Kartka z polskiego kalendarza: sobota, 21 kwietnia 1945 roku
Piotr Szubarczyk
Wiosna 1945. Dobiegała końca II wojna światowa na terenie Europy (w Azji zakończy się dopiero 2-3 września). Wykrwawiona Polska, wierny sojusznik aliantów od 1 września 1939 roku, nie mogła się cieszyć niepodległością tak jak Francja – kolaborująca przez całą wojnę z Niemcami. Na wyzwalanych od Niemców terenach okrojonego państwa rządy sprawowali sowieccy dowódcy wojskowi.
Nigdy nie doszło do przekazania przez nich władzy legalnym organom Rzeczypospolitej Polskiej czy próbującym się restytuować przedwojennym organom samorządu terytorialnego – radom miast i gmin. Władzę obejmowały od razu tajemnicze „grupy inicjatywne” partii, którą wymyślili dla okupowanej na nowo Polski sowieci. To była tzw. „polska partia robotnicza”, grupująca kolaborantów sowieckich. Na straży jej władztwa stało sowieckie NKWD i jego „polska” delegatura: tzw. „ministerstwo bezpieczeństwa publicznego” i jego urzędy terenowe (UB).
Od 31 grudnia 1944 roku działał nielegalnie tzw. „rząd tymczasowy rzeczypospolitej polskiej”, obmyślony przez Stalina. Każdy z jego „ministrów”, w świetle polskiego prawa, powinien zawisnąć na szubienicy za zdradę stanu i zdradę interesów narodowych. Tak polskie prawo nazywało współpracę z wrogiem i wymówienie posłuszeństwa legalnym władzom Rzeczypospolitej Polskiej, które w kwietniu 1945 roku znajdowały się w Londynie.
„Rząd tymczasowy” uznawany był tylko przez Sowiety, potem jeszcze przez komunistyczną Jugosławię, przez ubezwłasnowolnioną już Czechosłowację i przez… Francję, która po czasach Vichy otrzepała się szybko z brudu i zabrała się za kreowanie polityki w Europie jako jedno z państw zwycięskich w tej wojnie. Polska „zawsze wierna” okazała się jednym z państw przegranych…
21 kwietnia 1945 roku w Moskwie doszło do politycznej komedii, która byłaby nawet śmieszna, gdyby nie odbywała się kosztem upokorzonej i wykrwawionej Polski. Stalin wezwał swoich kolaborantów z Polski, by jako „rząd tymczasowy rzeczypospolitej polskiej” podpisali z nim układ (dagawor) o przyjaźni, pomocy wzajemnej i współpracy powojennej między Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich i Rzecząpospolitą Polską. Sowieci podpisywali układ z sowietami – na trupie wolnej Polski!
Lektura tego układu (dagaworu) – dostępnego dziś po polsku i po rosyjsku (https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19450470268/O/D19450268.pdf) – wymaga wielkiego samozaparcia i zdrowego serca – szczególnie gdy czytający obdarzony jest wrażliwością, zdolnością współodczuwania i zna cokolwiek wojenną historię narodu polskiego. Stalinowskie szuje, bolszewicy z Polski, polityczni przestępcy, nazywający siebie „rządem rzeczypospolitej” [!] są w tym „dagaworze” nazywani „wysoką układającą się stroną”! Ogłaszają „zasadniczy przełom w dziejach stosunków polsko-radzieckich” (i to była, niestety, prawda!).
Znawcy historii Polski porównują ten dagawor do innego, podobnego bezprawia w dziejach stosunków polsko-rosyjskich: do tzw. traktatu gwarancyjnego z marca 1768 roku, wymuszonego przez Rosję na upadającej Rzeczypospolitej. Sejm nie chciał go przyjąć, więc przyjęły go „delegacje” złożone ze zdrajców – stąd nazwa historyczna „sejm delegacyjny” 1767-1768. Reakcją na tamten “traktat” była konfederacja barska – pierwsze polskie powstanie narodowe. Reakcją na sowiecko-sowiecki dagawor z roku 1945 było narastające Powstanie Antykomunistyczne w Polsce i tragedia żołnierzy niezłomnych.
W skład delegacji „polskiej”, która przyjechała do Moskwy na podpisanie „historycznego układu”, weszli m.in. Bolesław Bierut, Edward Osóbka-Morawski i Władysław Gomułka. Układ, podpisany formalnie przez „premiera rządu tymczasowego” Osóbkę-Morawskiego i Stalina, „legalizował” metodą faktów dokonanych powojenną Polskę jako dominium sowieckie. Obowiązywał na 20 lat, w roku 1965 został „uroczyście” odnowiony!
Sowieckie „wysokie układające się strony” bardzo się spieszyły z tym układem, ponieważ umarł (12 kwietnia 1945) prezydent Stanów Zjednoczonych Franklin D. Roosevelt, fan Stalina, grabarz niepodległej Polski, a władzę w USA obejmował Harry Truman, zwolennik bardziej zdecydowanej polityki wobec Sowietów. Spodziewano się szybkiej kapitulacji Niemiec. Stalin chciał jak najszybciej sformalizować zniewolenie Polski. Truman skrytykował bezprawny układ, dla zachowania pozorów domagał się „dopuszczenia do rządów przedstawicieli władz londyńskich”, ale to była lipa. W lipcu 1945, po wcześniejszych „korektach” i po „dopuszczeniu” politycznego naiwniaka Stanisława Mikołajczyka do rządów (tylko pozornie), Amerykanie, Brytyjczycy i cały „wolny świat” odetchnęli z ulgą. Cofnęli uznanie legalnemu rządowi RP i mieli wreszcie polski problem z głowy! To dlatego do dziś Polacy nie wierzą w żadne gwarancje amerykańskie a propaganda rosyjska i jej medialne macki w Polsce doskonale wykorzystują te nasze skryte lęki. Musimy je przełamać, bo tylko w sojuszu z USA możemy zachować suwerenny byt Polski.