W sprawie gazowego embarga Niemcy kierują się polityką

Putin napadł na Ukrainę, a Niemcy nadal kupują od niego surowce energetyczne, zwłaszcza gaz. Coraz więcej ekspertów wzywa do Berlin do nałożenia embarga, informuje Deutsche Welle.

Tylko Niemcy codziennie przekazują Rosji kilkaset milionów euro za dostawy surowców energetycznych. Rząd Olafa Scholza uważa, że natychmiastowe embargo byłoby niezwykle szkodliwe dla gospodarki. Tymczasem eksperci są przeciwnego zdania.

Już na początku marca Narodowa Akademia Nauk Leopoldina potwierdziła, że skutki krótkotrwałego wstrzymania dostaw gazu ziemnego z Rosji byłyby możliwe do zaakceptowania przez gospodarkę.

Ekonomista Ruediger Bachmann z Uniwersytetu Notre Dame w USA powiedział dziennikowi „Tagesspiegel”, że z gospodarczego punktu widzenia niemieckie embargo na gaz jest całkiem możliwe i oszacował konsekwencje. Według Bachmanna, wstrzymanie importu rosyjskiego gazu spowodowałoby spadek produktu krajowego brutto o 3 procent. Dla porównania, w czasie lockdownu gospodarka Niemiec załamała się o prawie 5 procent.

− Jest to oczywiście ogromna kwota, ale nie jest to nic, czego nie dałoby się zniwelować środkami polityki gospodarczej. Nawet gdyby szkody były dwa razy większe − uważa Bachmann. Wskazuje, że zatrzymanie przemysłu chemicznego i stalowego Niemiec jest do udźwignięcia, ponieważ jego produkty może zastąpić import.

Również ekonomista Uniwersytetu w Bonn Moritz Schularick obliczył, że wstrzymanie importu gazu byłoby do wytrzymania. Jego zdaniem PKB może spaść od 0,5 do 3 procent. 

– Około połowy gazu importujemy z Rosji, czego nie da się zrekompensować w krótkim czasie – wyjaśnia ekspert. Wskazuje jednak, że ministerstwo gospodarki myśli o deficycie gazu zbyt statycznie. Oblicza braki, porównując zużycie z rokiem poprzednim, tymczasem luka jest dynamiczna. Można zmniejszyć zapotrzebowanie na gaz importem energochłonnych produktów.

Natomiast według Niemieckiego Stowarzyszenia Przemysłu Energetycznego i Wodnego (BDEW) potencjał oszczędności gazowych w niemieckich gospodarstwach domowych wynosi 15 procent, w sektorze komercyjnym – handlu i usługach – 10 procent, a przemysł może wnieść kolejne 8 procent oszczędności. Jak wynika z badania, największy potencjał oszczędności tkwi w dostawach energii elektrycznej – można tu zaoszczędzić 36 proc. gazu.

Dlatego Achim Wambach z Centrum Europejskich Badań Gospodarczych (ZEW) w Mannheim wskazuje na przyczyny polityczne: – Embargo na energię mogłoby wywołać efekt „żółtych kamizelek” we Francji.

Jak komentuje rozgłośnia, pomimo wątpliwości, ogromna liczba czołowych przedstawicieli świata biznesu, polityki i nauki z Niemiec i zagranicy podpisała publiczny apel do rządu federalnego. Ich postulat brzmi: – Przestańmy finansować wojnę. Żądamy natychmiastowego zakazu importu rosyjskiej ropy i gazu!

Z kolei dziennik ekonomiczny „Handelsblatt” krytykuje proces podejmowania decyzji przez Olafa Scholza: – Ekonomiści od dziesięcioleci udzielają porad politycznych opartych na dowodach. A kiedy przychodzi co do czego, politycy zwracają się o opinię do stowarzyszeń i firm, które od dziesięciu lat twierdziły, że zależność energetyczna od Rosji nie jest żadnym problemem. Dziś mają potwierdzić dla rządu szkodliwość embarga.

Wywiad przeprowadzony w weekend wydaje się to potwierdzać. W telewizji ARD kanclerz Olaf Scholz skrytykował niezależnych ekonomistów za tworzenie „nieodpowiedzialnych” analiz.