Chrystus zaprasza nas do brania codziennego krzyża, przez trud i wyrzeczenia. Mówi o nich dzisiaj Chrystus w Ewangelii. Nie chodzi tu o wyzbycie się wszystkiego, ale o nieprzywiązywanie się do rzeczy, spraw, ludzi, przyzwyczajeń itp. Chrystusowi chodzi o wolność serca
Ks. Jan
Współczesny człowiek bardzo nie lubi, gdy stawia mu się radykalne wymagania. Zdarza się czasem, że zwyczajnie odchodzi. Dużą część swojego działania wykorzystuje, by swoje życie uczynić nie lepszym lecz łatwiejszym, przyjemniejszym i w tym często przekracza granice wszystkich norm moralnych, i nawet wytwarza coś, co jemu wydaje się, że ułatwi mu życie. W tej pogoni za „łatwizną” nie zauważa, iż te jego wytwory zamiast mu pomagać, to go niszczą. Człowieka niszczy wszystko to, co narusza prawa natury, które Bóg stworzył, by człowiekowi służyły, a go nie niszczyły. „Bóg widział, że wszystko co uczynił, było bardzo dobre” – Rdz 1,31. Pana Boga się egoistycznie nie poprawia, bo wtedy wywołuje się dramatyczne zjawiska przyrody i natury w ogóle, które człowieka zabijają. Oczywiście szatanowi i jego ludziom bardzo zależy, żeby człowiek stawiał siebie w miejsce Boga. Takim charakterystycznym problemem jest fakt, że produkuje się coś co człowieka „zabija”, po to, by człowiek musiał kupować coś, co powinno go leczyć, a właściwie dalej go dobija. Dzieje się to przede wszystkim na poziomie wszelkiej maści reklam, gdzie wypracowano doskonałe mechanizmy manipulacji psychologicznej i ludzie idą jak w dym, kupując coś, co ich niszczy. Wobec takiego stanu rzeczy dzisiejszy fragment Ewangelii (a jest takich więcej), jest ogromnym ZGRZYTEM, bo odwraca całkowicie dzisiejszą rzeczywistość. Takiego Chrystusa współczesny człowiek nie chce i odchodzi, bo co mu jakiś Pan Jezus będzie nakazywał. Jest XXI wiek, tyle jest możliwości łatwego i przyjemnego życia, a On o jakimś krzyżu, jakichś wymaganiach, zaparciach się siebie. Chyba Mu się coś pomyliło, przecież „hulaj duszo, piekła nie ma”. I człowiek prowadzi życie na swoich zasadach, które często są z piekła rodem. Jakikolwiek sposób życia poza Panem Bogiem, bez Niego, jest prostą drogą ku potępieniu i to wiecznemu. Zacznie się w śmierci, o której jakoś zapominamy, i nigdy się nie skończy. Ale szatan robi wszystko, by tę prawdę usunąć z naszego myślenia. I to co jest bardzo smutne, to nawet w czasie rekolekcji o tym się nie mówi, bo przecież ludzi nie wolno straszyć. A kto weźmie odpowiedzialność za ich ewentualne potępienie? Pan Jezus dał człowiekowi możliwość zbawienia się. Uczynił to przez głoszenie Prawdy – Ewangelii, a pełnia zbawienia dokonała się przez Jego Mękę i Śmierć na Krzyżu. „Zbawienie przyszło przez krzyż” – tak śpiewamy w jednej z religijnych piosenek. I to jest fundamentalna prawda naszej wiary katolickiej. Nie ma innej drogi. Dlatego Chrystus zaprasza nas do brania codziennego krzyża, przez trud i wyrzeczenia. Mówi o nich dzisiaj Chrystus w Ewangelii. Nie chodzi tu o wyzbycie się wszystkiego, ale o nieprzywiązywanie się do rzeczy, spraw, ludzi, przyzwyczajeń itp. Chrystusowi chodzi o wolność serca, by On mógł mieć w nim pierwsze miejsce. Zresztą nic co posiadamy na tym świecie, nie jest nasze. Jest Jego i dlatego nie zabieramy tego do wieczności. Kończymy administrowanie i przechodzi ono na następnych. „Cóż masz, czego byś nie otrzymał” – 1 Kor 4,7. Przed każdym człowiekiem otwierają się dwie drogi: wąska, trudna i kamienista – do zbawienia, szeroka, przyjemna, wygodna – ku potępieniu. Tylko trzeba wybrać! – por. Mt 7,13-14.
Ks. Jan