W najnowszym numerze „Warszawskiej Gazety” Marcin Hałaś stawia fundamentalne pytanie o nasze bezpieczeństwo i natowskie gwarancje. Czy one w ogóle istnieją?
Czy Rosja zaatakuje Polskę, pyta na łamach „Warszawskiej Gazety” redaktor Marcin Hałaś.
„Taka możliwość wydaje się absurdalna, albowiem w razie ataku na państwo NATO Putin ma więcej do stracenia niż zyskania. Ale czy na początku lutego tego roku nie wydawała się absurdalna możliwość ataku Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia pełnoskalowej wojny? Putin miał przecież więcej do zyskania, gdyby wybrał pokój. Zapewne, gdyby „wyprowadził” kozę z pokoju i rozładował napięcie – Zachód w podzięce zgodziłby się na uruchomienie Nord Stream 2, rosyjscy oligarchowie mogliby nadal robić wielkie biznesy i odpoczywać na Lazurowym Wybrzeżu, a sam Putin byłby na forum międzynarodowym witany i fetowany jak głowa poważnego państwa. Zachód przełknąłby zapewne także zgodę na niepodległość separatystycznych republik na terenach oderwanych od Ukrainy w 2014 r.”, pisze. I wraca do sytuacji Polski tuż przed II wojną światową, której wybuchu także nikt nad Wisłą nie zakładał.
„W 1939 r. mieliśmy gwarancje sojusznicze, które skończyły się „papierowym” przystąpieniem Anglii i Francji do wojny. Dzisiaj warto sobie uzmysłowić: natychmiastowym odwetem i kontruderzeniem na Rosję Stany Zjednoczone, Anglia i Francja na pewno odpowiedzą wówczas, gdyby Rosja zaatakowała ich własne terytorium”, zauważa Marcin Hałaś.
Marcin Hałaś zadaje pytanie, czy rzeczywiście teść słynnego artykułu 5 gwarantuje nam bezpieczeństwo, a całe NATO rzuci się w naszej obronie, czy raczej może nas spotkać powtórka z gwarancji brytyjskich i francuskich w 1939 roku. Jak naprawdę brzmi treść tego artykułu i co nam gwarantuje? Czy na pewno nic nam nie grozi, a Putinowi atak się nie opłaca?
Czytaj w „Warszawskiej Gazecie” i na stronie internetowej www.warszawskagazeta.pl
No cóż, jest to kontynuacja jednostronnej wizji świata, w której to Rosja jest imperium Zła i sprawcą wszelkich nieszczęść, a wiarołomny Zachód jest bierny i samolubny, bo myśli tylko o sobie, natomiast biedna i nieszczęśliwa Polska, jest między nimi jak między młotem, a kowadłem. A może jest inaczej? A może to Zachód i USA jest tym agresorem i tradycyjnie walczy z Rosją polskimi rękami, porzucając , w razie czego, jak zwykle Polskę na pożarcie przez wschodniego niedźwiedzia? Czas , aby Polacy zaczęli też być egoistyczni i zaczęli myśleć tylko o sobie. Wystarczy spojrzeć na Węgry i Orbana. On jakoś nie ma złudzeń, ani skrupułów, aby korzystać z unii gdy mu to wygodnie i jednocześnie kupować ruski gaz, ropę i węgiel, mając przy tym rosyjską elektrownię atomową . Niczym nie ryzykuje, a mieszkańcy Węgier nie martwią się o przynajmniej o prąd , ani zakup węgla na zimę. Może to jest niewiele, ale mnie to na początek wystarczy. Czy zaraz musimy być zbawicielem dla kliku milionów dwulicowych Ukraińców, ich zapleczem frontowym i wystawiać się na zagrożenie wojną atomową?