INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

13:28 | czwartek | 25.04.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Dlaczego abdykował papież Benedykt XVI ?

Czas czytania: 10 min.

Kartka z kalendarza polskiego

25 kwietnia

Jedźcie sami do Niemiec…

13 kwietnia 1943 W czasie II wojny światowej, Warszawa była dla Niemców najniebezpieczniejszym z okupowanych przez nich miast Europy. Każdy Polak mógł wtedy zginąć...

Koniecznie przeczytaj

Papież Benedykt XVI miał odejść, bo zyskał świadomość, że wobec homo-lobby był bezradny i zdał sobie sprawę, że nie zdoła oczyścić Kościoła z „wilków”, a sam będzie obarczany odpowiedzialnością za ich działania. Czy tak było i papież przekonał się, że jego walka jest skazana na klęskę?

Abdykacja papieża Benedykta XVI była dla wszystkich sporym zaskoczeniem. Owszem, od początku pontyfikatu, miał „pod górkę” – po wielkim, uwielbianym przez miliony Janie Pawle II, skromny naukowiec, nie potrafiący porywać tłumów, nie miał łatwo. Ale zdobył szacunek, zwłaszcza katolików przywiązanych do tradycji. I tych rozmiłowanych w teologii, w której był przecież mistrzem, wcale nie gorszym od swego poprzednika. Benedykt nie na darmo zdobył przydomek „pancernego kardynała”.

- reklama -

Oficjalny powód ustąpienia – słaby stan zdrowia, brzmiał dziwnie, bo Benedykt XVI, zwłaszcza w porównaniu z ostatnimi latami pontyfikatu Jana Pawła II, nie sprawiał wrażenia ciężko chorego. Trzy miesiące abdykacji włoskie media podały, że jej przyczyną był stan zdrowia papieża wynikający z jego samopoczucia po wymianie rozrusznika serca. Rzecz w tym, że chociaż Benedykt XVI stanowczo twierdził, że odnośnie pontyfikatu, ma prawo do innej decyzji aniżeli jego poprzednik, szok jaki wywołała ta decyzja sprawił, że natychmiast pojawiło się mnóstwo spekulacji na temat prawdziwych przyczyn ustąpienia papieża, przy czym najczęściej media wymieniały dwie: bezsilność wobec lobby „trzymającego watykańską kasę” i bezsilność wobec groźnego homo-lobby.

O ogromnych naciskach Kurii Rzymskiej na papieża Benedykta w sprawie ustąpienia z urzędu mówił też arcybiskup-senior Ferrary-Comacchio, Luigi Negri, chociaż podkreślić należy, że nie poparł swojej tezy żadnymi dowodami. Zwrócił jednak uwagę, że w Ameryce, również na podstawie tego, co ogłoszono w ramach Wikileaks, niektóre grupy katolików poprosiły prezydenta Trumpa o powołanie komisji śledczej w sprawie zbadania, czy administracja Baracka Obamy nie wywierała nacisku na Benedykta”. Rzeczywiście tak było – w dniu inauguracji prezydentury Donalda Trumpa, grupa amerykańskich katolickich tradycjonalistów napisała do nowego prezydenta list otwarty, prosząc, by zbadał czy Departament Stanu i amerykańskie tajne służby miały swój udział w skłonieniu papieża Benedykta XVI do abdykacji i w wyborze kardynała Bergoglio. Prześledzili w nim okoliczności abdykacji papieża i wydarzenia ją poprzedzające.

Zwrócili uwagę, że wśród maili wykradzionych z serwera pocztowego Johna Podesty, szefa kampanii wyborczej Hillary Clinton i opublikowanych przez portal WikiLeaks. W licznych wiadomościach z 2012 r. Podesta oraz inni współpracownicy ówczesnej sekretarz stanu USA w gabinecie Baracka Obamy, Clinton rozprawiają o konieczności doprowadzenia do „katolickiej wiosny”, czyli zmian w Kościele równie rewolucyjnych jak przewroty i wojny domowe wywołane w ramach „arabskiej wiosny”. To mocne słowa, bowiem dzisiaj nie jest już żadną tajemnicą, że za „arabską wiosną” stały Departament Stanu i CIA. Wnioski z tej „dyskusji”? Po tej „rewolucji” Kościół ma przyjąć bardziej lewicowo-liberalne stanowisko na wiele kwestii społecznych.

- reklama -

Benedykt XVI abdykował raptem rok po tej „dyskusji”. Jego następcą został kardynał Bergoglio, „wychowanek” Paktu Katakumb, który swoimi wypowiedziami okazywał wielką przychylność środowiskom LGBT. Nie trzeba dodawać, że John Podesta był zachwycony tym wyborem, podobnie jak lewackie media w USA. Do tego stopnia, że po wygranej Donalda Trumpa „pocieszały się” tytułując Franciszka „nowym przywódcą światowej lewicy” („Wall Street Journal”).

Media zwracały uwagę na niejasne okoliczności abdykacji poprzednika papieża Franciszka.  Kiedy Edward Snowden ujawnił część dokumentów NSA (amerykańskiej agencji wywiadu elektronicznego), okazało się, że na przełomie 2012 i 2013 r. inwigilowała Watykan. Podsłuchiwała nawet telefon papieża Benedykta XVI. Pytanie brzmi – po co?

Wyszło też na jaw, że kilka dni przed rezygnacją Benedykta XVI zablokowano międzynarodowe transakcje z Bankiem Watykańskim. Znowu chodziło o podejrzenia o pranie brudnych pieniędzy przez ten bank. Kiedy papież Benedykt XVI ogłosił swą abdykację, blokada została zniesiona. Czyżby wówczas już „prania” nie było? Brzmi absurdalnie. Włoski dziennikarz Maurizio Blondet skomentował tę sekwencję zdarzeń stwierdzeniem, że blokada była formą nacisku na papieża i miała uświadomić mu, że jeśli nie opuści tronu Piętrowego, ktoś zada Watykanowi a przez niego Kościołowi katolickiemu naprawdę ogromy cios?

- reklama -

No i jest jeszcze kwestia tzw. „mafii kardynała Danneelsa”. Zmarły w 2019 r. kardynał Godfried Maria Jules Danneels, były prymas Belgii, był znany z „liberalnych poglądów” i jest to bardzo łagodne określenie jego wyczynów.

Jak pisała „Rzeczpospolita”, właśnie w diecezji bp. Dannelsa, w 1984 r. ksiądz Jozef Barzin założył działającą jawnie i ogłaszającą się w mediach Ekumeniczną Grupę Roboczą Pedofilii. Jednym z ulubionych projektów kardynała Dannelsa było Centrum Dojrzałych Powołań Kapłańskich w Antwerpii, które z czasem zamieniło się w dosyć otwarcie działający klub gejowski. (…)

Zwycięstwo Donalda Trumpa podcięło skrzydła amerykańskim „postępowym katolikom”, gdyż Trump, chociaż nie jest katolikiem, wyznawał wartości bliskie katolickiemu konserwatyzmowi (np. w kwestii aborcji). Dopiero wraz z wyborem „katolika” Bidena, popierającego aborcję i ideologię LGBT, nadzieje „postępowców” odżyły. Dowodem rozmaite „demaskatorskie” publikacje, atakujące konserwatywną frakcję w Watykanie i stwierdzające, że należy odróżnić księży-pedofilów od „Bogu ducha winnych” księży-homoseksualistów, chociaż w myśl zasad Kościoła katolickiego ani jedni, ani drudzy nie mają prawa zostać przyjęci do seminarium duchownego, wyświęceni i dopuszczeni do pracy z wiernymi. To jednocześnie prowadzi do jednego wniosku – istniejące w Kościele lobby homoseksualne jest bardzo silne i bardzo wpływowe. Czy połączenie jego działań z działaniami amerykańskich służb spechajalnych mogło zmusić papieża Benedykta XVI do ustąpienia?

Lawendowa mafia

O tym, że istnieje i że działa szczególnie w seminariach duchownych, papież Benedykt XVI mówił wprost, stwierdzając, że po Soborze Watykańskim II „w różnych seminariach powstały kliki homoseksualne, które działały mniej lub bardziej otwarcie i znacząco zmieniły klimat w seminariach.” Dalej przytacza wręcz wstrząsającą relację: „Jeden z biskupów, który wcześniej był rektorem seminarium, zorganizował pokaz filmów pornograficznych dla kleryków, rzekomo z zamiarem u uodpornienia ich w ten sposób na zachowania przeciwne wierze. (…) Być może warto wspomnieć, że w niejednym seminarium studenci przyłapani na czytaniu moich książek byli uważani za niezdolnych do kapłaństwa. Moje książki były ukrywane, jak zła literatura,  i czytanie jedynie pod ławką”.[1]  Książki jednego z najwybitniejszych teologów XX wieku zakazane w seminarium duchownym? Jawnie organizowane pokazy pornograficznych filmów? To ma być formowanie przyszłych księży czy hodowanie „haremów” dla dewiantów?

Josef Ratzinger w 1981 r. został mianowany przez papieża Jana Pawła II prefektem Kongregacji Nauki Wiary, uważanej za najważniejszą z szesnastu watykańskich kongregacji. Z czasem pełnił w kurii rzymskiej coraz więcej ważnych funkcji. Pracując przez wiele lat w Watykanie dobrze poznał tamtejsze środowisko i układy, a wiele razy wprost zetknął się z homolobby. Miał świadomość jego istnienia. W wywiadzie-rzece pt. „Światłość świata. Papież, Kościół i znaki czasu, rozmowa z Peterem Seewaldem” (wyd. Kraków 2011) powiedział: „Tak, to jest wielki kryzys, trzeba to przyznać. Był on dla nas wielkim wstrząsem. Nigdy tak wiele brudu. To było rzeczywiście prawie jak krater wulkanu, z którego nagle wydobywają się ogromne chmury pyłu, wszystko zaciemniającego i zabrudzającego. Kapłaństwo stało się miejscem hańby, a każdy ksiądz stał się podejrzany” (s. 350).[2]

Wstrząsające słowa. Jako papież Benedykt XVI podjął walkę z „lawendową mafią”. Wiedział, co go czeka.  Obejmując swój urząd 24 kwietnia 2005 r. powiedział: „Módlcie się za mnie, abym nie uciekał strachliwie przed wilkami”. Czy w ten sposób chciał nawiązać do słów przepowiedni mówiących o „wilkach” atakujących Kościół od wewnątrz?

Jako papież Ratzinger w pierwszych miesiącach po wyborze nakazał wydać instrukcję surowo zakazującą wyświęcania homoseksualistów na księży. W specjalnym liście nakazał też natychmiast odsunąć od wszelkich funkcji wychowawczych w seminariach kapłanów o skłonnościach homoseksualnych. W 2008 r. Kongregacja ds. Wychowania Katolickiego ponownie zakazała przyjmowania do seminariów mężczyzn o homoseksualnych skłonnościach. Zostawiała jednak małą furtkę – zezwalała na ich przyjęcie po całkowitym wyleczeniu. Rzecz w tym, że homoseksualizm to nie seksoholizm i nawet przy wielkich chęciach nie zawsze jest wyleczalny. Bywa, że takie próby na wiele lat stłumią skłonności ale ich nie wyeliminują.

Benedykt XVI był stanowczy i wprost mówił: „Homoseksualizm jest nie do pogodzenia z powołaniem kapłańskim”. Słowa te padły w czasie, kiedy zwłaszcza na Zachodzie Europy odnotowywano już spadek powołań. Pomimo tego papież nie godził się najmniejsze odstępstwo od zakazu przyjmowania homoseksualistów do seminariów.

Jak łatwo sobie wyobrazić, te decyzje wywołały wielkie niezadowolenie „lawendowej mafii”. Co szczególnie szokuje na czele tej „homo-rewolty” stanęli… jezuici z USA, który wprost zapowiedzieli, że wbrew zakazom będą przyjmować homoseksualistów do swego grona. Drugim ogniskiem buntu byli (i są) jezuici z Niemiec. Szczególne „zasługi” położył dla nich ks. John McNeill, jezuita z USA, który założył pro-homoseksualny ruch o nazwie „Diginty” i popełnił książkę „Kościół i homoseksualista”, w której wprost odrzuca naukę Kościoła. Pomimo zakazów Watykanu książka ta uzyskała Imprimatur prowincjała jezuitów z Nowego Jorku i była wielokrotnie wznawiana. Także wydawane przez amerykańskich jezuitów pisma propagują homoseksualizm. Ks. prof. Dariusz Oko pisze, że jezuici osiągnęli najwyższy na świecie poziom nasycenia gejami, wynoszący ponad 30 proc. Warto tu odnotować, że także w Niemczech jezuici przodują w popieraniu ideologii LGBT. Podkreślić trzeba, że nie dotyczy to wszystkich prowincji jezuitów rozsianych po całym świecie, ale szczególnie bolesne jest, że właśnie zakon powołany do stania na straży nauczania Kościoła, sprzeciwia się nauczaniu Kościoła.

W głośnej książce „Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie”, francuski pisarz i dziennikarz Frédéric Martel stawia pytanie: „Czy papież [Franciszek – przyp. Aut.] i jego liberalni teologowie (…) domyślili się, że wojna wypowiedziana gejom przez Jana Pawła II i Benedykta XVI była z góry przegrana?”, od razu stawiając fałszywą tezę o „wojnie”.[3] Rzecz w tym, że ani Jan Paweł II, ani Benedykt XVI nie wypowiedzieli gejom żadnej „wojny”, a jedynie próbowali oczyścić Kościół z niszczącego go działania „lawendowej mafii”. Ich konserwatyzm nie miał tu nic do rzeczy. Próbując się wyzłośliwić i zaatakować dwóch wielkich papieży, Martel niechcący pokazał jednak, że lobby gejowskie w Kościele jest tak potężne, że było w stanie pokonać dwóch papieży. Trzeci niby je zwalcza, ale jednocześnie próbuje iść „na układ” ze środowiskiem LGBT.

Papież Benedykt XVI miał odejść, bo zyskał świadomość, że wobec homo-lobby był bezradny i zdał sobie sprawę, że nie zdoła oczyścić Kościoła z „wilków”, a sam będzie obarczany odpowiedzialnością za ich działania. Czy tak było i papież przekonał się, że jego walka jest skazana na klęskę? Nigdy tych spekulacji w najmniejszym stopniu nie potwierdził. Jest tajemnicą Poliszynela, że konserwatywny, „pancerny kardynał” na stanowisku papieża był solą w oku kurialistów i postępowców, jak ładnie nazywano „lawendową mafię”. Zwłaszcza, że papież Benedykt XVI bardzo wyraźnie nawiązywał do przedpoborowych tradycji Kościoła, nawet w takich wydawałoby się małoznaczących kwestiach jak oprawa liturgiczna czy papieski strój. Nie mówiąc o kwestiach znacznie poważniejszych. Przez wszystkie lata od dnia abdykacji papieża Benedykta XVI spekulacje na temat przyczyn jego abdykacji nie ucichły ani trochę, a w 2022 r. pojawiły się nowe – jeszcze bardziej zaskakujące i jeszcze groźniejsze od dotychczasowych.

Teolog Hieronim Nox twierdzi, że we współczesnym katolicyzmie istnieją nurty teologiczne zmierzające do integracji katolicyzmu i islamu. Ponieważ Kościół coraz bardziej traci wyznawców, to właśnie to połączenie, które określa jako „chrislam” ma być szansą na przyciągnięcie nowych osób, a jednocześnie odpowiedzią na groźbę konfliktu cywilizacyjnego między światem Zachodu a islamem. Zdaniem teologa warunkiem wprowadzenia „chrislamu” ma być usunięcie z doktryny Kościoła katolickiego dogmatów, które kolidują z teologią muzułmańską, przede wszystkim dogmatu o Trójcy Świętej. Rewelacje te zawarł w książce „Chrislam. Nowa religia papieża Franciszka”. Stwierdził w niej, że w Watykanie istnieje wpływowa grupa hierarchów, którzy dążą do połączenia chrześcijaństwa z islamem. „Chyba jeszcze nigdy żaden kaznodzieja nie umiał w stu procentach wytłumaczyć katolikom, i to nie tylko niewykształconym, ale także tym doskonale znającym katechizm, tajemnicy Boga w trzech osobach. Kościół w zasadzie zrezygnował z podtrzymywania prawdy o Trójcy Świętej, zajęty jest dzisiaj innymi problemami”, pisze Nox w swojej książce. Problem w tym i wie to każdy teolog, że dogmat jest doktryną po prostu obowiązującą w danej religii.

Rezygnacja Benedykta XVI jego zdaniem nie była spowodowana wiekiem czy chorobą, ale naciskami kardynałów i polityków, którzy chcą przyspieszyć proces wprowadzania nowej religii. Niemiecki papież był — i wciąż jest — największą przeszkodą na drodze do inauguracji chrislamu, wywodzi teolog. I dodaje, że papież Franciszek ma być zaś wielkim apostołem tej szokującej inicjatywy. Szokującej, bowiem rezygnacja z dogmatu Trójcy Świętej, to po prostu zniszczenie całego katolicyzmu opartego dokładnie na tym dogmacie. Dlatego te rewelacje należy traktować z dużą dozą ostrożności.

Powyższy artykuł jest fragmentem książki Aldony Zaorskiej „Jawny i ukryty atak na Kościół”, będącej częścią trylogii poświęconej wprowadzeniu na świecie Wielkiego Resetu.

Wydawnictwo Bollinari Publshing House 2022


[1] Ks. Dariusz Oko, „Lawendowa mafia…”, s. 75

[2] Tamże, s, 179

[3] Frédéric Martel, „Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie”, wyd. Agora 2019, s. 15

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

1 KOMENTARZ

Subskrybuj
Powiadom o

1 Komentarz
oceniany
najnowszy najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
Ewa-Maria
01.01.2023 17:21

Wiadoma była przyczyna abdykacji Benedykta XI ,Watykan to zbieranina różnej maści wywrotowców z którymi papież nie mógł sobie poradzić i patrzeć na to. A że był człowiekiem pokornego serca wolał abdykować niż dać się skrócić o głowę. Miały miejsce takie przypadki. Dla mnie Benedykt XI był kochanym papieżem. Natomiast Franciszek to zakała KK. W Argentynie był podejrzewany o kolaboracje z juntą Perona.

reklama spot_img

Ostatnio dodane

Co planuje WHO?

Odebranie godności człowieka człowiekowi, wprowadzenie zasady "jednego zdrowia", Zielonego Ładu w skali globu i pozbawienie państw ich własnych praw....

Przeczytaj jeszcze to!

1
0
Podziel się z nami swoją opiniąx