Ranni policjanci, kilkadziesiąt aresztowanych osób i ogromne zniszczenia materialne. Taki jest bilans nocnych starć na ulicach Frankfurtu nad Menem.
– W rezultacie nocnych starć ulicznych policja zatrzymała 39 zadymiarzy, w tym jedną kobietę – poinformował rzecznik prasowy władz Frankfurtu nad Menem. Szef miejskiej policji Gerhard Bereswill potwierdził, że podczas akcji zaprowadzania porządku rany odniosło 5 funkcjonariuszy.
Według relacji Deutsche Welle, do zadymy doszło w centrum miasta, gdzie 3 tys. osób zebrało się na ulicznej imprezie. Około godziny 3 w nocy na miejsce przybyła policja, aby przerwać bójkę z udziałem ok. 30 osób.
Gdy funkcjonariusze próbowali udzielić pomocy „leżącemu, ociekającemu krwią mężczyźnie” w ich stronę poleciały kamienie i butelki. Posiłki wezwane przez zaatakowany patrol okrążyły „szalejącą młodzież” dwoma kordonami. Po czym funkcjonariusze przystąpili do rozpraszania tłumu, informuje DW.
Przez cały czas na policjantów sypał się „grad butelek”. Dlatego, jak powiedział mediom szef miejskiej policji, za jego pamięci we Frankfurcie nie było jeszcze tak brutalnych i intensywnych walk z siłami porządku. – To wydarzenie bez precedensu – ocenił Gerhard Bereswill.
W związku z niepokojami Frankfurt powołał sztab kryzysowy, który 20 lipca ma podjąć kroki zapobiegające nadzwyczajnym wydarzeniom w przyszłości.
Jak przypomina Deutsche Welle, nocne starcia uliczne we Frankfurcie nad Menem nie są odosobnionym przypadkiem. W czerwcu identyczne zajścia wybuchły w Stuttgarcie. W ulicznych zadymach wzięło udział pół tysiąca rozwydrzonych nastolatków i młodych mężczyzn. Pijane grupy niszczyły w centrum miasta witryny sklepowe oraz samochody.
Naukowcy wiążą agresję ze skutkami długotrwałej izolacji epidemicznej oraz wymuszonym zamknięciem szkół i placówek wychowawczych.