W obawie przed nawrotem epidemii koronawirusa Chiny ponownie zamknęły granicę z Rosją. Mieszkańcy nadgranicznych rejonów otrzymali rozkaz wyłapywania osób nielegalnie przekraczających strzeżona linię. Chiny płacą za schwytanie przemytników: za każdego schwytanego dostają ekwiwalent 600 euro.
– Mieszkańców sąsiadującej z Rosją prowincji Heilongjiang zmobilizowano do wsparcia patroli straży granicznej i policji – informuje „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Według FAZ, aby zwiększyć obywatelski entuzjazm władze wprowadziły system zachęt finansowych. Każdy, kto złapie osobę nielegalnie przekraczającą pas graniczny, otrzymuje sumę juanów o równowartości 650 euro. Warunkiem jest osobisty udział w schwytaniu oraz dostarczenie przestępcy do najbliższego posterunku policji.
“Sygnaliści”
Przewidziano także miejsce dla „sygnalistów”. Obywatel, który wykaże się czujnością i udzieli władzom informacji na temat personaliów lub miejsca pobytu przestępcy otrzyma kwotę 390 euro.
Drakońskie środki izolacji oraz system zachęt to wynik gwałtownego zaostrzenia sytuacji epidemiologicznej. Prowincja Heilongjiang a szczególnie stolica, liczący 10 mln mieszkańców Harbin, stały się nowym centrum infekcji w Chinach.
Zdaniem służb sanitarnych Covid-19 roznoszą głównie osoby przybywające z sąsiedniej Rosji. Dla przykładu, tylko na pokładzie jednego samolotu wykryto wirusa u 26 z 60 pasażerów. W miejscowościach położonych najbliżej granicy, liczba nowych zakażeń idzie znowu w setki.
Winni nie są jednak Rosjanie. Roznosicielami wirusa są podróżujący obywatele chińscy. – Przynosić chorobę do własnych domów to wstyd i nieodpowiedzialność – piętnowały niecierpliwych media i władze. Apele o powstrzymanie się z odwiedzinami nie powstrzymały chętnych.
Chiny płacą za schwytanie przemytników
Na dniach Pekin odizolował więc kraj od Rosji. W związku z tym zamknięto wszystkie piesze, samochodowe i kolejowe przejścia. Władze stanęły jednak wobec ogromnego problemu. Chińsko-rosyjska granica rozciąga się na 4,5 tys., a więc jednostki straży nie mogą wykluczyć wszystkich prób jej nielegalnego przejścia.
Takie są ekonomiczne realia współpracy transgranicznej. Tysiące obywateli Państwa Środka dzierżawi rosyjską ziemię uprawną. Jeszcze inni prowadzą po drugiej stronie granicy ożywioną działalność usługową. Jak grzyby po deszczu rosną biura obsługi, hotele i pensjonaty dla chińskich pracowników oraz turystów.
W rosyjskim pasie nadgranicznym handel detaliczny i import znalazł się w rękach chińskich. Chińskie firmy prowadzą rabunkowy wyrąb dziewiczej tajgi. Całości dopełnia, tym razem obustronny przemyt używek i słodyczy na wielomiliardową skalę.
Obecna izolacja pozbawia więc setki tysięcy mieszkańców Chin środków utrzymania. Właścicielom biznesu po rosyjskiej stronie grozi bankructwo.