Nastroje przedsiębiorczości nadal się pogarszają. Najważniejszy barometr gospodarczy spada, co wynika z trudności w dostawach wywołanych cenami paliw — informuje Deutsche Welle.
Od czterech miesięcy z rzędu Niemcy odnotowują pogorszenie koniunktury. Indeks IFO (Institute for Economic Research), uważany za barometr gospodarczy wynosił we wrześniu 98,9 punktu. W październiku obniżył się do 97,7 punktu. Prezes Instytutu Clemens Fuest wyjaśnił, że spadek optymizmu jest następstwem problemów z zaopatrzeniem. W efekcie wykorzystanie mocy produkcyjnych wynosi tylko 84,7 proc.
Wskaźniki Indeksu uległy pogorszeniu w sektorze usług i handlu, gdzie przedsiębiorstwa borykają się z wysokimi kosztami transportowymi. Poprawie uległy jedynie nastroje branży budowlanej. Zdaniem ekspertów niemieckiej rozgłośni, na złą sytuację biznesową wpływają rekordowe drogie paliwa. To z kolei wynik kartelowej zmowy eksporterów ropy oraz polityki rządu federalnego.
Cena oleju napędowego pobiła rekord 2012 r. Nigdy wcześniej litr tego paliwa nie kosztował średnio 1,56 euro. Jednocześnie średnia cena benzyny 95 zbliżyła się do historycznych maksimów. Litr Super E10 osiągnął poziom 1,67 euro.
– W ten sposób do kryzysu gazowego i wzrostu cen energii elektrycznej doszedł szok cenowy na stacjach benzynowych – komentuje DW. Wśród przyczyn rozgłośnia wymienia: rosnące ceny ropy naftowej na świecie, deprecjację euro do dolara oraz wysokie zapotrzebowanie na olej napędowy w sezonie grzewczym.
Deutsche Welle wskazuje również na odpowiedzialność rząd federalnego. Około dwóch trzecich ceny litra paliwa narzuca państwo w formie akcyzy i innych podatków, takich jak energetyczny oraz VAT. Ponadto rząd celowo dąży do tego, aby paliwa do samochodów i opałowe były droższe.
Wynika to z tradycyjnego już podejścia do zużycia energii, zgodnie z którym surowce nie powinny być zbyt tanie, bo inaczej nie będzie bodźców do ich efektywnego i proekologicznego wykorzystania.