Czarne chmury gromadzą się nad głową światowej sławy tenora Placido Domingo. Miał być klientem gangsterów handlujących żywym towarem. Tak twierdzą hiszpańskie media.
Placido Domingo przez lata był żywą reklamą Hiszpanii. Wychowany w Meksyku, pochodzący z rodziny śpiewaków, Placido Domingo rozpoczął międzynarodową karierę w latach 60. Występował na największych scenach operowych świata, zawsze gromadząc tłumy na widowni. Razem z José Carrerasem i Luciano Pavarottim stworzył niezapomniane trio. Trzech tenorów dawało koncerty na wszystkich kontynentach. Okazuje się, że nieskazitelny głos nie szedł w parze z nieskazitelnym charakterem.
Pierwsze poważne zarzuty pod adresem śpiewaka pojawiły się „na fali #metoo” w 2019 r. i dotyczyły seksualnego molestowania kobiet. Ponad 20 kobiet zarzuciło śpiewakowi napastowanie seksualne podczas współpracy zawodowej. Większość zastrzegła swoje dane, ale nie wszystkie. Nie zrobiła tego np. śpiewaczka Angela Turner Wilson. Agencja Associated Press poinformowała wówczas o ośmiu śpiewaczkach oraz baletnicy, które miały być nakłaniane przez Domingo do relacji seksualnych w zamian za pracę lub pod groźbą kar w pracy. Proceder miał trwać od lat 80. Dopiero po roku od pojawienia się zarzutów Placido Domingo zapewnił, że nigdy nie dopuścił się zarzucanych mu czynów. Dodał, że gotów jest stanąć przed hiszpańskim wymiarem sprawiedliwości, aby dowieść swojej niewinności. Rzecz w tym, że trwała wówczas pandemia i sprawa „przyschła”. Teraz skandal wybuchł ze zwielokrotnioną siłą.
Placido, ale który?
W piątek, 19 sierpnia, madrycki dziennik „La Razon”, powołując się na śledztwo, prowadzone przez argentyński wymiar sprawiedliwości, poinformował, że argentyńska policja wiąże słynnego artystę z dochodzeniem w sprawie grupy przestępczej, która od kilku lat była podsłuchiwana przez śledczych. Grupa to była nie byle jaka, bo handlująca żywym towarem. Według gazety, w podsłuchanych rozmowach gangu pojawia się osoba o imieniu „Placido”. I to byłby jeszcze niczym, ale nagrana została również osoba o głosie identycznym, jak głos światowej sławy tenora, negocjująca cenę za dostarczenie mu kobiety z przywódcami gangu. Według dziennika „La Razon” argentyńskie władze nie postawiły jeszcze zarzutów w tej sprawie słynnemu śpiewakowi.
Oczywiście, może się zdarzyć i tak, że gdzieś na świecie życie sobie Placido o głosie identycznym, jak Placido i to on był klientem gangsterów-sutenerów. Zawsze może też chodzić o Placido Domingo juniora. Może to był on, a nie urodzony w 1941 roku słynny tenor? Tak czy inaczej – słabo to wygląda.
Źródło: Najwyższy Czas