Polaku! Tylko Ty możesz go uratować Donalda Tuska. Inaczej pójdzie do piekła. A tego nie chce.
Nie tak dawno Tusk odkrył w sobie teologa, bowiem ogłosił, że jak ktoś wierzy w Boga, to nie głosuje na PiS. Wedle jego „teologii” głosuje na Koalicję Obywatelską, której beniaminek Rafał Trzaskowski popiera motłoch rzucający kamieniami w kościoły. Kto wierzy w Boga ten zdaniem Tuska powinien głosować za gejowskimi małżeństwami, in vitro i standardami WHO w przedszkolach, polegającymi na pouczaniu przedszkolaków o masturbacji. Taka nowoczesna „teologia”. Teraz Tusk poszedł jeszcze dalej i oznajmił, że dla dobra Polski wybiera się do piekła. Dosłownie i w przenośni.
Wszystko za sprawą rozmowy, która nie miała ujrzeć światła dziennego, ale je ujrzała. Donald Tusk ucinał sobie pogawędkę przed wejściem na antenę w zaprzyjaźnionym TVN24. Nie wiedział, że na wizji go nie ma, ale jest w eterze. I jak relacjonował też przyjazny Tuskowi Onet, „doszło do zabawnej sytuacji”. A mianowicie: „Użytkownicy mobilnej aplikacji TVN24 GO mogli usłyszeć zakulisową rozmowę prowadzącej i byłego premiera tuż przed programem na żywo. Nie byli świadomi, że ich pozaantenowa rozmowa ujrzy światło dzienne”.
Piekło Tuska
Okazało się, że Tusk wybiera się do Sejmu i wcale go to nie uszczęśliwia. – To jest tak upiorna myśl, że ja będę tam z powrotem siedział na tej Wiejskiej – żalił się Tusk. Umknęło mu jakoś, że w Polsce przymusu kandydowania nie ma. Pozostawania w polityce też. Wyglądało to więc tak, jakby on – „łatwy w hodowli” (wyrażenie niemieckich mediów) reprezentant „opcji niemieckiej” dostał rozkaz. Cóż, w Niemczech, jak pokazała historia, rozkaz to rozkaz, każdy wykonuje się bez gadania.
Z powyższej wypowiedzi wynika, że Tusk nie tylko rozkaz dostał, ale i go wykona, chociaż z wewnętrzną odrazą. Jest jednak jeden sposób, żeby życzliwi uwolnili go od tego cierpienia. Sposób prosty, jak konstrukcja cepa – wystarczy, że nie będą głosować na Koalicję Obywatelską. Tusk nie dostanie się do Sejmu i będzie szczęśliwy.
Jak uratować Donalda
Na razie chyba się zorientował, że powiedział za dużo i wydający mu rozkazy mogą być niezadowoleni, bo gdy nagranie ujrzało światło dzienne, zaczął się tłumaczyć. – Sejm jaki jest taki jest, co ludzie myślą o posłach i władzy PiS mniej więcej wiemy, ale ja nie tylko do Sejmu, ja do piekła bym poszedł, po to, żeby uratować Polskę przed tym bałaganem, jaki nam zgotowano – oznajmił.
Cóż, szanse na piekło po tym, co zgotował Polsce jeszcze ma. Przed tym piekłem wyborcy go nie obronią. I nikt go nie obroni, bo wpływy Angeli Merkel tak daleko nie sięgają. Zresztą ma spore szanse, że jeśli tam trafi, to spotka tam i ją samą, i innych swoich mocodawców.
Ale przed „piekłem” polskiego Sejmu może zostać uratowany. Polaku! Wyborco! Lubisz Tuska! Ratuj go! Nie głosuj na niego! Oszczędź mu piekła tu na ziemi. Przy okazji zmniejszysz jego szanse na piekło właściwe.