Chrześcijańska Demokracja wybiera następcę Angeli Merkel. Epidemia odsuwa decyzję, tymczasem jej brak grozi pozbawieniem CDU kanclerskiego fotela.
Epidemia wywróciła do góry nogami niemiecką politykę. Wprawdzie Angela Merkel przeszła pomyślnie kwarantannę powodowaną kontaktem z zarażonym lekarzem, ale pracuje w trybie zdalnym.
Z kolei Bundestag obraduje w składzie zmniejszonym do jednej trzeciej deputowanych każdego klubu. To wynik międzypartyjnej umowy, bo już sześciu parlamentarzystów zaraziło się COVID19.
Nadzwyczajne okoliczności zaostrzyły tylko wewnętrzną walkę w CDU, o to, kto zostanie nowym przewodniczącym partii. Jak wiadomo, w 2018 r. Angela Merkel ustąpiła ze stanowiska. Zapowiedziała też, że nie będzie się ponownie ubiegała o kanclerstwo.
Tymczasem w przyszłym roku mają się odbyć wybory parlamentarne, które wyznaczą miejsce CDU w przyszłej koalicji rządowej. Jak przeprowadzić kampanię i wziąć udział w formowaniu rządu, gdy partia nie ma przewodniczącego?
Problem w tym, że Merkel postawiła na Annegret Kramp-Karrenbauer, która jednak nie sprostała wyzwaniom. Seria nietrafionych decyzji skłoniła AKK do dymisji, a CDU postawiła w obliczu wewnętrznego kryzysu. Obecnie w blokach startowych stoją: premier landu Nadrenia Północna-Westfalia Armin Laschet i były przewodniczący klubu CDU w Bundestagu Friedrich Merz. To nie tylko konkurenci, ale politycy różnych poglądów.
Laschet popiera lewoskręt, w który CDU wprowadziła Merkel. Chce dalszego otwarcia Niemiec na imigrantów oraz popiera homoseksualne związki partnerskie. Merz przewodzi skrzydłu, które chce powrotu do konserwatywnych korzeni. Jak wygląda rywalizacja w warunkach epidemii?
Obaj konkurenci maksymalnie wykorzystują zarazę. Merz, który sam przeszedł chorobę wywołaną koronawirusem, krytykuje współkoalicjantów SPD za nieskuteczny program obrony przed epidemią.
Laschet usiłuje punktować dzięki surowej kwarantannie we własnym landzie. Ostatnio z małym powodzeniem, bo Nadrenia Północna-Westfalia ma wysoki wskaźnik śmiertelności.
Najważniejsze jest jednak kalendarzowe zamieszanie. CDU wyznaczyło termin głosowania na 25 kwietnia. Tymczasem nikt w partii nie umie odpowiedzieć na pytanie, czy konwencja wyborcza się odbędzie, gdzie, a jeśli tak to kiedy?
Członkowie i sympatycy CDU muszą się więc zadowolić mglistym komunikatem Angeli Merkel: nie można wyznaczyć konkretnej daty, ponieważ termin głosowania zależy od sytuacji epidemicznej. Tymczasem w Niemczech wirus nadal się rozprzestrzenia.
