INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

22:09 | niedziela | 24.11.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Halny wiatr w nocy zaborów

Czas czytania: 5 min.

Kartka z kalendarza polskiego

24 listopada

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic wszystkie mi potęgi,Wojsk ogromnych chmura,Za...

Koniecznie przeczytaj

1 stycznia 1848

1 stycznia 1858  

- reklama -

Na swój status  ojca polskiej opery narodowej Stanisław Moniuszko musiał długo czekać. A wszystko zaczęło się od dwuaktowej opery, z braku innej sali wystawionej w wileńskim ratuszu, bez dekoracji, bez odpowiednich kostiumów i przygotowanej na wpół profesjonalnie.  

Słynny śpiewak Enrico Caruso stwierdził, że: „Niemcy i Francuzi są stworzeni do komponowania muzyki; Włosi, by ją śpiewać; Polacy, by ją zagrać; Rosjanie, by ją zatańczyć; Anglicy, by jej słuchać; Amerykanie zaś, by za nią zapłacić”. Co do innych nacji – niech same ocenią, czy się zgadzają z powyższą opinią, ale nie jest prawdą, że Polacy są stworzeni tylko do grania muzyki. Równie dobrze mogą ją komponować i śpiewać, czego przykładem opery Stanisława Moniuszki czy śpiew Jana Kiepury. Tym bardziej, że najpiękniejsze kompozycje powstawały, kiedy Polska nie istniała. Muzyka była wówczas jednym z dowodów, że chociaż Polski nie ma, jest polski naród i polska kultura. Tak było np. z operą „Halka”.

Tak jak wszyscy wiedzą, że skomponował ją Stanisław Moniuszko, tak mało kto wie, że libretto do niej napisał Włodzimierz Wolski. Opera jest skomponowana w wersji dwu- i czteroaktowej (częściej wykonywanej).

- reklama -

Nieszczęśliwa miłość

Treścią opery jest nieszczęśliwa miłość góralki Halki do młodego dziedzica – Janusza. Dziewczyna nie zdaje sobie sprawy, że jest dla niego tylko zabawką i że panicz nigdy się z nią nie zwiąże. Dla niego odtrąca uczucia młodego górala Jontka. Do dramatycznych wydarzeń dochodzi, gdy ogłaszane są zaręczyny Janusza z Zofią, córką Cześnika. Cała okoliczna szlachta świętuje zaręczyny, a zrozpaczona Halka bezskutecznie próbuje skłonić Janusza, by się z nią związał. Okazuje się, że Halka jest z Januszem w ciąży. Kiedy przekonuje się, że została wykorzystana, Halka popada w obłęd. Zbiera chrust, by podpalić wiejski kościółek, w którym odbywa się ślub Janusza i Zofii, ale nie czyni tego. Ze słowami przebaczenia dla Janusza, popełnia samobójstwo, rzucając się w nurt górskiej rzeki.

Bez dekoracji i sceny

- reklama -

Premiera opery (w wersji dwuaktowej) odbyła się 1 stycznia 1848 roku w Sali Wielkiej wileńskiego ratusza. Premiera była więcej niż skromna – odbyła się, jak już zaznaczono – w ratuszu, w wersji koncertowej, bez dekoracji, bez kostiumów i bez reżyserii – po prostu artyści wychodzili na „scenę” i śpiewali. Na wystawienie dzieła na swojej scenie nie zgodził się wileński teatr, a na zapewnienie kostiumów czy dekoracji, brakowało funduszy. Brakowało nawet „sił artystycznych”. Nie wiemy nawet, kto wówczas śpiewał, poza tym, że w Jontka wcielił się Achilles Bonoldi, osiadły w Wilnie włoski śpiewak.

W ogóle całość prezentowała się amatorsko, o czym w liście do krytyka muzycznego i swego przyjaciela pisał sam kompozytor: „”W dzień Waszego Nowego Roku, podług w Warszawie jeszcze ułożonego planu, wykonanie muzyki przyszło do skutku – poczciwi nasi muzycy orkiestry, śpiewacy kościelni, kilku amatorów, połączywszy się w liczbę czterdziestu kilku osób, do rozrzewnienia, z wzrastającym w miarę ilości prób poznaniem rzeczy, gorliwie i chlubiąc się, że się według sił swoich przyczyniają do wykonania tego dziełka, pomagali mnie do końca. (…) Wyobraź sobie, że były niektóre chwile prawdziwego przejęcia się zgroza publiczności, która mając libretto drukowane przed sobą i słysząc muzykę, resztę uroku dopełniać musiała wyobraźnią, po części wcale niewprawną do tej gimnastyki”.

Dziesięć lat oczekiwania

Początkowo „Halka” nie zwróciła większej uwagi ani na siebie, ani na jej twórcę. Przez następnych sześć lat wileński teatr konsekwentnie odmawiał wystawienia „Halki”. Uległ dopiero w 1854 r. kiedy odbyła się teatralna premiera opery, bardzo zimno przyjęta przez krytyków, którzy zarzucili jej twórcom promowanie niemoralnych postaw. O operze zrobiło się jednak na tyle głośno, że zainteresowano się nią w Warszawie, skutkiem czego na 1858 rok została wyznaczona warszawska premiera opery. Zanim do tego doszło, na życzenie dyrygenta Teatru Wielkiego w Warszawie, Jana Quattriniego i reżysera spektaklu, Leopolda Matuszyńskiego, którzy mieli przygotować wystawienie „Halki”, Moniuszko rozbudował operę do wersji czteroaktowej.

Ta wersja  „Halki” po raz pierwszy została wystawiona 1 stycznia 1858 roku. Tym razem już z pełnym profesjonalizmem. Dyrygował Jan Quattrini, reżyserował Leopold Matuszyński. Arie wykonywali prawdziwi śpiewacy operowi, były profesjonalne dekoracje i kostiumy.

Sukces był olbrzymi. Kiedy opadła kurtyna publiczność owacjami sześciokrotnie wywoływała Moniuszkę na scenę, a artystów wykonujących partie Jontka i Halki – czternastokrotnie. Moniuszko wprost nie mógł uwierzyć we własne szczęście. Opera przyniosła Moniuszce sławę i odmieniła jego życie – zyskał miano „ojca polskiej opery narodowej” i status jednego z najwybitniejszych kompozytorów swoich czasów. „Halka” zaś stała się symbolem polskości w muzyce i jedną z najważniejszych oper w całej historii polskiej muzyki. Oczywiście, mogłaby stać się równie słynna na deskach operowych świata, ale nie oszukujmy się – kto poza Polakiem byłby w stanie wyśpiewać tenorem: – Już w dziecinne lata nasze, Ja do czarnych skał, Po gniazdeczko biegłem nad przepaście, Bym ci ptaszę dał.

I tylko znajomy szlachcic, zapytany przez Moniuszkę, jak podobała mu się opera, ponoć  odpowiedział bez wahania: – Kochany Stasiu! Wszystko jest za długie. Stolnik już w pierwszym akcie powinien dać Halce krowę jako “odszkodowanie” i sprawa byłaby zakończona. Co pokazuje, że problem Halki był bardziej z życia wzięty niż mogłoby się wydawać. No i że takie historie nie zawsze kończyły się tak dramatycznie, jak w operze Moniuszki. Najwyżej jakiś chłopski syn okazywał się nader podobny do młodego dziedzica…

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic...

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx