Ekonomiści są zgodni w ocenie planu likwidacji Otwartych Funduszy Emerytalnych. Dlaczego Polacy muszą wybierać między zapłaceniem „haraczu” lub utratą dziedziczenia oszczędności?
Indywidualne Konta Emerytalne, albo Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Strata 15 proc. oszczędności, albo ich nacjonalizacja i koniec dziedziczenia.
Taki wybór dostaną niebawem Polacy, którzy latami gromadzili swoje oszczędności w Otwartych Funduszach Emerytalnych. Zdaniem ekonomistów to skandaliczny wybór.
Były minister finansów w rządzie PiS prof. Paweł Wojciechowski wskazuje, że planowane rozwiązanie jest szkodliwe dla Polaków.
„Każda z opcji dostępnych po likwidacji OFE jest gorsza niż obecny stan. Ten wybór jest iluzoryczny, jak w matrixie. Likwidacja OFE oznacza, że każda decyzja prowadzi do strat dla klienta i zysku dla rządu: to gra o sumie zerowej” – podkreślił główny ekonomista Pracodawców RP.
Natomiast dr Andrzej Malinowski ocenił, że jest to w istocie pierwsza „reforma” OFE, na której klient faktycznie straci.
„Rząd stawia nas między Scyllą a Charybdą. Decyzja, do której jesteśmy zmuszani, jest trudna i jednocześnie fatalna. Jeśli wybierzemy IKE z dnia na dzień ginie z naszych kont 15 proc. oszczędności. Jeśli wybierzemy ZUS, wyparuje nam prawo do ich dziedziczenia. Zapewnia nas także, że wszystko jest uczciwe i nie ma celu fiskalnego. Fundusz emerytalny przekształca się bowiem w fundusz inwestycyjny. Pobranie zaś 15 proc. jest jedynie swego rodzaju opłatą za historyczne przekształcenie instytucji, w której znajdują się nasze konta. „Niewielką” zresztą, bo tylko ok. 20 mld złotych. Prawda, że zabawne?” – stwierdził w „Rzeczpospolitej” prezydent Pracodawców RP.
Z kolei była sekretarz stanu w ministerstwie finansów Izabela Leszczyna podkreśliła, że Polacy „cokolwiek wybiorą i tak stracą”.
Źródło: Rzeczpospolita