Na łamach „Rzeczpospolitej” Łukasz Warzecha stawia szokującą i pozornie nieprawdopodobną, tezę.
Jego zdaniem nie można wykluczyć koalicji (choćby i nieformalnej) Prawa i Sprawiedliwości z Lewicą. Warzecha zwraca uwagę, że więcej obydwie partie łączy, niż dzieli.
– Tymczasem w sprawie planu odbudowy Lewica puszcza filuternie oczko do PiS. I to może być początek wielkiej miłości. Wszak, mimo czubienia i droczenia się, PiS i Lewicę łączy tak wiele! Ostry socjalny kurs, bezkrytyczna akceptacja zielonej polityki UE (tymczasem uprawnienia do emisji CO2 już po 46 euro), upodobanie do wkraczania państwa w naszą prywatność i do paternalizmu, a nawet niechęć do indywidualnego transportu samochodowego. Więc może by tak przestać udawać, usunąć w końcu uciążliwego Ziobrę i zastąpić towarzyszem Zandbergiem? – pisze Warzecha.
– Powiedzą państwo, że to niemożliwe? Otóż nie ma takiego słowa w polskiej polityce – dodaje publicysta.
Źródło: “Rzeczpospolita”