Europejscy lewicowcy, idąc tropem BLM, żądają wprowadzem cenzury. Z historii państw mają zniknąć niepoprawne politycznie postaci i fakty.
Europę ogarnia szaleństwo. Wzorując się na amerykańskich ultrasach z BLM, lewacy żądają unieważnienia historii. Niepoprawne politycznie osoby, zdarzenia i symbole mają zniknąć z przestrzeni publicznej.
– Sytuacja wokół nazwy stacji berlińskiego metra przechodzi w farsę – informuje „Die Welt”. Niemiecki dziennik przypomina, że władze miasta przemianowały stację metra. Nie będzie już Mohrenstraße, czyli ulicy Maurów, ponieważ lewacy uznali, że obraża kolorowych imigrantów i przypomina hańbę kolonialnej przeszłości Niemiec.
Jednak gdy miasto zaproponowało, aby przystanek kolejki nazwać imieniem rosyjskiego kompozytora Michała Glinki, lewacy zareagowali jeszcze większym oburzeniem. Twórca został okrzyknięty antysemitą.
Jeszcze większe problemy przeżywa Szwecja. Tamtejsi naśladowcy BLM żądają zmiany flagi państwowej. Dziennik „Göteborgs-Posten” cytuje uzasadnienie: – Szwedzka flaga symbolizuje wielowiekowy ucisk religijny oraz dyskryminację i obracanie ludzi innych ras w niewolników.
To opinia Patrika Lindenforsa, kulturologa z Instytutu Badań Przyszłości Uniwersytetu Sztokholmskiego. Głównym oskarżonym jest chrześcijański krzyż widniejący na narodowej fladze Szwecji.
To nie koniec, bo szwedzcy poprawiacze historii chcą zburzenia pomnika jednego z najwybitniejszych monarchów Europy. Oskarżają Karola XII o despotyzm. Na miejscu królewskiego postumentu widzą pomnik klimatycznej aktywistki. Chodzi o Gretę Thunberg, która stała się narzędziem powiększającym zyski ponadnarodowych korporacji.
Rasowego przebudzenia doznała również Szwajcaria. Według „Le Figaro” władze alpejskiej gminy Grindelwald żądająnowej nazwy dla jednego z górskich szczytów. Dotąd nosił imię Louisa Agassiza. Niestety, jak to w XIX w. bywało, szwajcarski geolog okazał się zwolennikiem teorii rasowych.
Od czegóż jest jednak rewolucja kulturalna XXI w. Europa zmieni się wkrótce nie do poznania.
