Depopulacja to drugie oblicze tej „nauki”, która przyszła do nas razem z „zielonym ładem” i jego bojówkami. Zamiary współczesnych barbarzyńców, „późnych wnuków” największych łotrów w historii świata, są zbrodnicze w pełnym tego słowa znaczeniu. I tak jak ich poprzednicy w gwałcie na ludzkości – hitlerowcy i komuniści – zasłaniają oni swoje cele nauką.
Na łamach “Warszawskiej Gazety” red. Robert Kościelny przywołuje eksperyment innego dziennikarza Łukasza Warzechy. Otóż, redaktor Warzecha postanowił poddać się “testowi” pozostawionego przez siebie “śladu węglowego”. Skorzystał w tym celu z “kalkulatora”, jaki na swojej stronie internetowej zamieścił jeden z “zielonych” banków.
“Redaktor wprowadził na potrzeby testu najbardziej ekologiczne rozwiązania „mieszkanko 25 metrów, ogrzewanie i ciepła woda z pompy ciepła, panele fotowoltaiczne, budynek pasywny, prysznic raz w tygodniu, zimą w domu komfortowe 14 stopni, wyłącznie używane ubrania, brak lodówki, telewizora i pralki (najbardziej ekologicznie jest nosić jedne nieprane ubrania, aż się rozpadną i dopiero wtedy iść do lumpeksu po kolejny zestaw używanych ciuchów), zostawiłem tylko kuchenkę (w najwyższej klasie energetycznej), bo uznałem, że jednak czasem coś może trzeba ugotować. Żadnego samochodu, żadnego korzystania z transportu miejskiego, przecież są rowerki. Jedzenie wyłącznie sezonowe i lokalne, jedynie niepakowane albo ewentualnie w opakowaniach biodegradowalnych, pełna selekcja śmieci. Komputer – no jednak musiał być, bo przecież trzeba mieć dostęp do fejsika i Twittera, żeby wpisywać potępiające komentarze pod postami tych wstrętnych negacjonistów klimatycznych. Ale wyłączany za każdym razem, gdy się go nie używa! No i oczywiście żadnego mięsa”. I co się okazało? Żyjąc w tak ostrym reżimie ekologicznym, ludzkość i tak potrzebowałaby czterech planet!”, pisze Robert Kościelny.
Wnioski z tego eksperymentu są, zdaniem red. Kościelnego, oczywiste – dla „ekologów” największym wrogiem planety jest człowiek. I dlatego ludzi musi być jak najmniej. Temu właśnie służy depopulacja.
“Depopulacja to drugie oblicze tej „nauki”, która przyszła do nas razem z „zielonym ładem” i jego bojówkami. Zamiary współczesnych barbarzyńców, „późnych wnuków” największych łotrów w historii świata, są zbrodnicze w pełnym tego słowa znaczeniu. I tak jak ich poprzednicy w gwałcie na ludzkości – hitlerowcy i komuniści – zasłaniają oni swoje cele nauką. A tych, którzy z tak pojętą nauką walczą, obnażając wszystkie leżące u jej podstaw zakłamanie, nazywają negacjonistami klimatycznymi. Skojarzenie z negacjonistami Holokaustu nie jest przypadkowe. Wprost przeciwnie, wywołano je w pełni świadomie, aby zrównać realistów klimatycznych z tymi, którzy negowali istnienie komór gazowych. Jak widać, zieloni „naukowcy” nie cofną się przed niczym, aby postawić na swoim”, pisze Robert Kościelny.
I podaje konkretne przykłady, jak “zieloni naukowcy” chcą zniszczyć ludzi. To już się dzieje, a będzie gorzej.
Cały tekst Roberta Kościelnego tylko w tygodniku “Warszawska Gazeta” i na stronie internetowej www.warszawskagazeta.pl
Najlepiej gdyby ekolodzy depopulacje zaczęli od siebie. Bardzo dobry przykład by pokazali ludziom a wówczas być może co niektórzy podąża za nimi. Wymagać należy zacząć od siebie.