Rozdmuchując sprawę kilkuset wiz do rozmiarów gigantycznej afery, Niemcy nie tylko grają na pomoc opozycji w Polsce, ale odwracają uwagę od naprawdę gigantycznej afery z własnym udziałem. Niemiecka polityka wizowa sprawiła, że do Europy wjechały miliony “turystów”, zaś cały proceder kontrolowały przestępcze gangi. I to wszystko na 10 lat przed, też wywołanym przez Niemcy”, kryzysem migracyjnym. Sprawę ujawnia Stanislas Balcerac.
Niemieckie oburzenie na temat tzw. afery wizowej w Polsce należy traktować jako polityczną hucpę ukierunkowaną na przedwyborcze osłabienie PiS. Dwie dekady temu Niemcy sami zdestabilizowali UE aferą wizową, wystarczy przypomnieć niemieckie informacje ma ten temat, czyli dwie depesze w języku polskim opublikowane w 2005 r. przez rządową rozgłośnię Deutsche Welle:
1. „Rząd w Berlinie znalazł się na skutek afery wizowej pod presją ze strony Unii Europejskiej. Jak informuje «Welt am Sonntag» już na przełomie lat 2002/2003 hiszpańscy i portugalscy dyplomaci poinformowali Niemcy, że doszło do zatrzymań pracujących na czarno z wizami RFN. Głos zabrała także Komisja UE. Komisarz sprawiedliwości Franco Frattini zamierza na wniosek posłów do parlamentu Europejskiego z ramienia CDU/CSU zbadać, czy tak zwana dyrektywa Volmera i aktualnie obowiązujące w Niemczech przepisy nie naruszają prawa unijnego. Zdaniem CDU/CSU berlińskie MSZ, kierowane przez Joschkę Fischera, ułatwiło przyjazd przestępców i prostytutek. Wiceprzewodniczący frakcji chrześcijańsko-demokratycznej w Parlamencie Europejskim, były szef dyplomacji portugalskiej, João de Deus Pinheiro, stwierdził na łamach «Bild am Sonntag», że Niemcy naruszyły układ z Schengen, przez co setki tysięcy pracujących na czarno wjechało do Unii, bowiem niemieckie ambasady w Europie wschodniej lekkomyślnie wydawały wizy. Polityka Berlina wyrządziła gospodarce Unii szkody w wysokości powyżej 60 miliardów euro” (źródło: Deutsche Welle, 20 lutego 2005).
2. „Partie rządzące w Niemczech – SPD i Zieloni po złożeniu zeznań w komisji śledczej Bundestagu przez szefa dyplomacji, Joschkę Fischera, uważają aferę wokół błędnej polityki wizowej za zakończoną. Wczoraj Joschka Fischer przez ponad 12 godzin odpowiadał na pytania komisji – sesję transmitowała na żywo TV. Rzecznik SPD w komisji, Olaf Scholz, stwierdził po zakończeniu przesłuchania: jedno jest pewne, minister pozostanie na czele resortu. Fischer przejął „odpowiedzialność polityczną” za niedociągnięcia w pracy kierowanego przezeń resortu, zarzucają opozycji, że zrobiła z tego skandal. W latach 1999-2002 kryminaliści uzyskiwali w ambasadzie Niemiec – głównie w Kijowie – wizy turystyczne; w Niemczech i innych państwach Unii zatrzymano liczne prostytutki i pracujących na czarno z niemieckimi wizami” (źródło: Deutsche Welle, 26 kwietnia 2005).
Afera wizowa była produktem pierwszego koalicyjnego rządu Gerharda Schrödera. Na skutek niezwykle liberalnej polityki przyznawania wiz w latach 2000-2003 do Niemiec przedostały się setki tysięcy obcokrajowców, przede wszystkim z państw postradzieckich. Dziennik „Bild” podał, że samych tylko Ukraińców przyjechał okrągły milion. Gangsterzy w majestacie prawa sprowadzali do Berlina czy Monachium kobiety ze Wschodu, które zmuszali do uprawiania prostytucji. Monachijski magazyn „Focus” napisał, że polityka szafa MSZ Joschki Fischera „szeroko otworzyła bramy sutenerom”. Handlarze narkotyków bez trudu załatwiali sobie wizy turystyczne. Dobrze zorganizowane bandy kryminalistów rozkręciły intratny i całkowicie legalny import nielegalnej siły roboczej i żywego towaru. Ten, kto przekroczył granicę Niemiec, był już w UE, mógł bez przeszkód podróżować i podejmować nielegalną pracę od Belgii aż po Portugalię. „Nadużycia wizowe umożliwiły masową inwazję na Twierdzę Europa”, oświadczył niemiecki prokurator Jochen Wiedemann. (…)
Wobec presji medialnej i politycznej w lutym 2005 r. powstała specjalna komisja parlamentarna ds. afery wizowej. W jej składzie zasiadł m.in. Olaf Scholz. Komisja napisała długi raport, w którym frakcje polityczna SPD i Zielonych broniły swoich. Skończyło się na dwóch dymisjach. W lutym 2005 r. sekretarz Ludger Volmer podął się do dymisji i wycofał się z polityki. Jego szef Joschka Fischer wziął na siebie odpowiedzialność za „ewentualne błędy”, ale trzymał się stołka ministra aż do kolejnych wyborów do Bundestagu na jesieni 2005 r. 27 czerwca 2006 r. Fischer po raz ostatni wziął udział w posiedzeniu grupy parlamentarnej Partii Zielonych w Bundestagu. 1 września 2006 r. zrezygnował z mandatu posła. (…)
W grudniu 2010 r. tygodnik „Der Spiegel” ujawnił, że pracownicy kilku ambasad RFN są podejrzani o wystawianie wyłudzonych wiz na zlecenie gangów przemytników ludzi i branie łapówek. Według rzecznika niemieckiego MSZ Andreasa Peschke podejrzenia koncentrowały się przede wszystkim na ambasadzie Niemiec w Kairze. Stwierdzono tam nieprawidłowości dotyczące kilkuset wniosków wizowych złożonych w 2007 r. W pozostałych objętych dochodzeniem ambasadach i konsulatach chodziło o „nieliczne pojedyncze przypadki nadużyć”.
Cały tekst Stanislasa Balceraca, a w nim kulisy niemieckiego procederu “handlu” wizami i przejęcia go przez przestępcze gangi, tylko w “Warszawskiej Gazecie” i na stronie internetowej www.warszawskagazeta.pl
Donald. I co ty dziadu na ten temat masz do powiedzenia?
Typowy hitlerowiec