W cztery dni po uruchomieniu, w białoruskiej elektrowni jądrowej wybuchły transformatory przekazujące energię ze stosów atomowych.
– Cztery dni po uroczystym otwarciu przez Aleksandra Łukaszenkę białoruska elektrownia atomowa w trybie awaryjnym przestała funkcjonować – informuje rosyjski Interfaks.
Według źródeł agencji, w obiekcie „doszło do wybuchu szeregu transformatorów przekazujących energię z obu uruchomionych bloków jądrowych”. Natomiast Mińsk bagatelizuje awarię, twierdząc, że doszło wprawdzie do incydentu, jednak bez poważnych następstw.
Z kolei opozycyjny portal Tut.by cytuje ekspertów, których zdaniem zniszczeniu uległ cały system przesyłowy energii atomowej, a awaria na długo wyłączyła elektrownię z normalnego funkcjonowania.
Interfaks przypomina, że koszt budowy elektrowni w białoruskim Ostrowcu wyniósł 11 mld dol. Obiekt jest położony 240 km od polskiej granicy i tylko 30 km od Wilna. W związku z wcześniejszymi informacjami o licznych nieprawidłowościach podczas budowy władze litewskie rozdały wszystkim mieszkańcom ampułki jodu.