To straszne, co spotkało Krystynę Jandę. Dopadła ją drogówka i sprawdzała trzeźwość „obs…nej” właścicielki teatru.
Krystynę Jandę co i rusz spotykają nieszczęścia. A to czuje, się jakby ktoś na nią „s…ał”, a to musi mrozić chleb (co nie przeszkadza jej jeździć luksusowym samochodem). A to rozczarowana Polską wyjeżdża do Hiszpanii i prędko wraca nad Wisłę. Jak to ujęła, z właściwą sobie logiką – wyjechała, bo straciła wszelki sens i wróciła, żeby go odzyskać.
Apogeum nieszczęść nastąpiło w ostatnich dniach. W rozmowie z Ewą Kaletą z „Wysokich Obcasów” Krystyna Janda znowu pożaliła się na swój los. Nazbierało się tego trochę.
Po pierwsze – wcale nie chciała udzielać wywiadu, ale nie chciała robić przykrości… działowi PR. Nie czytelnikom, nie swoim fanom, ale działowi zajmującemu się promocją jej teatru. Cóż, biznes wymaga poświęceń.
Po drugie – przekonała się, że „nie jest już gwiazdą”, a młodzi na egzaminach do szkół teatralnych „podobno nie wiedzą”, kim jest i podziwiają „nowych bogów”. Biedna Janda. Taka mądra, a nie wie, że „każda epoka ma swe własne cele i zapomina o wczorajszych snach”? Jako osoba postępowa i nowoczesna, powinna o tym wiedzieć. Choćby z literatury.
W efekcie zapomnianej Jandzie pozostała tylko „harówka” w teatrze. Taktownie pominęła, że będącym jej prywatną własnością. To tak, jakby prywatny przedsiębiorca narzekał, że musi „harować” we własnej firmie. Co za „niesprawiedliwość”!
A na domiar złego, Janda jest przekonana, że obecna władza na nią… poluje.
– Uważam, że obecna władza szkodzi Polsce i nam wszystkim. Ale muszę pilnować nie tylko tego, co robię, ale też, jak się zachowuję. Dziś rano badano mnie alkomatem. Moim zdaniem czekali na mnie. Pewnie przed wyborami dobrze byłoby kilka osób złapać na czymś kompromitującym. – wyznała.
Zaiste. To musiało być straszne – drogówka czyhająca na Krystynę Jandę i każąca jej dmuchać w alkomat. Przez PiS nasyłający drogówkę na gwiazdy, choćby i te przebrzmiałe, muszą się one pilnować i nie wsiadać po pijaku za kierownicę. Faktycznie – jak tu żyć, kiedy aktorka nie może sobie chlapnąć wina, bo musi się pilnować? Straszny jest ten „pisowski reżim”!
janda to PO paprana ,,gwiazda” która wstaje o 11 a wypróżnia się o 7 rano . żałosne toto !!!
O matko , no to chyba umrzemy wszyscy , bo jande ” dopadła ” policja. Koniec swiata juz bliski . Mojego syna tez kontrolowali alkomatem i nie wiem co o tym sądzić :p.Może na niego też sie uwzięli .?Dziwolągów nie brakuje……
Czy Ci ludzie rozumieją co mówią? Czy poziom hipokryzji im tą mozliwoscvzabiera?
Czyżby znowu ktoś jej nasr.. na głowę ??? Ta to ma szczęście !!!
przyszla Janda do lekarza……Panie doktorze ktos mi nasral na glowe…biadoli Kryska.EEEE tam..mowi lekarz..Zaden problem……Jak sie wysusy to sie wykrusy i PO klopocie……