Sprawa pozornie błaha, ale w istocie jest wielką porażką rządu Morawieckiego. Sąd Najwyższy uznał bowiem, że zakaz zgromadzeń z powodu pandemii, wprowadzono w ubiegłym roku bez odpowiedniej podstawy prawnej. Zamiast ustawy odwołano się jedynie do rozporządzenia.
– Podstawą zakazu zgromadzeń publicznych nie mogła być ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, do której rząd odwoływał się w kolejnych rozporządzeniach. Problem w tym, że ta ustawa nie daje podstaw do takich ograniczeń wolności. W przypadku zgromadzeń pozwala wyłącznie na zakazanie »widowisk i innych zgromadzeń ludności«. Nie dotyczy więc chronionych konstytucyjnie m.in. zgromadzeń spontanicznych – napisał Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich.
To Rzecznik Praw Obywatelskich skierował tę sprawę do Sądu Najwyższego. W jego przekonaniu zakazanie przez rząd zgromadzeń wyłącznie na podstawie kolejnych rozporządzeń, naruszało istotę konstytucyjnej wolności zgromadzeń. W praktyce więc skutecznie uniemożliwiało obywatelom korzystanie z tej wolności.