Propagandowo wszystko było dograne – wymiętoszony, nieogolony, “wczorajszy” premier w ubłoconych butach dzień i noc walczący z powodzią, w przerwach pomiędzy jedzeniem zupy od małżonki a chodzeniem po zalanych domach udzielający szybkiego wywiadu. Aż tu nagle wyszedł taki Mastalerek i wdeptał tę narrację jak kiepa w klepisko.
Marcin Mastalerek odniósł się do zachowania premiera w sprawie powodzi w południowo-zachodniej Polsce. Komentując sytuację, szef Gabinetu Prezydenta RP bez litości zmiażdżył Donalda Tuska. – Jest winny temu, że zlekceważył i uspokajał przed powodzią. On powinien wręcz straszyć tą powodzią – powiedział. Udzielając wywiadu red. Robertowi Mazurkowi w RMF FM przypomniał zachowanie premiera, kiedy wszystkie służby były już ostrzegane, że sytuacja jest bardzo poważna. Przypomnijmy: 13 września premier zapewniał, że prognozy nie są przesadnie alarmujące i nie ma powodów do paniki. Nie minęło 72 godziny, a neo-TVP w popłochu usuwała tę wypowiedź szefa rządu, bo wielka woda zabierała ludziom dorobek życia, w dodatku okazało się, że prognozy były bardzo alarmujące. – Jest winny temu, że zlekceważył i uspokajał przed powodzią. On powinien wręcz straszyć tą powodzią – zauważył Mastalerek – Wiele osób mogłoby się ewakuować, przenieść się lub zrobić zapasy. Tusk będzie za to płacił, bo to będzie dochodzić do opinii publicznej – dodał. Uciął też jazgot na temat nieobecności prezydenta na zalanych terenach zauważając, że właśnie wyjazd Andrzeja Dudy do miejsc dotkniętych powodzią, zwłaszcza w pierwszych dniach kataklizmu byłby propagandą. – Prezydent nie ma kompetencji w tych sprawach.Gdyby pojechał tam wcześniej, to odciągałby uwagę służb. Pojechał wtedy, gdy nie było już fali powodziowej – zauważył Mastalerek.
I rzeczywiście – taka wizyta prezydenta musiałaby zostać, niezależnie od woli jego samego, obstawiona przez służby, a plącząca się przed i za Andrzejem Dudą obstawa mogłaby utrudniać działania służb. Zresztą gdyby Andrzej Duda od razu popędził do Nysy, Opola i Wrocławia, dowiedziałby się z pewnością, że tylko przeszkadza i lansuje się na ludzkim nieszczęściu. W końcu każdy sposób odwrócenia uwagi od straszliwej niekompetencji Tuska i dziś już to wiadomo bez żadnych wątpliwości – zlekceważenia przez niego zagrożenia – jest dla mainstreamu dobry. I będzie stosowany nawet wtedy, gdy społeczeństwo przestanie się na tę prymitywną propagandę łapać.