Kasia Kowalska jest osobą, która w ostatnim czasie nie unika kontrowersji.
Zamieszanie wokół jej osoby zaczęło się w marcu, kiedy udostępniła w social mediach film, w którym prosiła swoich obserwatorów o zostanie w domu i stosowanie się do zaleceń i zakazów nałożonych ze względu na rozwijającą się pandemię koronawirusa. Na filmie płakała i poinformowała, że jej córka znalazła się w stanie ciężkim w szpitalu w Londynie. Miało być to spowodowane właśnie zakażeniem koronawirusem.
Jak się później okazało, powodem złego samopoczucia Oli Kowalskiej był adenowirus, więc Kasia szybko zapomniała o swoim apelu i kilka miesięcy później, kiedy w Polsce nadal był zakaz organizowania koncertów, zorganizowała występ w Ciechanowie. Na koncercie pojawiły się tłumy. Policja skierowała sprawę do sądu.
Sama Kasia Kowalska stwierdziła, że jej wolno zagrać taki koncert, chociaż nikomu innemu w kraju nie, bo z wszystkich artystów wycierpiała najbardziej, więc jej się należy.
Internauci chyba nie podzielali jej zdania, bo na piosenkarkę wylała się fala krytyki. Zarzucono jej hipokryzję, przypominając apel sprzed kilku miesięcy.
Teraz Kasia wrzuciła na Instagrama zdjęcie, na którym jej usta są spięte spinką do włosów z podpisem #taksięczujemy. Piosenkarka wyłączyła możliwość komentowania zdjęcia. Co ciekawe, artystka zrobiła to tego samego dnia, kiedy rząd ogłosił nakaz noszenia maseczek w całym kraju. Czyżby to był protest Kowalskiej przeciwko noszeniu maseczek? Czy od marca tak bardzo zmieniła front i z płaczliwego apelu o stosowanie się do zaleceń przeszła do apelu o nienoszenie maseczek? Czy może Kasia ma jeszcze inne problemy i ktoś inny chce jej zamknąć usta?