INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

04:34 | sobota | 27.07.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Wielki Piątek

Czas czytania: 9 min.

Kartka z kalendarza polskiego

27 lipca

Bestialski mord tysięcy Polaków przez herojów Ukrainy

11 lipca 1943 Krwawa niedziela 11 lipca 1943 r. była kumulacją ludobójstwa popełnionego przez Ukraińców na Polakach. Tego dnia Ukraińcy z OUN-UPA i wspierająca...

Koniecznie przeczytaj

Co się wydarzyło w Jerozolimie? cz. I

O ile proces Jezusa przed Sanhedrynem był farsą, o tyle ten rzymski, przed Piłatem, nie tylko stał się najważniejszym przewodem w historii ludzkości, ale też pokazał dramat jednostki bezsilnej wobec własnego strachu i układu, w jakim się znalazła.

- reklama -

„Od Kajfasza zaprowadzili Jezusa do pretorium. A było to wczesnym rankiem. Oni sami jednak nie weszli do pretorium, aby się nie skalać, lecz aby móc spożyć Paschę. Dlatego Piłat wyszedł do nich na zewnątrz i rzekł: «Jaką skargę wnosicie przeciwko temu człowiekowi?» W odpowiedzi rzekli do niego: «Gdyby to nie był złoczyńca, nie wydalibyśmy Go tobie».Piłat więc rzekł do nich: «Weźcie Go wy i osądźcie według swojego prawa!» Odpowiedzieli mu Żydzi: «Nam nie wolno nikogo zabić». Tak miało się spełnić słowo Jezusa, w którym zapowiedział, jaką śmiercią miał umrzeć”, podaje św. Jan (J, 18, 28-32).

Pretorium było miejscem rezydowania rzymskiego wodza. W Jerozolimie był to pałac Poncjusza Piłata, rzymskiego namiestnika Judei. Tradycja przekazuje, że pretorium znajdowało się w twierdzy Antonia tuż obok koszar rzymskich żołnierzy. Sanhedryn nie mógł skazać Jezusa na śmierć, mógł to zrobić jedynie Piłat. Według wzmianek w Ewangeliach rankiem Sanhedryn zebrał się jeszcze raz, aby sformułować akt oskarżenia przedstawiony Piłatowi. Rzymski proces odbywał się poprzez przedstawienie prokuratorowi aktu oskarżenia, następnie prokurator przesłuchiwał oskarżonego i wydawał wyrok. Żydzi, pilnie przestrzegający rytualnej czystości, naturalnie nie mogli wejść do pretorium. Można też zakładać, że gdyby oskarżycielami nie był Sanhedryn, Piłat nie fatygowałby się z wychodzeniem z pretorium i dowiadywaniem się, o co chodzi. Tym razem jednak to zrobił. Oczywiście Piłata nic nie obchodziło prawo żydowskie, więc zarzut bluźnierstwa w ogóle nie wchodził w grę. Jeśli Sanhedryn chciał nakłonić Piłata do zajęcia się sprawą Jezusa, musiał sformułować zarzut polityczny. Z powyższego opisu już wynika, że Piłat nie miał najmniejszej ochoty zajmować się sprawą i jeśli go coś w niej dziwiło, to zajadłość oskarżycieli. Pamiętać trzeba, że Palestyna była pod rzymską okupacją, Żydzi serdecznie nienawidzili okupantów, w dodatku uważali ich za pogan – kogoś niższego od siebie – narodu wybranego. Oddawanie więc sprawy jednego z nich okupantowi, można porównać do oddania Polaka przez Polaków pod niemiecki sąd w czasie okupacji z wnioskiem o wyrok śmierci. Jaki zarzut Sanhedryn postawił Jezusowi? Według badaczy było to: wzniecanie
niepokojów publicznych, zachęcanie do niepłacenia podatków, uzurpacja władzy królewskiej. Czyli zarzuty polityczne, inne niż te, na które nacisk położył Kajfasz przed Sanhedrynem. Co było dalej?

Herod

- reklama -

Według św. Łukasza, Piłat słuchając oskarżycieli i przesłuchując Jezusa (zatem wszystko miało miejsce przed pretorium) dowiedział się, że Jezus urodził się w Galilei. Galileą z ramienia Rzymu zarządzał Herod Antypas. Piłat chcąc pozbyć się sprawy, nakazał odesłać Jezusa właśnie do niego. Członkowie Sanhedrynu nie mieli wyjścia i udali się do pałacu Heroda. Herod, który już wcześniej kazał ściąć Jana Chrzyciela, słyszał także o Jezusie, ale cały proces potraktował jak rozrywkę. Zapytał Jezusa wieloma pytaniami, zażyczył sobie pokazania cudu. Jeśli członkowie Sanhedrynu liczyli, że stawiając Jezusowi zarzut chęci przejęcia władzy, wywołują reakcję Heroda o swoją władzę zazdrosnego, to srodze się zawiedli. Herod uznał Jezusa za jakiegoś niegroźnego szaleńca, wartego co najwyżej wyśmiania. Aby Go wyśmiać kazał ubrać Jezusa w kosztowny płaszcz (czyli najbardziej zewnętrzną pelerynę) i odesłał do Piłata.

W ten sposób rozpoczęła się trzecia, już ostania część procesu Jezusa. Piłatowi nie udało się wykręcić od orzekania. Językiem urzędowym, w którym winien odbywać się proces, była łacina. Jednak zarówno kapłani, jak i Jezus najprawdopodobniej mówili w języku aramejskim. Jest więc prawdopodobne, że w procesie uczestniczył tłumacz. Inna opcja zakłada, że proces odbywał się w języku greckim, który znali wszyscy wykształceni Rzymianie. Już wtedy obowiązywała zasada domniemania niewinności, więc kapłani musieli udowodnić przez Piłatem winę Jezusa, a On miał prawo się bronić. Obowiązywała jednak i zasada, że milczącego uznaje się za zasądzonego. Dlatego, gdy Jezus milczał wobec kolejnych zarzutów, Piłat bardzo się dziwił. Ta część procesu odbywała się już w pretorium, gdzie Piłat przesłuchiwał Jezusa. Wychodził do zgromadzonych w coraz większej liczbie Żydów i oznajmiał, że nie znajduje winy w tym człowieku. Wszystkie Ewangelie podają, że Piłat nakazał ubiczować Jezusa, licząc, że w ten sposób zamknie sprawę. Biczowanie było wstępem do ukrzyżowania – chodziło o jak największe osłabienie skazańca, ale w tym przypadku miało zastąpić kaźń.

Biczowanie

- reklama -

Samo biczowanie było karą okrutną. To, jak wyglądało w przypadku Jezusa, ustalono na podstawie śladów na Tunice z Argenteuil i na Całunie Turyńskim. Naukowcy badając obie tkaniny doszli do wniosku, że Jezusa biczowało dwóch żołnierzy. Podczas kaźni był on przywiązany do niskiego słupa, pozostając zgięty w pasie. Był biczowany po całym ciele. Rzymscy żołnierze robili to nie raz, więc uderzali głównie w plecy i nogi. Podczas biczowani omijano głowę, okolice serca i podbrzusze. Chodziło o to, żeby uniknąć wytrzewienia (wydostania się na zewnątrz) jelit i tzw. tzw. tamponady serca (wylewu krwi do jamy osierdzia). Jezus był biczowany wiązkami rzemieni przymocowanych do krótkiej rękojeści i zakończonych metalowymi kulkami i ostrymi kostkami zwierzęcymi. Każde uderzenie takim biczem dosłownie rozrywało ciało, mocniejsze razy docierały aż do kości. Prof. Pierluigi Bollone, który badał Całun Turyński, naliczył na nim  ponad 600 różnych śladów ran na całym ciele i 120 śladów po biczu. W dodatku tym razem, żołnierze zrobili sobie rozrywkę z kaźni. Słysząc zarzuty o uzurpacji władzy królewskiej, wykonali dla Jezusa koronę cierniową i wcisnęli Mu ją na głowę. Nie jest do końca ustalone, z czego była zrobiona. Najczęściej wskazuje się wiecznie zielona i popularne na Bliskim Wschodzie i w Afryce drzewo Ziziphus spina-christi. Jego kolce mają nawet 5 cm długości. Korona cierniowa którą rzymscy żołnierze wcisnęli na głowę Jezusa miała postać czepca a nie wieńca. Żołnierze wcisnęli ją na głowę skatowanego Jezusa, do ręki dali mu trzcinę jako berło i narzucili na ramiona „czerwony płaszcz” – być może ten otrzymany od Heroda lub po prostu pelerynę jednego z nich. Szydzili z Jezusa i bili Go po głowie tą trzciną. Według przekazów pozaewangelicznych, Piłat, który niejedno już jako rzymski prokurator widział, był wstrząśnięty stanem Jezusa. Skatowanego, wciąż w koronie cierniowej i „purpurowym płaszczu” kazał wyprowadzić przed pretorium, by oznajmić gęstniejącemu tłumowi, że to tylko człowiek.

Wybór i wyrok

Chwycił się też ostatniego sposobu, proponując uwolnienie Jezusa z okazji święta Paschy. Liczył, że wzbudzi w tłumie litość. Nie przewidział, że Sanhedryn zadbał o dokonanie przez zgromadzonych właściwego wyboru – Barabasza, żydowskiego terrorystę i groźnego przestępcę. Piłat nadal próbował uwolnić Jezusa, ale kapłani z kolei jemu dali wybór, szantażując namiestnika – jeśli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Było to zakomunikowanie Piłatowi, że postarają się, żeby Tyberiusz dowiedział się o nielojalności prokuratora. Za to była tylko jedna kara – śmierć. I to nie tylko samego zainteresowanego, ale gdyby Tyberiusz uznał Piłata za zdrajcę – także całej rodziny. Z Ewangelii wiemy o żonie Piłata – Klaudii Pokuli, która rzekomo miała być wnuczką cesarza Augusta, za panowania którego urodził się Jezus. Według średniowiecznego utworu Etiopskiego Kościoła Ortodoksyjnego Tewahedo Piłat miał dwoje dzieci. Inne źródła tego nie potwierdzają. Jeśli jednak miał dzieci i były one nieletnie, w razie uznania, że doszło do zdrady ich ojca, one także mogły zostać skazane na śmierć. Prawo rzymskie zabraniało karania dziewic śmiercią, ale z tym Rzymianie radzili sobie w prostu sposób – były one gwałcone, a potem zabijane. Taki los spotkał np. prefekta gwardii pretoriańskiej i zaufanego przyjaciela cesarza Tyberiusza – Sejana. Sejan załapany na przygotowywaniu zamachu stanu, został skazany na śmierć, wraz z nim – troje jego dzieci. Najmłodsze z nich – córka, była jeszcze dziewczynką. Została zgwałcona i zabita. Miało to miejsce w 31 roku, więc można zakładać, że Piłat wiedział o tych wydarzeniach przeprowadzając proces Jezusa. Jeśli Kajfasz groził mu, że w przypadku braku wyroku skazującego, Tyberiusz dowie się, że Piłat nie jest już jego przyjacielem, to można sobie wyobrazić przestrach prokuratora. W dodatku domagający się uwolnienia Barabasza tłum, stawał się coraz bardziej agresywny. Piłat solidnie zapracował na miano antysemity, ale kolejne zamieszki nie były mu do niczego potrzebne. Wydał wyrok zgodny z oczekiwaniami oskarżycieli, ale dokonał na nich dwojakiej zemsty.

Po pierwsze – publicznie umył ręce, oświadczając, że nie jest winien krwi „tego Sprawiedliwego”. Zgodnie z ewangelicznym, jakże teraz zakazanym!, przekazem, zgromadzeni odpowiedzieli „Krew Jego na nas i na dzieci nasze!”, zaciągając w ten sposób odpowiedzialność na siebie.

Po drugie, Piłat na kawałku deski kazał umieścić tytuł winy – słowa „Jezus Nazarejczyk Król Żydowski” i to w kilku językach, tak aby zdążający do Jerozolimy i przechodzący obok miejsca ukrzyżowania, mogli do przeczytać. Kapłani byli więcej niż niezadowoleni i protestowali przeciwko temu napisowi, podkreślając, że jest nieprecyzyjny, ale Piłat zbył ich krótkim „com napisał, napisałem”. Zgodnie z prawem rzymskim, wyrok podlegał natychmiastowemu wykonaniu. I tak też się stało. Ale nie był to koniec samego procesu Jezusa.

Rewizja wyroku?

Na mało znany dalszy ciąg tego postępowania zwrócił uwagę w opublikowanym w internecie artykule pt. „Proces Jezusa w świetle prawa rzymskiego”,  prokurator w stanie spoczynku Jerzy Różycki.

Otóż, 25 kwietnia 1933 r., w Jerozolimie zebrał się specjalny trybunał w składzie pięciu Żydów, aby ponownie rozpatrzeć sprawę Jezusa z Nazaretu. Przy czterech głosach „za” i jednym „przeciw”, trybunał ten uznał, że skazanie Jezusa było jednym z największych błędów popełnionych przez ludzkość. Konsekwencją powinno być ogłoszenie przez Żydów niewinności Jezusa. Na tym sprawa utknęła aż do 1948 roku, czyli do roku, kiedy powstało państwo Izrael. W tym samym roku do kancelarii pierwszego prezesa Sądu Najwyższego w Jerozolimie, doktora praw Moshe Smaira, zaczęły napływać z całego świata wnioski o dokonanie rewizji wyroku i przyznanie przez państwo Izrael, że Jezus został niesprawiedliwie skazany. Izraelski sąd najwyższy zapoznał się z materiałami źródłowymi na temat procesu Jezusa i orzekł, że nie potwierdza on, żeby w tym przypadku chodziło o proces przed sądem żydowskim (proces przed Sanhedrynem został pominięty). Sędziowie poradzili „interesantom”, żeby zgłosili się do sądu włoskiego, gdyż to Włochy są następcą Cesarstwa Rzymskiego. Proces Jezusa przed sądem włoskim nie został jednak wznowiony, więc jak podsumowuje prok. Różycki, wyrok Piłata pozostaje w mocy.

Wrócimy jednak do pretorium. Co było dalej?

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

1 KOMENTARZ

Subskrybuj
Powiadom o

1 Komentarz
oceniany
najnowszy najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
D.
07.04.2023 12:39

Bardzo ciekawie ujęte!

reklama spot_img

Ostatnio dodane

Synowie Mitteleuropy

Z zamieszczonego przez rodzinę śp. Jerzego Stuhra nekrologu nie dowiadujemy się, synem której Mitteleuropy był zmarły artysta? W każdym razie...

Przeczytaj jeszcze to!

1
0
Podziel się z nami swoją opiniąx