Cała trójca ambasadorska naszych największych sojuszników chce, z różnych powodów, wysadzić w powietrze rząd PiS. Przyszłość zapowiada się ciekawie.
Polska jako kraj frontowy i szpica NATO znajduje się w niekomfortowej sytuacji kraju będącego pod ostrzałem swoich największych sojuszników. Izrael od lat próbuje wyłudzić miliardowe odszkodowania za mienie bezspadkowe, które prawnie należy do polskiego państwa. USA aktywnie wspierają totalną opozycję i liczą na zmianę władzy w Polsce. Niemcy zaś próbują podważyć notowania rządu PiS poprzez blokowanie wypłat należnych Polsce środków unijnych, licząc na to, że blokowanie pieniędzy doprowadzi do upadku rządu PiS i do powrotu Donalda Tuska na białym koniu. (…)
W ciągu ostatnich kilku miesięcy do Polski przyjechali nowi ambasadorowie trzech wyżej wspomnianych sojuszników: najpierw Mark Brzezinski jako ambasador USA, potem Jakow Livne jako ambasador Izraela i kilka dni temu Thomas Bagger jako ambasador Niemiec.
Mark Brzezinski przedstawił swój program na Polskę podczas wysłuchania przed amerykańskim senatem 1 grudnia 2021 r., powiedział wtedy, że w kontaktach z władzami Polski będzie „podkreślał wagę bezstronnego sądownictwa, niezależnych mediów i poszanowania praw człowieka dla wszystkich, w tym osób LGBTQI+ i członków innych mniejszości”.
(…)
Pierwszy miesiąc ambasadorowania Brzezinskiego minął pod znakiem wizyt w Polsce amerykańskiego prezydenta, wiceprezydenta i różnych innych oficjeli. Ale już 29 marca Brzezinski spotkał się z wychodzącym z głębokiej depresji Jarosławem Gowinem, by rozmawiać „o bieżących relacjach amerykańsko-polskich, zwłaszcza w obszarze gospodarki, i wizji ich dalszego pogłębiania”. Wartość Gowina na lekach jako partnera do rozmów polegała chyba tylko na tym, że opuścił wcześniej rząd PiS i powrócił do opozycji. 3 kwietnia Brzezinski zaprosił do swojej rezydencji prezesa firmy Google, na spotkaniu pojawił się także jeden z liderów opozycji – Szymon Hołownia, nie mający z Google nic wspólnego, chyba że Google będzie swoimi algorytmami pompować w trybie przedwyborczym kandydata Hołownię? 11 kwietnia Brzezinski pojechał do Szczecina i Poznania z ówczesnym ambasadorem Niemiec, Arndtem Freytagem von Loringhovenem, synem adiutanta Hitlera. 13 kwietnia spotkał się z Aleksandrem Kwaśniewskim, który jako prezydent-emeryt zasłynął intratnym dorabianiem jako lobbysta rosyjskich i ukraińskich oligarchów. 27 kwietnia Brzezinski zaprosił do siebie Waldemara Pawlaka, który podpisywał niekorzystne dla Polski umowy gazowe z Gazpromem, i Władysława Kosiniaka-Kamysza. Następnego dnia przyjął Wojciecha Kostrzewę, Prezesa Polskiej Rady Biznesu, który wcześniej był prezesem spółki ITI, napompowanej wypranymi w Panamie milionami FOZZ. Dzień po Kostrzewie przyszła kolej na Aleksandrę Dulkiewicz, (…) byłego członka PZPR Włodzimierza Czarzastego (…) i (…) prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka, (…) 10 czerwca Brzezinski spotkał się z jakichś powodów z emerytem Adamem Rotfeldem (…). W końcu 5 lipca ambasador USA spotkał się z Donaldem Tuskiem, co należy rozpatrywać w perspektywie doniesień prasowych że Brzezinski usiłował wcisnąć spotkanie z Tuskiem podczas wizyty prezydenta Bidena w końcu marca.
Relacje Polska-Izrael zostały wykolejone zeszłego lata, kiedy ówczesny szef izraelskiego MSZ powiedział ambasadorowi Markowi Magierowskiemu, by nie wracał z wakacji na swoją placówkę dyplomatyczną. Ambasador Magierowski na placówkę nie wrócił, został nowym ambasadorem RP w Waszyngtonie.
(…)
Ambasador Jakow Livne przyjechał pospiesznie 28 lutego i jeszcze tego samego dnia przekazał swoje listy uwierzytelniające szefowi protokołu MSZ. Ale warto pamiętać, że urodzony w Moskwie Jakow Livne to syn czerwonoarmisty, który był wcześniej ambasadorem Izraela w Moskwie i patriotycznie pozował do zdjęć na defiladach 8 maja na Placu Czerwonym, w czapce Armii Czerwonej.
(…)
Ambasador Livne udzielił swojego pierwszego wywiadu prasowego 14 lipca na łamach „Rzeczpospolitej”. Wywiad został zatytułowany „Chcemy, by relacje z Polską wróciły na właściwe tory”. Ambasador stwierdził, że „niezwykle trudno byłoby sobie też wyobrazić współczesną Polskę bez żydowskiego dziedzictwa”, ale nie odpowiedział wprost na pytanie dziennikarza o antypolskie wypowiedzi izraelskich polityków („Użył pan bardzo dyplomatycznego języka. Ale innego używał w 2019 r. szef MSZ Israel Katz, mówiący, że Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki. I innego, w zeszłym roku, minister Ja’ir Lapid, określający Polskę mianem kraju antysemickiego, antyliberalnego i antydemokratycznego. Taki wizerunek Polska ma w Izraelu?”), dorzucił za to uszczypliwie: „Oczywiście wiemy, że Niemcy mieli też kolaborantów w krajach, które okupowali. A Polska również była okupowana”.
Zaznaczmy, że to skrajna nieuczciwość wsadzać do jednego worka okupowaną Polskę, gdzie za ukrywanie Żydów groziła kara śmierci, na przykład z okupowaną, ale kolaborującą z Niemcami Francją. (…) Zapytany przez dziennikarza o zdjęcie, które pokazuje go na paradzie zwycięstwa w Moskwie w 2020 r. z furażerką Armii Czerwonej na głowie, ambasador odparł: „czapka była w zestawie rozdawanym przez organizatorów”. Widoczny na innym zdjęciu z ambasadorem figurant Armii Czerwonej w hełmie też był w zestawie?
Nowy ambasador Niemiec Thomas Bagger rozpoczął swojąmisję kilka dni temu. Zastąpił syna adiutanta Hitlera, Arndta Freytaga von Loringhovena. Ambasador Bagger jest zawodowym dyplomatą i synem byłego szefa sztabu Bundeswehry. Ojciec ambasadora urodził się w 1938 r. w Braniewie i jak opisuje niemiecka prasa „został wypędzony wraz z matką i bratem w 1945 r.”. (…) Przed przyjazdem do Warszawy ambasador Bagger pracował przez pięć lat w administracji niemieckiego prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera, znanego z zażyłych kontaktów z Siergiejem Ławrowem. Bez niespodzianek więc, ambasador Bagger jest zwolennikiem układów z Moskwą. Kilka miesięcy po rosyjskiej aneksji Krymu Bagger przyjechał do Polski na zaproszenie Fundacji Bertelsmanna, by oznajmić, że: „nie będzie żadnej zimnej wojny Unii Europejskiej z Rosją” (EU–Russland: Kein neuer Kalter Krieg in Sicht). (…) W 2014 r. w Warszawie Bagger (…) podkreślał, że „niemiecki rząd nadal wspiera stosunki i handel między Rosją a UE”. A osiem lat później Niemcy po raz kolejny walnęli głową w mur. Biorąc pod uwagę przeszłość i przekonania ambasadora Baggera, trudno jest powiedzieć, czy odegra on konstruktywną rolę w Warszawie.
W podsumowaniu zaś można raczej przypuszczać, że ta cała trójca ambasadorska naszych największych sojuszników chce, z różnych powodów, wysadzić w powietrze rząd PiS. Przyszłość zapowiada się ciekawie.
Cała analiza Stanislasa Balceraca tylko w najnowszym numerze tygodnika “Warszawska Gazeta”.
A rząd polski?
Do wymienionej trojki szkodników
należy dorzucić na deser rabina
M. Schudricha .
Naczelny rabin Moskwy uciekł do
Izraela .
Nie widzę przeszkód żeby rabin z Polski nie mógł pójść w ślady swojego kolegi z Moskwy .