Jeśli ktoś jeszcze stawia pytanie, czy istnieje kres bezczelności Tuska i jego kamaryli, to odpowiedź brzmi – nie ma. Latami wydawało się, że w polskiej debacie publicznej nie można być bardziej bezczelnym niż Jerzy Urban, nie bez powodu nazwany największą kanalią stanu wojennego. Tusk postanowił go przebić.
Premier udał się robić propagandową robotę na granicy polsko-białoruskiej. (…) O dziwo, nie zabrał ze sobą ani „Basi” Kurdej-Szatan, która Strażników Granicznych nazwała mordercami, ani „Władka” Frasyniuka, który o żołnierzach na granicy polsko-białoruskiej mówił: – To jest wataha psów, która otoczyła biednych, słabych ludzi – oraz – Śmiecie. To nie są ludzkie zachowania. Trzeba mówić wprost. To antypolskie zachowanie. Ci żołnierze nie służą państwu polskiemu. Przeciwnie – plują na te wszystkie wartości, o które walczyli pewnie ich rodzice albo dziadkowie. Nie zabrał też Janiny Ochojskiej, żeby wskazała te „masowe groby”, w których pogranicznicy i leśnicy „grzebali” tych „biednych ludzi szukających swego miejsca na ziemi”. (…) Ba! Nawet Jońskiego ze Szczerbą nie zabrał, żeby sobie chłopaki pobiegali z pizzą i śpiworami. Nie zabrał ze sobą Katarzyny Wappa, żeby zalewając się łzami uraczyła dziennikarzy opowieścią o Ibrahimie, co to jesienią przez 6 dni nocy, bez jedzenia, bez snu, bez ogrzania się, bez picia wody, pływał w rzece, co doprawdy trudno pojąć, bo przecież ta pani przez fundację Grad Press została nagrodzona Medalem Wolności Słowa. Nie zaprosił Dominiki Wielowieyskiej, żeby zapodała narrację o sprawnych służbach rosyjskich kreujących zagrożenie naszej granicy. Nie mówiąc o aktywistach, co w sumie nie dziwi, bo taki Bart Staszewski stanąłby naprzeciwko premiera i zapytał: – Wiesz, ile ciał jest teraz w polskich lasach? Lubisz, jak ludzie umierają?. Jednak nie tylko, nie odniósł się też do własnych słów. (…) Oczywiście ostatnia wycieczka Tuska na granicę nie jest przypadkiem ani efektem tego, że po pięciu latach polityczny matoł zorientował się, co się tam dzieje, bo matołem Tusk nie jest i co się dzieje, wiedział od początku. Ta wycieczka to oczywiście czysta propaganda, na którą złożyło się kilka czynników.(…)
Cały tekst Aldony Zaorskiej, w tym kogo jeszcze Donald Tusk nie zabrał na swoją nadgraniczną wycieczkę i po co tam w ogóle pojechał, tylko w najnowszym numerze “Warszawskiej Gazety”. Już w sprzedaży!
