Ursula von der Leyen kończy z suwerennością krajów Unii

Wygląda na to, że Ursula von der Leyen szykuje kolejny „przewał”. Oznajmiła, że gaz dla państw Unii będzie kupowany „wspólnie” przez wybrane do tego firmy.

Jeszcze się nie wytłumaczyła z kontaktów z szefem Pfizera przed zakupem szczepionek na Covid przez Komisję Europejską dla całej Unii, a już Ursula von der Leyen ma kolejny pomysł. Tym razem chce kupować i rozdzielać krajom Wspólnoty gaz.

– Europejczycy powinni wspólnie kupować gaz. Aby to osiągnąć, będziemy kupować gaz na poziomie Unii Europejskiej. Zaangażowane firmy mogą tworzyć „konsorcja zakupowe gazu” – ozbnajmiła w PE w Strasburgu szefowa KE Ursula von der Leyen. Jest oczywiste, że konsekwencją zakupu gazu dla państw Unii przez wybrane firmy, czyli poza państwami członkowskimi, będzie jego rozdzielanie. Sprawa federalizacji i zmiany Unii w kołchoz pod niemieckim nadzorem będzie domknięta. Oczywiście szefa KE nie mówi o tym głośno. Ograniczyła się do zwykłego bełkotu eurokratów. I tak odebranie krajom członkowskim prawa do decydowania o zakupach gazu, ma je zabezpieczyć przed rywalizacją o gaz i wynikającym z niej wzorstemn cen tego surowca.

„Sytuacja jest szczególnie trudna dla krajów bez dostępu do morza w Europie Środkowej. Na naszym jednolitym rynku z wysoce zintegrowanymi łańcuchami dostaw zakłócenie w jednym państwie członkowskim ma ogromny wpływ na wszystkie państwa członkowskie. Dlatego dzielenie się gazem w sytuacji kryzysowej ma kluczowe znaczenie”, tokowała Niemka. Innymi słowy domaga się dokładnie tego, czego chciały i czego nie udało się im przeforsować – Niemcy. Teraz będą miały możliwość wcielenia w życie swego planu.

Zmiany, zmiany, zmiany

Oczywiście von der Leyen nie zapomniała postraszyć. „Państwa członkowskie już od pięciu lat mają na mocy prawa UE obowiązek zawierania umów solidarnościowych. Jednak do dziś uzgodniono tylko 6 z 40 możliwych umów. To po prostu za mało. Dlatego wprowadzimy domyślne zasady dla państw członkowskich. Będzie to wiążące, o ile nie zawrą indywidualnych umów solidarnościowych. Solidarność energetyczna jest podstawową zasadą w naszych traktatach, więc wcielmy ją w życie”, zapowiedziała. Warto podkreślić – obecnie Komisja Europejska nie ma takiego prawa. Ma zostać wprowadzone. To nic innego, jak realizacja oświadczenia Angeli Merkel sprzed paru lat, gdy zapowiadała, że państwa członkowskie będą musiały zrzec się części swojej suwerenności na rzecz Unii.

W praktyce oznacza to pozbawienie państw członkowskich Unii suwerenności na poziomie ustalania przez nie własnego bezpieczeństwa energetycznego i oddanie strategicznych decyzji dotyczących tej kwestii w ręce brukselskich urzędników. Można być pewnym, że wówczas zostaną zastosowane taktyki: „każdemu według potrzeb” (Niemcy mają je największe) i „gaz za praworządność”. Zamordyzm idealny. Skorzysta na nim jedno państwo. Niemcy. Z kolei pozostałe kraje zostaną skazane na unijny rozdzielnik. Nie ma lepszego sposobu do kierowania ich gospodarkami.

Odpowiedź na pytanie, czyje interesy i dążenia reprezentuje szefowa Komisji Europejskiej, wydaje się zbędna. Pytanie, z kim się w tej sprawie spotkała, jakie ustalenia i za ile, podjęła, pozostaje otwarte.