Część I
Dziś prawdziwych skarg już nie ma. Kiedyś to było. Jak? Poczytaj, powspominaj, dodaj coś od siebie.
“Klient nasz pan”, głosi motto handlowców, restauratorów i wszystkich osób, zajmujących się świadczeniem usług dla tzw. ludności. I teraz, i kiedyś. Dziś wystarczy opinia w Internecie. Kiedyś funkcję taką pełniła Książka Skarg i Wniosków. Dla młodszych Czytelników – pomysł był importowany ze Związku Sowieckiego, a książka zwykle miała postać zatłuszczonego zeszytu na sznurku przyczepionego do ściany. Jeśli zeszytu nie było w zasięgu wzroku, każdy mógł zażądać jego udostępnienia od kierownika placówki i każdy miał prawo go otrzymać. Od ilości wpisów w Książce zależały np. premie dla pracowników sklepu. Oczywiście, w PRL na wszystko był sposób – więc w odpowiedzi na skargi, znajomi pracowników wpisywali pochwały. I bilans się wyrównywał. Niestety, w momencie upadku PRLu nie było obowiązku zarchiwizowania Książek, więc tysiące tych bezcennych publikacji przepadło. Trochę jednak zostało, więc dla przypomnienia, jak to bywało, kilka wpisów z Książek Skarg i Zażaleń.
Skarga z 1971 roku:
W sklepie „Społem” przy pl. Wolności w Bydgoszczy wysypał się cukier z niedbale zaklejonej torebki. Zamiast przeprosić, potraktowano mnie opryskliwie. Sprzedawczynie nawet nie zainteresowały się rozsypanym cukrem. Odpowiedziały podniesionym głosem, że one nie ponoszą odpowiedzialności, bo to hurtownia zakleja torebki. Kierowniczka nie zgodziła się ani na wymianę towaru, ani na zwrot pieniędzy.
Skarga z 1971 roku:
Podano mi zamiast kawy lurę. Bufetowa powiedziała, że książka życzeń jest, ale wyłącznie w dyspozycji kierownika. Kiedy poprosiłem kierownika lokalu, dowiedziałem się, że nie ma on przyjemności ze mną rozmawiać;
Skarga z 1987 roku:
Poprosiłam o mleko z żółtym kapslem, ale ekspedientka nie chciała mi go sprzedać, tłumacząc, że jest to mleko jutrzejsze, z jutrzejszą datą na kapslu. Proszę mi wyjaśnić, dlaczego mleko w dniu 3 maja datowane jest na 4 maja i czy ekspedientka mogła odmówić mi sprzedaży tego mleka – Halina Mikołajczyk.
Wyjaśnienie kierowniczki: Mleko tłuste z żółtym kapslem dostarczane jest w południe i jednocześnie jest awansem na dzień następny.Proszę przyjść jutro, a będzie!
Skarga z 1983 roku:
Jako mistrz z 1948 roku stwierdzam – dziura w szynkowej z powodu złej pracy nadziewarki. Zwyczajna zamiast na drobnym sicie była mleta na piątce. Jakiś niefachowiec tu pracuje – T. Cieślar.
Skarga z 1983 roku:
Kolejka zaczyna się już przed sklepem, a obsługa odmawia uruchomienia drugiego stanowiska kasowego, mimo że w sklepie są cztery pracownice. Dwie siedzą sobie na zapleczu i piją herbatę.Ponadto kierowniczka ubliżała mi przy wpis… (tu książka skarg jest nieco pomięta i naddarta, jakby ktoś ją klientowi z całej siły wyrwał -przyp. red.)
Wpis kierowniczki: NIEPRAWDA!!! KŁAMSTWO!!! Jako kierowniczka oświadczam, że w sklepie była duża kolejka spowodowana świeżą dostawą tak atrakcyjnych towarów jak olej, margaryna, cukier. Ekspedientki nie nadążały z noszeniem towaru. Ponadto klient ten jest wyjątkowo konfliktowym klientem, który to wiecznie ma dużo nieuzasadnionych pretensji i sam ubliża!!!
Skarga z 1985 roku:
Około godz. 11.30 przyszłam do sklepu mięsnego, aby ustawić się w kolejce. Oczywiście nic już nie było o tej godzinie, ale ponieważ dostawa poranna jest zawsze dzielona na sprzedaż przedpołudniową (o godz. 8 ) i popołudniową (o godz. 16), liczyłam, że jakiś towar zostanie o godz. 16 wyłożony. Było nas takich 20 osób. Pytaliśmy ekspedientki, czy warto stać, ale nie wiedziały, co będzie, tylko że na pewno będą wyłożone parówki z porannej dostawy. Czekaliśmy więc w ciemno do 16. Kiedy wystawiono towar, okazało się, że wszystkiego jest b. mało. A parówki z porannej dostawy w ogóle wyparowały. Domagaliśmy się kontroli komisyjnej zaplecza i tego, co tam zostało odłożone, ale nie pozwolono nam na te społeczną inicjatywę – R. Korpal, A. Bedkowska, S. Jędrzejczyk, D. Kozłowska.
Wyjaśnienie kierowniczki: Parówki zostały sprzedane na żywienie zbiorowe dla kolonii.
Skarga z 1985 roku:
Kupiłam nieświeże drożdże, pół kilo. Nie chciano mi ich wymienić – Walewska.
Wyjaśnienie kierowniczki: Klientka przedstawiła do reklamacji drożdże kupione rzekomo w naszym sklepie 3 dni temu. Tymczasem były one zapakowane w prawdziwy papier pakowy, którego to papieru sklep nie posiada od pół roku – a więc drożdże nie nasze.
Skarga z 1987 roku:
Jestem siostrą PCK. Mam pod opieką sześć samotnych kalek i mam zezwolenie na kupowanie dla nich poza kolejnością. Odmówiono mi sprzedaży wafli, natomiast sprzedano trzem innym osobom z kolejki po 14, 15 i 10 sztuk – Marcinkowska.
Wyjaśnienie kierowniczki: Zgodnie z wytycznymi ministra w sprawie zasad obsługi poza kolejnością wyjaśniam, że opiekunka PCK nie miała prawa do zakupu poza wszelką kolejnością – które to prawo mają wyłącznie inwalidzi wojenni i wojskowi – a jedynie miała prawo do stania w kolejce dla uprzywilejowanych, zamiast w kolejce zwykłej. Z uwagi na to, że zarówno w kolejce zwykłej, jak i w kolejce dla uprzywilejowanych stała znaczna ilość klientów i nie wyrażali oni zgody na sprzedaż wafli siostrze PCK, klientce odmówiono sprzedaży poza wszelką kolejnością. Tak więc nie było żadnej winy ekspedientki – wszystkim uprzywilejowanym przysługuje obsługa poza kolejnością, ale tylko jeśli staną w kolejce dla uprzywilejowanych. I w tej kolejce powinna pani – jako siostra PCK – stanąć. Jest jeszcze zwykła kolejka, dla nieuprzywilejowanych. W niej stać pani nie musi.
Ciąg dalszy niebawem…
Źródło: wiadomoscihandlowe.pl
Bardzo dobrze pamiętam te książki. To była jedna wielka ściema pod publikę. Pracowałam w gastronomi więc wiem że nikt na serio nie brał tych wpisów i nikt nie ponosił żadnych konsekwencji .Pamiętam taki przypadek ale nie pamiętam o co chodziło. Klient zażądał książki ponieważ chciał napisać skargę na bufetową. Dostał ,skargę napisał. Finał był taki że bufetowa podarła tą książkę manifestując w ten sposób swoje niezadowolenie. Ot i cała filozofia tych książek była.