Aleksiej Nawalny został otruty Nowiczokiem prawdopodobnie wyprodukowanym przy pomocy substancji eksportowanych do Rosji przez niemiecką firmę.
Dziennik “Tagesschau” poinformował 30 sierpnia, że niemieccy celnicy przeprowadzili przeszukanie w siedzibie firmy Riol Chemie GmbH, w gminie Lilienthal w Dolnej Saksonii (na północny wschód od Bremy). Ta firma chemiczna jest podejrzana przez prokuraturę o to, że w ciągu ostatnich trzech i pół roku, bez uzyskania niezbędnych zezwoleń, ponad 30 razy eksportowała do Rosji „substancje toksyczne i specjalny materiał laboratoryjny”. Oprócz pomieszczeń firmowych Riol Chemie i przeszukano także biura firmy R.R. Rhein Reserve, firmę doradczą i siedzibę firmy logistycznej z siedzibą w Bremie oraz kilka domów prywatnych. Na razie najważniejsza w tej układance wydaje się być Riol Chemie.
Iperyt prosto z Niemiec
Według nieoficjalnych informacji, zrealizowany przez nią eksport do Rosji obejmuje ważne surowce, które można wykorzystać do produkcji broni chemicznej i biologicznej, w tym np. iperyt, którego używanie jest zakazane prawem międzynarodowym. Chemikalia trafiały do firmy Chimmed, rosyjskiego hurtownika chemikaliów i materiałów laboratoryjnych w Moskwie. Klientami Chimmeda są z kolei specjalne laboratoria należące do rosyjskiego wojska i rosyjskiej krajowej agencji wywiadowczej FSB. Rzecz w tym, że kilka z materiałów chemicznych, wytworzonych w Niemczech i potajemnie eksportowanych do Rosji, to chemikalia sklasyfikowane jako „towary podwójnego zastosowania”, które mogą być wykorzystane zarówno w cywilnym przemyśle chemicznym, jak i do celów wojskowych.
To nie wszystko, bo północnoniemiecka firma jest podejrzana o kilkukrotne dostarczanie do Rosji „sprzętu ochronnego”, który także może być wykorzystywany do produkcji broni biologicznej i chemicznej, a zatem podlega ograniczeniom eksportowym.
Spółka Riol Chemie GmbH jest podejrzana także o wyprodukowanie i wysłanie do Rosji substancji potrzebnej do produkcji Nowiczoka. Śledczy mają mocne na to dowody – faktury znalezione w Riol Chemie GmbH jeszcze przy poprzedniej kontroli (w ubiegłym roku).
Nowiczok
Nowiczok to silna trucizna, produkowana od lat 70. XX wieku w ramach najpierw sowieckiego, a potem rosyjskiego programu produkcji broni chemicznej, który do dziś pozostaje tajny. Oficjalnie Rosja zaprzecza zarówno istnieniu samego programu, jak i stosowaniu Nowiczoka. Wiadomo jednak tym środkiem w marcu 2018 roku, w Salisbury, został otruty były rosyjski agent Siergiej Skripal i jego córka. Dokonali tego najprawdopodobniej dwaj agenci rosyjskiego wywiadu wojskowego, którzy umieścili środek w różnych miejscach domu Skripala. Skripal i jego córka przeżyli, ale kilka przypadkowych osób uległo zatruciu, w tym jedna – śmiertelnemu, kiedy wzięła fiolkę z trucizną pozostawioną przez agentów za perfumy.
Nowiczok został również wykorzystany do otrucia rosyjskiego polityka opozycji Aleksieja Nawalnego w sierpniu 2020 roku. A zatem już w czasie tajnej współpracy Chimmed (i nie wiadomo, kogo jeszcze) z Riol z Chimmed.
Właśnie po zamachu przy użyciu Nowiczoka na Nawalnego, zachodnie agencje wywiadowcze zaczęły interesować się Riol Chemie GmbH. Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na rosyjskich funkcjonariuszy państwowych i wprowadziły ograniczenia eksportowe dla kilkunastu firm, w tym Riol Chemie i Chimmedu. Oczywiście Unia Europejska żadnych ograniczeń wobec Riol Chemie nie wprowadziła.
Co znaczące, niemiecki wywiad od dłuższego czasu miał odnotowywać zwiększone starania Rosji o potajemne pozyskiwanie dostaw i surowców, które mogą być również wykorzystane do celów wojskowych, a do których dostęp nie jest łatwy ze względu na zachodnie sankcje. Dziwnym trafem nie przełożyło się to na żadne działania niemieckiego rządu.
Rosja usiłowała więc zapewnić sobie dostawy systemów m.in. napędów rakietowych, technologie chipowe i produkty chemiczne. Śledczy dopiero teraz będą sprawdzać, czy próbowała też uzyskać dostawy za pośrednictwem Riol Chemie. Eksperci ds. bezpieczeństwa podkreślają, że cały ten system dostaw wciąż się odbywa, często przy użyciu skomplikowanych sieci firm, „słupów” i firm-przykrywek, ale także poprzez bezpośrednie kontakty i rekrutację naukowców czy biznesmenów. To by wiele wyjaśniało jeśli chodzi o stosunek Niemiec do Rosji. W dodatku eksperci przewidują, że z powodu sankcji nakładanych na Rosję i bardziej uważnego przyglądania się jej działaniom, możliwy jest “wzrost tego typu zamówień”
Podejrzenia
Riol Chemie GmbH już w ubiegłych latach była podejrzana o naruszenie niemieckiej ustawy o handlu zagranicznym i płatnościach. Kiedy, wraz z innymi podmiotami, została objęta amerykańskimi sankcjami, byli pracownicy firmy założyli dodatkowe przedsiębiorstwo o nazwie R.R. Rhein Reserve GmbH z siedzibą w Konstancji. Prokuratorzy sprawdzają więc teraz, czy ta firma mogła zostać utworzona w celu ukrycia dodatkowego nielegalnego eksportu do Rosji. Jest to bardzo prawdopodobne.
To nie koniec, bowiem śledczy sprawdzają, czy Riol Chemie mogła wprowadzić organy celne w błąd, fałszywymi deklaracjami o wysyłaniu sprzętu laboratoryjnego do Estonii, podczas, gdy w rzeczywistości trafiał on do Rosji. Na tę drugą możliwość wskazują podsłuchane rozmowy telefoniczne pracowników Riol Chemie z pracownikami współpracującej z nimi firmy logistycznej z Bremy. Podczas tych rozmów pracownicy obu firm omawiali sposoby ukrycia przyszłego eksportu do Rosji.
Nie tylko Schröder
Jednocześnie analiza danych z rosyjskich rejestrów ujawnia, że były dyrektor Riol Chemie GmbH był wcześniej współwłaścicielem spółki zależnej firmy Chimmed. Tej samej, do której Riol dostarczała m.in. substancje do produkcji Nowiczoka. Także obecny dyrektor wykonawczy Riol Chemie GmbH pełnił kiedyś funkcję dyrektora tej samej spółki zależnej Chimmed.
Na razie celnicy w Hamburgu nieoficjalnie podają, że Riol Chemie GmbH dostarczyła do Rosji „stosunkowo niewielkie ilości chemikaliów”, w niektórych przypadkach zaledwie kilka gramów, a nawet miligramów. Ostrożnie zaznaczają, że „przedmiotowe substancje mogły również zostać wywiezione w celach prawnych – na przykład jako ilości referencyjne do analizy żywności i wody”.
Rzecz jednak w tym, że produkcji Nowiczoka czy innych trucizn stosowanych przez putinowskie służby, wcale nie są potrzebne duże ilości wysłanych z Niemiec substancji.
Wypowiadający się w „Panorama 3” na antenie NDR, Mirko Himmel, ekspert ds. broni chemicznej i biologicznej z Uniwersytetu w Hamburgu, powiedział wprost, że nawet niewielkie ilości niebezpiecznych substancji mogą odgrywać ważną rolę w programach zbrojeniowych.
Pytane przez niemieckich dziennikarzy o tę sprawę, Riol Chemie, R.R. Rhein Reserve i rosyjska firma chimmed odmówiły odpowiedzi.
Tymczasem otwarte pozostaje pytanie, czy to Niemcy dostarczały Putinowi materiałów chemicznych do produkcji trucizn i czy przyczyniły się w ten sposób do eliminowania wrogów Władimira Władimirowicza. A może tylko korzystając z przyjaznych relacji, ruska agentura przez żadnych przeszkód hulała “na oczach” Angeli Merkel i Olafa Scholza? Dziś Scholz mówi, że Niemcy są gotowe “przejąć odpowiedzialność ze Europę i świat”. Niemcy i trucie ludzi… To tak przerażająco typowe….
Źródła:
„Chemical Agents for Russia?”,www.tagesschau.de