Centrum Mińska okupują oddziały wojsk wewnętrznych. OMON prewencyjnie zatrzymuje potencjalnych uczestników demonstracji. W centrum białoruskiej stolicy specjalne jednostki policji rozpraszają wszelkie zgromadzenia. Tak wyglądała trzecia noc wyborczych protestów.
– Żołnierze wojsk wewnętrznych zatrzymują potencjalnych uczestników demonstracji u wyjść ze stacji mińskiego metra. Każdy pasażer jest zagrożony aresztowaniem. Ponadto oddziały wojsk wewnętrznych napadają na grupy ludzi w okolicach stacji – tak rosyjskojęzyczna agencja Newsru relacjonowała trzecią noc protestów demokratycznej opozycji.
Centrum miasta nadal zajmuje milicyjny sprzęt gotowy do użycia przeciwko demonstrantom. Transportery opancerzone, samochody z armatkami wodnymi, tarany do rozbijania barykad, a przede wszystkim budy więzienne stoją w długich kolumnach.
Choć ruch pieszy i samochodowy odbywa się normalnie, OMON patroluje wszystkie ulice, chodniki, a nawet ścieżki na skwerach i w parkach. Masowo zatrzymywano rowerzystów.
Kilkudziesięciu protestujących uklękło przed szpalerami żołnierzy wojsk wewnętrznych. Padły pytania: ile wam zapłacili za masakrowanie własnego narodu?
Platforma Telegram opublikowała brutalne zachowanie patrolu drogówki, który zatrzymał członków klubów motocyklowych popierających protesty. Na nagraniu widać, jak milicjanci biją zatrzymanych, a następnie przystawiają pistolet do głowy jednego z motocyklistów.
Natomiast BBC poinformowała o zatrzymaniu trzech dziennikarzy, mimo że posiadali białoruskie akredytacje prasowe. Ponadto brytyjska stacja przekazała, że podobnie jak w Mińsku, protesty trwają nadal w Homlu, Lidzie i Brześciu znajdującym się nad granicą z Polską.