INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

15:33 | niedziela | 24.11.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Najlepsi z najlepszych

Czas czytania: 7 min.

Kartka z kalendarza polskiego

24 listopada

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic wszystkie mi potęgi,Wojsk ogromnych chmura,Za...

Koniecznie przeczytaj

15 lutego 1941

W sumie, w czterech sezonach operacyjnych wykonano łącznie 110 lotów transportowych z pasażerami, przy czym tylko 78 z nich osiągnęły cel umożliwiający skok. A 3 z nich odbyły się z lądowaniem w Polsce z zabraniem pasażerów i materiałów z powrotem.

- reklama -

Byli elitą konspiracyjnego wojska – świetnie wyszkolonymi komandosami, najlepszymi z najlepszych. Cichociemni. Żołnierze konspiracyjnej Armii Krajowej (ZWZ/AK) w służbie specjalnej, służący w strukturach wojskowych Polskiego Państwa Podziemnego, którzy podczas służby w Polskich Siłach Zbrojnych, ochotniczo zgłosili się do służby w kraju. Byli wyszkoleni do działań indywidualnych w zakresie sabotażu, dywersji, wywiadu, łączności, a także jako oficerowie przygotowani do pełnienia obowiązków sztabowych i dowódczych. Statystycznie prawie każdy cichociemny był poliglotą, znał dwa języki obce: aż 111 cichociemnych znało dwa, 57 cichociemnych – trzy, 22 cichociemnych – cztery, a 8 CC aż pięć języków obcych. Rekordzista mjr cichociemny Jan Różycki ps. Busik znał siedem języków. Szkoleni byli w ok. 30 specjalnościach na kursach organizowanych w ok. 50 tajnych brytyjskich Special Training School (Specjalnych Szkołach Treningowych) oraz w polskich bazach m.in. Ośrodku Wyszkolenia nr 10 w Ostunii (Włochy). Jak już zaznaczono – wszyscy byli ochotnikami. Całe ich szkolenie było ściśle tajne. Tak tajne, że nawet, gdy mieli styczność z kolegami, nie mogli im powiedzieć, jakie szkolenie aktualnie przechodzą. Jeśli np. dostawali zadanie typu „wywiad w porcie” (brytyjskim) i zostali złapani, sami musieli „wyłgać się” brytyjskiej żandarmerii. Przyznanie się, kim są, natychmiast kończyło ich szkolenie.

Do służby w Związku Walki Zbrojnej, a od lutego 1942 Armii Krajowej w okupowanej Polsce zgłosiło się ochotniczo 2413 kandydatów. Po intensywnym szkoleniu kursy ukończyło 605 kandydatów, wybrano z nich 579 żołnierzy, którzy złożyli przysięgę cichociemnych oraz przysięgę na rotę AK. Spośród nich do kraju wysłano 316 skoczków, później już zwanych cichociemnymi (a w kraju ptaszkami, zrzutkami) oraz 28 kurierów politycznych zwanych kociakami.

Przed wyruszeniem do kraju wszyscy składali przysięgę cichociemnych, a od chwili powstania Armii Krajowej, także przysięgę AK. Rota przysięgi cichociemnych brzmiała:

- reklama -

W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Marii Panny, jako żołnierz powołany do służby specjalnej przysięgam, że poświęconego mi sprzętu, poczty i pieniędzy strzec będę nie tylko jako dobra państwowego, ale i jako środków i pieniędzy przeznaczonych dla odzyskania wolności Ojczyzny, a tajemnicy służby specjalnej dochowam, nawet wobec moich przełożonych i kolegów w konspiracji i nie zdradzę jej nikomu, aż do końca wojny. Tak mi Panie Boże dopomóż.

Do kraju

Cichociemni po złożeniu przysięgi oczekiwali na rozkaz odejścia do Kraju, często nawet kilkanaście tygodni. Na około dwa tygodnie przed planowanym lotem grupa skoczków była koszarowana w odosobnieniu, gdzie przygotowywała się do pobytu w Polsce. Uczono się nowej tożsamości oraz dopasowanego do niej życiorysu. Weryfikowano poprawność fałszywych dokumentów. W dniu odlotu każdy z członków grupy oddawał na przechowanie wszystkie elementy swego ubrania oraz rzeczy osobiste, które w jakimkolwiek stopniu mogłyby go powiązać z pobytem poza okupowaną Polską. W zamian dostawał łachy z okupowanej Warszawy oraz odpowiednie do jego nowej tożsamości przedmioty osobiste i teczkę ze zmianą bielizny. Procedura ta była ściśle kontrolowana przez specjalnego oficera.

- reklama -

Wsiadając do samolotu cichociemni nie byli znani załodze, a czasem mieli nawet na sobie maski gazowe, aby nie byli rozpoznani. Były to środki bezpieczeństwa w przypadku dostania się ich lub załogi w ręce nieprzyjaciela. W samolocie nie było zbyt wygodnie i przestronnie. Twarde siedziska wzdłuż burt musiały wystarczyć na 5–6-godzinną podróż.

Bombowiec Armstrong Whitworth Whitley, taki, jakim zrzucono pierwszych cichociemnych do Polski.

Po uzyskaniu przez samolot pozycji nad miejscem zrzutu, zapalał się sygnał do skoku. Przy prędkości samolotu ok. 200–240 km/godz cichociemni skakali z wysokości co najmniej 150 m, przez otwór w podłodze samolotu, ze spadochronami plecowymi typu IrwinGQ. Po wylądowaniu należało się odczepić lub wyplątać ze spadochronu. I natychmiast ukryć spadochron oraz znaleźć kontakt. Cichociemni, chociaż doskonale wyszkoleni, nie znali okupacyjnych realiów, więc w kraju zajmowały się nimi „ciotki” – przeważnie panie w wieku ich matek (i starsze), współpracujące z konspiracją, które uczyły ich zachowania na ulicach okupowanej Warszawy czy Krakowa, przenosiły meldunki itp. Dopiero po kilku tygodniach, kiedy już wiedzieli, jak unikać zagrożeń, otrzymywali pierwsze zadania.

Kto i kiedy

Pierwszy zrzut cichociemnych nastąpił w nocy z 15 na 16 lutego 1941 r. Niedaleko wsi Dębowiec wylądowali: mjr Józef Zabielski „Żbik”, kpt. Stanisław Krzymowski „Kostka” oraz kurier Czesław Raczkowski „Włodek”. Teren był włączony do III Rzeszy. Stanowiło to pewien problem, bo wszyscy musieli dotrzeć do Generalnego Gubernatorstwa. Ale cichociemni byli szkoleni na takie właśnie okoliczności. Chociaż przy lądowaniu mjr Zabielski uszkodził staw skokowy i śródstopie, odnalazł się z Raczkowskim. Od polskiego gospodarza wynajęli furmankę, którą dotarli do Skoczowa, dalej pociągiem do Bielska, gdzie się rozdzielili i przekroczyli granicę Generalnego Gubernatorstwa. Krzymowski i Zabielski dotarli do Warszawy. Raczkowski miał pecha – Niemcy zatrzymali podczas przekraczania granicy. Uznali go jednak za pospolitego przemytnika i osadzili w więzieniu w Wadowicach. Stamtąd niebezpiecznie blisko było już do Auschwitz, ale Raczkowski nawiązał kontakt z Batalionami Chłopskimi, dzięki czemu został wykupiony z więzienia.

Józef Zabielski został przydzielony na stanowisko pomocnika kierownika referatu lotnictwa Wydziału Lotnictwa Oddziału III Operacyjnego Okręgu Radom-Kielce AK (kierownikiem został Stanisław Krzymowski). W konsekwencji aresztowania jego rodziny w Warszawie został uznany za „spalonego” i odwołany z Okręgu. Jako emisariusz Komendanta Głównego AK do Naczelnego Wodza przedostał się w okresie lipiec-październik 1942 do Wielkiej Brytanii. Prowadził szkolenia dla cichociemnych. Po wojnie nie wrócił już do kraju.

Józef Zabieski, fot. NAC

Stanisław Krzymowski do końca niemieckiej okupacji był żołnierzem podziemia. Po wojnie W kwietniu 1945 roku został aresztowany przez NKWD w Łodzi. W sierpniu 1945 roku skazano go na 7 lat więzienia. Na mocy amnestii wyrok zmniejszono mu do 2 lat, a w grudniu 1945 roku jego wykonanie zawieszono na 2 lata. Został ponownie aresztowany w styczniu 1946 roku i osadzony w więzieniu w Kielcach, skąd zbiegł w kwietniu 1946 roku. W lipcu 1946 roku pod fałszywym nazwiskiem podjął pracę w Szczecinie, po czym przez zieloną granicę wyjechał do Wielkiej Brytanii, a następnie osiedlił się w Kanadzie.

Stanisław Krzymowski, fot. NAC

W sumie, w czterech sezonach operacyjnych wykonano łącznie 110 lotów transportowych z pasażerami, przy czym tylko 78 z nich osiągnęły cel umożliwiający skok. A 3 z nich odbyły się z lądowaniem w Polsce z zabraniem pasażerów i materiałów z powrotem.

Z 316 cichociemnych, w czasie wojny zginęło 102, w tym 9 podczas lotu lub skoku, a 8 zażyło truciznę po aresztowaniu. W powstaniu warszawskim wzięło udział 95 cichociemnych, spośród nich 18 zginęło, a co najmniej 20 było rannych. Niemieckie organy represji uwięziły w obozach koncentracyjnych 31, pozbawiły życia 43, sowieckie zesłały do łagrów 83, zamordowały 6, władze „Polski Ludowej” uwięziły 77, skazały na śmierć 19 (9 lub 10 straciło życie), na dożywocie 2, na wieloletnie więzienie 22. Po wojnie 32 pozostało na emigracji, aż 59 musiało uciekać z Polski. Co najmniej 64 walczyło jako żołnierze wyklęci w kraju, w strukturach NIE, DSZ, WiN; na emigracji co najmniej 12 w emigracyjnych strukturach antykomunistycznych, ok. 9 uczestniczyło w tajnych operacjach specjalnych zachodnich służb SIS oraz CIA. Ostatni z cichociemnych, mjr Aleksander Tarnawski, zmarł 4 marca 2022 roku.

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Jan Kazimierz w słuckim pasie

20 listopada 1648 Chwalcie usta Pannę Marię!Już więcej nie wierzęAni w działa, ni w husarię,W zbroje, ni w pancerze.Za nic...

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx