Zwracam się do was, przywódców krajów Unii Europejskiej, z gorącym apelem o pełną solidarność z Polską i Litwą w obliczu rosnącego kryzysu na granicy z Białorusią. (…) Na szali leży podstawowe bezpieczeństwo i ochrona naszej wspólnoty. Nie ma już czasu i możliwości na wahania. To, czego potrzebujemy, to stanowcze decyzje wobec Mińska i wsparcie Polski i Litwy. Brak reakcji lub jej odwlekanie tylko ośmieli prowokatorów i ich mocodawców i może prowadzić do dramatycznych, trudnych do przewidzenia konsekwencji.
A przecież nie tak dawno temu Tusk i jego podwładni twierdzili, że grodzenie granicy drutem kolczastym to wariactwo PiS-u. Kiedy żołnierze wsparli Straż Graniczną, wrzeszczeli, że to „militaryzacja granicy”. Sprzeciwili się też w sejmie budowie solidnego muru na granicy. Dla Tuska określenie „wojna hybrydowa” nie istniało. Był za to kryzys migracyjny, o którym mówił:
– To są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi i nie trzeba robić tak obrzydliwej propagandy, wymierzonej w migrantów, bo to są ludzie, którzy potrzebują pomocy.
Cóż takiego się stało, że w przeddzień Święta Niepodległości Tusk nagle zmienił zdanie o 180 stopni? Cuda się zdarzają. Prześladujący chrześcijan Szaweł z Tarsu w drodze do Damaszku ujrzał Jezusa, doznał nawrócenia i stał się św. Pawłem. Niestety, dzięki niedyskrecji redaktora Kamila Dziubki okazało się, że w przypadku Tuska żadnego cudu nie było. Dziennikarz niemieckiego Onetu ujawnił na Twitterze: – D. Tusk w pn. był w Niemczech, gdzie spotkał się z „samą górą”– dowiedział się @OnetWiadomosci. Teraz jest w Brukseli i prowadzi rozmowy na temat kryzysu polsko-białoruskiego. Z tego powodu nie weźmie jutro udziału w obchodach Święta Niepodległości. Wynika z tego, że w drodze do Berlina nikt i nic się Tuskowi nie ukazało, za to już na miejscu wezwany przez szefową Angelę Merkel otrzymał nowe instrukcje i ostry opieprz za to, że zbyt nieudolnie udaje Polaka.
Śledź nas na:
Czytaj:
Oglądaj:
Subskrybuj
0 komentarzy
oceniany