Czarny scenariusz znowu się powtarza. Czy historia niczego nie nauczyła rządzących?
Szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba oraz szefowa brytyjskiej dyplomacji Liz Truss ogłosili w Kijowie powstanie nowego formatu współpracy między Ukrainą, Wielką Brytanią i Polską. W konferencji nie brał udziału przedstawiciel Polski, ale rząd szybko ogłosił zaangażowanie się w wojnę po stronie Ukrainy.
„W obliczu zagrożenia ze strony Rosji Polska wspiera Ukrainę! Poza poparciem politycznym i międzynarodowym do Kijowa trafiło już 37 tirów z naszą pomocą humanitarną, polska broń oraz sprzęt wojskowy! Za wolność Waszą i naszą!” – napisał szef KPRM Michał Dworczyk.
Do wpisu dołączył nagranie w języku ukraińskim, na który lektor wskazuje, że od wielu lat Polska jest rzecznikiem ukraińskiej drogi na Zachód, gdyż Ukraina jest częścią Europy.
„Polscy politycy i dyplomaci odbyli dziesiątki spotkań na całym świecie, żeby przekonywać naszych partnerów, że racja jest po stronie Ukrainy” – mówi lektor na filmie.
Lektor zaznacza też, że wobec rosyjskich gróźb i pokazu siły także nie stoimy bezczynnie. „Jesteśmy dumni, że najnowocześniejsza broń z polskich fabryk wzmocni wasz system obronny” – mówi.
„Pomagamy i będziemy pomagać. Polskie społeczeństwo jest z wami solidarne. Wysyłamy także niezbędne zaopatrzenie. Polska murem za Ukrainą” – podkreśla lektor.
Zaangażowanie się w wojnę między dwoma sąsiadami to historyczna głupota, która kosztowała Polaków miliony ofiar podczas II wojny światowej. Tak jak i wówczas w zaangażowanie się w konflikt z sąsiadami pcha nas Londyn, który może obserwować wojnę z bezpiecznej odległości.
Dla porównania premier Węgier Victor Orban w wojnie między Rosją i Ukrainą dystansuje się i skupia raczej na własnych obywatelach i interesach.
PiSowska partia rządząca z jej naczelnikiem i prezydentem idą na konfrontację z Rosją, ale gdy przyjdzie coś do czegoś, to będą spie….. za granicę, zostawiając polski naród na pastwę losu, jak to było w 1939 roku. Do takich gierojów polski naród ma szczęście. Niestety.
Polscy i zachodni politykierzy boją się, że wojsko rosyjskie pozostanie na terytorium Białorusi. A Rosja ma się nie bać, jeśli Ukraina należałaby do NATO i tym samym te wojska stacjonowałyby na Ukrainie? To znana metoda Kalego: Kali może ukraść, ale Kalemu nie wolno. Polityczna hipokryzja. I tyle w temacie.