“Kto chce znaleźć Chrystusa bez Krzyża, ten znajdzie krzyż bez Chrystusa”, a to jest największy dramat człowieka. Ale to człowiek wybiera.
Ks. Jan
“Jest Go wszędzie pełno.” Wisi na ścianach naszych mieszkań, stoi przy drogach /jeszcze/, wisi na łańcuszku na szyi człowieka, a w kościele: na ołtarzu, na ścianie, stoi w stojaku, by kroczyć na czele procesji. Po prostu KRZYŻ!!! Po co Go aż tyle? Po to, by człowiek nie zapomniał, że zbawienie przyszło przez Krzyż!!! I choć Szatanowi udało się Go wyrwać z życia ludzi, to i tak do zbawienia nie ma innej drogi. Ci, którzy usiłują z tej drogi zejść, wywołują z piekła zło. Dlatego jest go tyle na świecie. Poczynając od wojny na Ukrainie poprzez wszystkie ludzkie dramaty. Wszystkie one mają źródło w odrzuceniu przez człowieka swojego krzyża. “Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest mnie godzien” – Mt 10,38. A to oznacza zamknięcie Jezusowi drogi do swego serca. On jednoznacznie mówi: “…ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15,5). Człowiek, który nosi skutki grzechu pierworodnego, ulega złu, które go niszczy, a to prowadzi na drogę potępienia. Dlaczego Krzyż? Dlaczego cierpienie? Bo odrzucając Miłość człowiek wprowadził w swoje życie cierpienie. Bóg postanowił odwrócić ten porządek i dać człowiekowi Miłość przez cierpienie swojego Syna. “Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). Ten dar Boga zamyka się w tajemnicy Krzyża. Zatem cierpienie, wyrzeczenie się zbędnych przyjemności i rzeczy, osobisty wysiłek, bez zastępowania się nowoczesną technologią, tam gdzie człowiek może poradzić sobie sam… Podejmowanie swego krzyża i ukazywanie go swoim życiem, jest dzisiejszym wywyższeniem Krzyża Chrystusowego. I tak dzieje się zbawienie człowieka i świata.
Cierpienie posiada ogromną moc, której sam doświadczyłem. Kiedy miałem 14 lat, moja mama zachorowała na chorobę nowotworową. Moja droga zaczęła skręcać w niewłaściwym kierunku, bo mama nie mogła już kierować moim życiem. Kiedy to zauważyła, poprosiła mnie do swego pokoiku i powiedziała: Jasiu, ja za ciebie ofiarowałam Bogu swoje życie i cierpienie. Następnego dnia już nie żyła, a ja zostałem księdzem. Do dziś towarzyszy mi jej macierzyńska miłość. “Kto chce znaleźć Chrystusa bez Krzyża, ten znajdzie krzyż bez Chrystusa”, a to jest największy dramat człowieka. Ale to człowiek wybiera.