcze to!

2
0
Podziel się z nami swoją opiniąx