Czy nowy proces skierowany przeciwko lekarce dotyczący jej krytyki z 2020 roku wobec błędów w ograniczaniu praw pacjentów ma ponownie dostarczyć usprawiedliwienia lekarzom, którzy takich zachowań się dopuszczali?
W trybie prasowym interweniuję w Opolskiej Izbie Lekarskiej (OIL):
W imieniu opinii publicznej uprzejmie zwracam się o pilne uniewinnienie lekarki pani Anny Prześlicy-Martynowskiej, mając na względzie, że stawiane jej zarzuty są pozbawione podstaw merytorycznych. Dr Martynowska jest lekarzem o ogromnym doświadczeniu zawodowym, cieszącym się bardzo wysokim zaufaniem w środowisku pacjentów
Z przysięgi Hipokratesa jednoznacznie wynika, iż lekarz jest zobowiązany do postępowania w zgodzie z własnym sumieniem, a obowiązek strzeżenia godności stanu lekarskiego jest uzupełniony postulatem postępowania bezstronnego, mającego przede wszystkim na względzie dobro chorych, w tym obowiązek podawania do wiadomości świata lekarskiego wszystkiego tego, co uda się lekarzowi spostrzec i udoskonalić.
Nie sposób uznać, że wypowiedzi dr Martynowskiej miały na względzie inny cel jak tylko dobro chorych i poszerzenie wiedzy o skutkach zastosowanych w Polsce metod walki z pandemią. Jak się wydaje, OIL winna mieć na uwadze nie tylko szlachetne motywacje dr Martynowskiej, ale także być zainteresowana pozyskiwaniem od lekarzy zwrotnych informacji o skutkach stosowanych przepisów administracyjnych.
Kodeks Etyki Lekarskiej Art. 19. jednoznacznie stanowi: „Chory w trakcie leczenia ma prawo do korzystania z opieki rodziny lub przyjaciół a także do kontaktów z duchownym. Lekarz powinien odnosić się ze zrozumieniem do osób bliskich choremu wyrażających wobec lekarza obawy o zdrowie i życie chorego”. Podobnie Ustawa z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta gwarantuje pacjentom prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego oraz do opieki duszpasterskiej. Tymczasem tzw. pandemia wirusa Sars-CoV-2 doprowadziła do rażącego ograniczania tych praw, przeradzając się w skrajną medykalizację choroby i śmierci.
Takiemu podejściu sprzeciwiał się także Rzecznik Praw Pacjenta, wyjaśniając już w wywiadzie z 25 stycznia 2021 r. dla tygodnika „Do Rzeczy”: „Art. 5, o którym wspominałem (z ustawy op.cit.), mówi, że w sytuacji pandemii można ograniczyć niektóre prawa pacjenta. Jednym z nich jest możliwość kontaktu z pacjentem w szpitalu. Ograniczenia zostały wprowadzone, by zmniejszyć rozprzestrzenianie się koronawirusa, zwłaszcza w szpitalach. Powinno to jednak być ograniczenie, a nie całkowity zakaz. Kierownicy placówek powinni np. ułatwiać pacjentom kontakt telefoniczny z bliskimi, przekazywać rodzinom informacje przez telefon, jak również ‒ w miarę możliwości ‒ umożliwiać wizyty osobiste, zapewniając środki ochrony osobistej, stosując reżim sanitarny, do którego osoby odwiedzające mają obowiązek się stosować. Podejmowaliśmy działania, gdy niektóre placówki całkowicie się zamknęły, nie umożliwiały nawet rodzinom pożegnania bliskiej osoby w stanie terminalnym. Art. 5 mówi o ograniczaniu praw w przypadku pandemii, nie można go jednak traktować w taki sposób, że wolno wszystko. Można ograniczyć prawo kontaktu z osobą bliską, jednak nie wolno całkowicie go pozbawić”.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało mnie w trybie prasowym, że po otrzymaniu skarg pacjentów przekazywało je Rzecznikowi Praw Pacjentów oraz od 2001 roku wydawało rekomendacje określające zasady organizacji odwiedzin pacjentów przebywających w całodobowych podmiotach leczniczych w okresie epidemii COVID-19.
Niezrozumiały jest zatem proces wytaczany dr Annie Prześlicy-Martynowskiej, która stanęła w obronie praw pacjentów alarmując publicznie już w 2020 roku zgodnie z prawdą, że często chorzy odchodzą bez towarzyszenia rodziny i bez obecności księdza.
Wypowiedź ta – mimo jej merytorycznego charakteru – stała się asumptem do wszczęcia przez Opolską Izbę Lekarską postępowania sygn. Wu-003/2022 RO-237/20. Dr Martynowska ma stanąć przed sądem jako obwiniona w dniu 7 czerwca.
Lekarka alarmowała słusznie. Wprawdzie Rzeczniczka prasowa Naczelnej Izby Lekarskiej (NIL) stwierdziła pismem z 3 czerwca (w odpowiedzi na moje pytanie prasowe), że NIL „nie ustala zasad dotyczących odwiedzin w szpitalach”, a ponadto, że: „Podczas pandemii w ramach istniejących możliwości, lekarze pomagali pacjentom w kontakcie z rodzinami”, przeczą temu jednak fakty i skargi składane do MZ i RPP. Takie podejście sugeruje, że izby lekarskie w Polsce wbrew Art. 5 ust. 2 i 15 Ustawy o Izbach Lekarskich, nie są zainteresowane sprawowaniem nadzoru nad należytym i sumiennym wykonywaniem zawodu lekarza, uwzględniającym prawa pacjentów.
Co ciekawe od prowadzenia tej sprawy uchyliła się (wyłączyła się) Dolnośląska Izba Lekarska, do której należy lekarka Martynowska. Przypomnijmy, że Okręgowy Sąd Lekarski (OSL) we Wrocławiu prowadził wcześniej postępowanie wobec dr Martynowskiej o domniemane propagowanie zachowań antyzdrowotnych. Przestrzegała ona – i dzisiaj już wiadomo, że słusznie – przed błędnymi restrykcjami w czasie pandemii, głównie przed paraliżem szpitalnictwa i przychodni. Z tego powodu była dwukrotnie tymczasowo zawieszona (łącznie na cały rok) przez OSL Dolnośląskiej Izby w prawach do wykonywania zawodu lekarza. 25 lutego br. wydano ostateczny wyrok posługując się opinią biegłego dr n.med. Pawła Grzesiowskiego, eksperta przy Naczelnej Radzie Lekarskiej, w którym „zalegalizowano” te tymczasowe zawieszenia. Izba nie była w stanie przyznać, że ostrzeżenia dr Martynowskiej z 2020 roku zasługiwały na docenienie i pochwałę, a nie na kary. Uzasadnienie orzeczenia sporządzono dopiero po 3 miesiącach. Na szczęście od 25 lipca 2021 r. lekarka mogła ponownie pracować.
Czy nowy proces skierowany przeciwko lekarce dotyczący jej krytyki z 2020 roku wobec błędów w ograniczaniu praw pacjentów ma ponownie dostarczyć usprawiedliwienia lekarzom, którzy takich zachowań się dopuszczali?
W tej sprawie, jak i poprzedniej, chorzy stają murem za dr Martynowską.
P. Dr Martyn owska, powinna wskoczyć na miejsce ministra Niedzielskiego. A ten, do klatki i pod sąd polowy. Przestańcie straszyć uczciwych, naszych kochanych lekarzy.