Czasy „pandemii” to złote czasy dla hipochondryków, paranoików, nienawistników, prostaków i ludzi o duszach ormowców, którzy nie musieli się już dłużej hamować i w glorii altruistów bluzgali do woli pod adresem nieprzestrzegających „obostrzeń sanitarnych”. Mogli w końcu narzucać wszystkim normalnym swoją gnidzią wizję porządku świata.
Przez dwa lata wszystkie polskie przekaziory (zarówno partyjne, jak bezpartyjne, wierzące i niewierzące), wzorem tzw. prasy międzynarodowej, wbijały nam do głowy przekaz – pandemia przewróciła świat do góry nogami. Nikczemny i kłamliwy, bo to nie rzekoma pandemia przenicowała realia, ale rządzący – i ci z oficjalnego państwa, i ci z państwa głębokiego (deep state). A wyklepana z wirusa grypy młotem propagandy „czarna śmierć” stała się zasłoną dymną dla złodziei (i bandytów) naszej wolności, godności i stanu posiadania. Jak też naszego człowieczeństwa. Jest uzasadnieniem dla wzmocnienia dawno wprowadzonej nowej hierarchii, w której „cwel górą, a charakterniak dołem”, jak w swym lapidarnym stylu ujął Marek Nowakowski to, co od lat dzieje się na świecie.
Pewni swego zawsze mają dobre samopoczucie
Oczywiście nie jest możliwe, aby makabryczne przedstawienie, które kosztowało życie milionów ludzi na całym świecie (w Polsce było to 200 tys. nadmiarowych zgonów, ofiar decyzji czysto politycznych, podejmowanych z premedytacją) mogło skończyć się ot tak.
Stąd, aby uwiarygodnić załganą narrację o tym, jak to nawiedziła nas, by trwać dwa lata – dopóki nie wpuszczono bez jakiejkolwiek kontroli sanitarnej kilku milionów ludzi z zagranicy, o jednej z najniższych „wyszczepilaności” w Europie – „straszna pandemia”, minister zdrowia utrzymuje różne „obowiązki” i „obostrzenia sanitarne” w przestrzeni publicznej. Zwłaszcza te najbardziej spektakularne – maski, deklaracje w przychodniach, że się nie chorowało na kowid w ciągu ostatnich kilku miesięcy, nie było w tym czasie za granicą (tak, z tym też się spotkałem!). Nie ustaje (choć już nie jest tak nachalna, czyli, można by rzec: jest bez Pazury) propaganda proszczepionkowa.
Krótko mówiąc – władza, niczym przestępca pospolity, idzie w zaparte: była „straszna pandemia”, a „dowodem” na to jest „fakt”, że nadal „istnieje”, o czym z kolei „niezbicie” świadczą utrzymywane przez nas obostrzenia. Stąd posunięcia mające miejsce w latach 2020-2022 – blokowanie dostępu do pomocy medycznej, lockdowny, DDM – były jak najbardziej słuszne, jak najbardziej uzasadnione.
Jeśli ktoś myśli, że tacy ludzie nie uczynią wszystkiego, co w ich mocy, aby powstrzymać normalność, to źle myśli. Bo normalność oznaczałaby dla nich koniec świata. Oznaczałaby pożegnanie się ze stanowiskami i sutymi pensjami. Oznaczałaby pożegnanie się z władzą, wpływami i brylowaniem w mediach. To na początek. Bo później byłby sąd, byłyby wyroki oraz więzienie. Biorąc pod uwagę wiek niektórych ze sprawców – oznaczałoby to dożywocie. Zamiast trafić na karty podręczników historii, trafiliby za kraty zakładów penitencjarnych. Zamiast analizą stanu konta, musieliby się zająć analizą regulaminu więziennego. Bo normalność oznacza dla kanalii same zgryzoty. Ci ludzie będą spiskować przeciw wolności. Już to robią. O czym jest poniższy tekst.
Gdzie jesteśmy, dokąd zmierzamy?
C.J. Hopkins, publicysta Off-Guardian, zadaje te pytania w tekście „The Road to Totalitarianism” (Droga do totalitaryzmu). Wprawdzie „hordy pijanych nienawiścią fanatyków Nowej Normalności, którzy domagali się, aby «nieszczepieni» byli segregowani, cenzurowani, zwalniani z pracy i w inny sposób demonizowani i prześladowani, wszyscy zamilkli (z wyjątkiem tych, którzy tego nie zrobili)”, ale nie oznacza to, że wszystko wróciło do normy. „Nic nie wróciło do normy. Wszystko jest nowe Nową Normalnością. To, co się skończyło, to faza «szoku i strachu», która nigdy nie miała trwać wiecznie. Ona miała nas jedynie sprowadzić do miejsca, w którym jesteśmy”.
Obecna sytuacja przypomina mi słynną scenę z „Pulp Fiction”. – Czy jest w porządku? – pyta pięściarz Butch szefa gangu Marsellusa Wallace’a, którego niedługo przedtem wyonacyli dwaj perwersji. Na co ten odpowiada: „Nie, stary. Całkiem kurewsko daleko do porządku”. Następnie, jak zapewne miłośnicy tego obrazu kinowego pamiętają, Wallace, patrząc na nieprzytomnych i zakrwawionych zboczeńców, mówi że przyśle chłopców, aby „popracowali nad nimi” z obcinaczami i palnikami.
Ale mniejsza o sekatory dla inwersów. Bo ważniejsze jest pytanie – w jakim miejscu obecnie jesteśmy?
C.J. Hopkins odpowiada, że znaleźliśmy się w miejscu, „w którym nowa oficjalna ideologia została mocno ugruntowana jako nasza nowa «rzeczywistość», wpleciona w tkankę normalnego życia codziennego. Nie, nie wszędzie, tylko wszędzie, gdzie ma to znaczenie. (Chyba nikt nie myśli, że globalne kapitalistyczne klasy rządzące dbają o to, co ludzie w Lakeland, na Florydzie, Elk River, w Idaho lub w jakiejś wiosce na Sycylii sądzą o «rzeczywistości»?)”.
Tak, większość ograniczeń rządowych została zniesiona, głównie dlatego, że nie są już potrzebne, ale w ośrodkach władzy na całym Zachodzie, w sferze politycznej, korporacyjnej i kulturalnej, w środowisku akademickim, w mediach głównego nurtu itd. nowa normalność stała się „rzeczywistością”. Stanowi sytuację, o której mówi się z mniejszym bądź większym przekonaniem: „tak po prostu jest”, a w domyśle, „i nic na to nie poradzimy. Należy się przystosować”. Taki sposób reagowania na „rzeczywistość” skrojoną pod potrzeby rządzących jest ostatecznym celem każdej ideologii, wszystkich właścicieli pralni umysłów. Ci z Czytelników, którzy przeżyli szok stanu wojennego i „normalizację” po nim, wiedzą to bardzo dobrze. To codzienne, bezczelne wciskanie, że jest już OK, przez komunistyczne środki masowego przekazu. Choć nic wówczas nie było OK. „Całkiem k…o daleko było do OK”, trawestując nieco Marsellusa Wallace’a.
Przykładem na to, że pandemii nie ma, ale jest, więc normalność jest, ale jej nie ma, może być taki oto obrazek z życia codziennego przytoczony przez C.J. Hopkinsa: „właśnie natknąłem się na «ważne informacje o COVID-19», o których musisz wiedzieć (i ściśle przestrzegać), jeśli chcesz wziąć udział w przedstawieniu w teatrze Off-Broadway w Nowym Jorku, gdzie «wszystko wróciło do normy»”. Temu samemu celowi służy w Polsce utrzymanie obostrzeń pandemicznych w placówkach medycznych (w których tak poza tym „wszystko wróciło do normy”). Bezprawny i absurdalny obowiązek maskowania (nadal wymuszany wrzaskiem, zwłaszcza przez tzw. niższy personel medyczny) to część układanki.
Jak wyjaśnia publicysta Off-Guardian, w tym momencie to nie maska i same nakazy „szczepienia” są ważne. Są po prostu symbolami i rytuałami nowej oficjalnej ideologii – ideologii, która podzieliła społeczeństwa na dwie niemożliwe do pogodzenia kategorie ludzi: tych, którzy są gotowi dostosować swoje przekonania do oficjalnej narracji dnia, bez względu na to, jak rażąco jest śmieszna, i w inny sposób „trzaskać obcasami” i wykonywać polecenia globalnego kapitalistycznego establishmentu rządzącego, bez względu na to, jak destrukcyjne i faszystowskie mogą być; oraz tych, którzy nie są na to przygotowani.
Teraz rzecz najważniejsza z całego wywodu Hopkinsa. Coś pod czym należy podpisać się obiema rękami albo potraktować „z buta” jak wytwór szkodnika. „Przedstawiony wyżej podział społeczeństwa na dwie przeciwstawne i nie do pogodzenia klasy ludzi przecina i zastępuje stare linie polityczne.
Są Normalni i Dewianci zarówno po lewej, jak i po prawej stronie. Globalny kapitalistyczny establishment rządzący nie dba o to, czy jesteś „postępowcem”, czy „konserwatystą”, „libertarianinem”, czy „anarchistą”, czy jakkolwiek się nazywasz. To, na czym im zależy, to to, czy jesteś normalnym, czy dewiantem”.
Po łże-pandemii podziały partyjne przestały istnieć. Każdy ruch partyjny, społeczny, zawodowy itd., który świadomie wziął udział w upiornej maskaradzie (nomen omen), przystał na to. Ujawnił, a może lepiej: obnażył, niczym cesarz pyszałek swą sempiternę przed ludem, ten nagi fakt: dawne podziały nie istnieją. Przypomnijmy – w naszym kraju wszystkie partie postokrągłostołowe – zarówno „obóz patriotyczny”, jak „zaprzaństwa narodowego” – śpiewały i nadal śpiewają w jednym pandemicznym chórze. Wszystkie, a na dokładkę NSZZ „Solidarność”.
„To, na czym im zależy, to czy będziesz wykonywać rozkazy. To, na czym im zależy, to to, czy dostosowujesz swoje postrzeganie, zachowanie i myślenie do ich nowej «rzeczywistości»… hegemonicznej «rzeczywistości» globalnego kapitalisty, która stopniowo ewoluowała przez ostatnie 30 lat i teraz wkracza w swój totalitarny etap”.
Totalna cenzura jako nowy etap rozwoju „kapitalizmu”
Nowa rzeczywistość wymaga cenzury. Bez niej ludzie zaczęliby uświadamiać sobie, że nie są u siebie w domu, tylko w domu wariatów. A tak, gdzie wszyscy szaleją, obłęd jest normą. Nic też dziwnego, że globaliści wzięli na cel wolność słowa i walczą z nią pod przykryciem walki z „mową nienawiści”, fejkami, dezinformacją, teoriami spisku. Elektroniczne nożyce cenzorskie nieustannie tną przestrzeń wolności. Mają na to przyzwolenie z samej góry. Od międzynarodowych organizacji typu Światowe Forum Ekonomiczne, WHO, ONZ, które przejęły rolę Kominternu lub Biura Politycznego z czasów „realnego socjalizmu”.
Latem tego roku prasa ogłosiła, że „Światowe Forum Ekonomiczne wzywa do połączenia ludzkiej i sztucznej inteligencji w celu cenzurowania «mowy nienawiści» i «dezinformacji»”. Jak czytamy na stronie Humans Are Free: „Pomimo tego, że nikt o to nie pytał, Światowe Forum Ekonomiczne opowiada się teraz za połączeniem systemów ludzkiej i sztucznej inteligencji w celu cenzurowania «mowy nienawiści» i «dezinformacji» w Internecie, zanim jeszcze zostaną dopuszczone do publikacji”. Raport opublikowany na oficjalnej stronie internetowej WEF złowieszczo ostrzega przed niebezpieczeństwem „mrocznego świata szkód online”. Ale globalistyczne ciało, „kierowane przez złoczyńcę z komiksu o agencie 007, Klausa Schwaba, ma rozwiązanie. „Chcą połączyć «najlepsze» aspekty ludzkiej cenzury i algorytmów uczenia maszynowego AI, aby zapewnić, że uczucia ludzi nie zostaną zranione, a opinie kontrreżimowe zostaną umieszczone na czarnej liście”.
Oficjalne stanowisko WEF nie pozostawia złudzeń: „Dzięki unikalnemu połączeniu mocy innowacyjnej technologii, zbierania danych wywiadowczych poza platformą i sprawności ekspertów w danej dziedzinie, którzy rozumieją, jak działają cyberprzestępcy, wykrywanie nadużyć w Internecie na dużą skalę może osiągnąć niemal idealną precyzję”.
The Free Thought Project (TFTP) informuje, że 1 sierpnia tego roku Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Oświaty, Nauki i Kultury (UNESCO) ogłosiła rozpoczęcie nowej kampanii – #ThinkBeforeSharing. Ma ona na celu przeciwdziałanie i powstrzymanie rozprzestrzeniania się tego, co – jak twierdzi – jest szkodliwą dezinformacją i teoriami spiskowymi w Internecie. Wywód UNESCO jest bardzo jasny co do intencji: „Pandemia COVID-19 wywołała niepokojący wzrost dezinformacji i teorii spiskowych. Teorie spiskowe mogą być niebezpieczne: często celują w grupy wrażliwe i dyskryminują je, ignorują dowody naukowe i polaryzują społeczeństwo, co ma poważne konsekwencje. To musi się skończyć”. Następnie cytowany jest dyrektor generalny UNESCO, który mówi: „Teorie spiskowe wyrządzają prawdziwą szkodę ludziom, ich zdrowiu, a także ich bezpieczeństwu fizycznemu. Wzmacniają i uzasadniają błędne wyobrażenia na temat pandemii oraz wzmacniają stereotypy, które mogą podsycać przemoc i brutalne ideologie ekstremistyczne”.
Konkluzja wywodu pana dyrektora jest tyleż klarowna, ile upiorna: „Nowa kampania pomaga dowiedzieć się, jak identyfikować, obalać, reagować i zgłaszać teorie spiskowe, aby zapobiec ich rozprzestrzenianiu się”. Kampania UNESCO jest realizowana wspólnie z Komisją Europejską, Twitterem i Światowym Kongresem Żydów. Strona TFTP pisze: „Architekci tej kampanii mają na myśli tylko jeden interes: stłumienie dyskursu publicznego i zdyskredytowanie każdego, kto ośmieli się zakwestionować narrację status quo”. Materiał dostarczony przez UNESCO, i analizowany przez publicystę TFTP, wskazuje jednoznacznie, że według agendy ONZ „można ufać tylko tym, których establishment uznał za sprawiedliwych, prawdomównych i uczciwych”.
Materiał oenzetowski pozornie zachęca do krytycznego myślenia. Ale przez „myślenie krytyczne” rozumie myślenie zgodne z kanonami i wytycznymi. Kto dostarcza tych „cennych wskazówek” sprawiających, że Twoje myślenie nie będzie już „myśleniem spiskowym”, tylko – światłym, niezależnym, głębokim? Oczywiście ci, których establishment, członkowie „głębokiego państwa”, „filantropii”, uzna za reprezentantów najlepiej pojętego „interesu ludzkości”. Którzy jeśli już coś robią, to tylko „dla dobra swojego i innych”. Zwłaszcza – innych.
Hunwejbini gotowi?
Materiał oenzetowski maluje każdego, kto się nie zgadza z narracjami głównego nurtu, jako niebezpiecznego bigota i instruuje, jak należy zareagować, gdy się z nim spotkasz, jak traktować tych złych ludzi i ich szkodliwe idee. Przypominają sobie Państwo te seanse nienawiści, czyli wspólne konferencje prasowe premiera, ministra, a nawet szefa policji, skierowane przeciwko ludziom, którzy średnio wierzyli, że noszenie szmat na twarzy uchroni przed „śmiercią pod respiratorem”? Jak wiemy, owi „niedowiarkowie” mieli całkowitą rację!
Więc, czy pamiętają Państwo te obrazy? Teraz, według instrukcji ONZ, takie seanse mają nadal się odbywać, z tym że tym razem ich ostrze, jad i ślina skierowane będą przeciw osobom, które wychynęły głowami poza telewizor. Przeciw nim ma też zostać skierowany gniew ludu.
Czasy „pandemii” to złote czasy dla hipochondryków, paranoików, nienawistników, prostaków i ludzi o duszach ormowców, którzy nie musieli się już dłużej hamować i w glorii altruistów bluzgali do woli pod adresem nieprzestrzegających „obostrzeń sanitarnych”. Mogli w końcu narzucać wszystkim normalnym swoją gnidzią wizję porządku świata. Teraz ci sami ludzie, z takim samym przekonaniem i zacięciem co wcześniej „siewców śmierci”, zwalczać będą „siewców mowy nienawiści”.
Nakręcać ten mechanizm będą zaś ci sami, którzy byli spiritus movens obłędu „pandemii”. Będą zagrzewać do boju za te same duże pieniądze, zaszczyty i awanse, oszołomów par excellence. Hunwejbinów rewolucji, której celem nie jest już socjalizm czy komunizmu – te pojęcia zdewaluowały się jak faszyzm – ale nowa normalność czy, jak chce premier Morawiecki, nowy ład. Nowa rzeczywistość, czyli i socjalizm, i komunizm, i faszyzm w jednym. Brutalny reżim à la Chiny, rozpełzający się coraz intensywniej po Polsce i świecie. Dla dobra naszego i innych.
Tekst ukazał się pierwotnie w tygodniku “Warszawska Gazeta”