Wojna na Ukrainie wciąż przebiega wedle scenariusza: obie strony wykrwawiają się, grzęznąc w kolejnych ofensywach i kontrofensywach, bez widoków na decydujące przełamanie przeciwnika. Tym samym Rosja marnuje swój militarny potencjał, który w innych okolicznościach mógłby zostać użyty przeciw państwom bałtyckim i Polsce – i co najważniejsze, jest utrzymywana z dala od naszych granic. Z kolei wsparta przez państwa NATO, Ukraina szarpie się pomiędzy maksymalistycznymi celami, jakie sobie wyznaczyła (oswobodzenie całości zagarniętych przez Rosję terytoriów, włącznie z Krymem), a ograniczonymi możliwościami ich realizacji. Natowskie arsenały nie są bowiem bez dna, a w państwach Zachodu coraz bardziej narasta zniecierpliwienie ustawicznie powtarzanym, ukraińskim „dej”, o czym mogliśmy się przekonać podczas szczytu w Wilnie. Do tego dochodzą bezpowrotne ubytki demograficzne wskutek strat frontowych i masowej emigracji, co wraz z destrukcją zasobów materialnych sprawia, iż Kijów wypada z gry o regionalne przywództwo w obszarze Trójmorza. (…)
Niestety, coraz więcej wskazuje na to, że ta wojna będzie zmierzała ku jakiejś formie „wygaszenia”. Wystarczy, że USA powiedzą „dość”, i Ukraina z dnia na dzień zostanie zmuszona albo do jakiegoś zgniłego kompromisu polegającego na faktycznym zaakceptowaniu strat terytorialnych, albo konflikt przejdzie w stan „zamrożenia”. Tak czy inaczej – widać, że Ukraina tej wojny nie wygra – przynajmniej nie w taki sposób, jak obiecuje to prezydent Wołodymyr Zełenski ze swą ekipą. (…)
Wszystko to grozi potężnym wybuchem społecznym, który może zmieść Zełenskiego i jego kamarylę – tym bardziej, że do „cywila” trafią masy zdemobilizowanych frontowych weteranów, dla których nie dość, że nie będzie roboty, to jeszcze okaże się, że ich poświęcenie poszło na marne. W takiej sytuacji rozwścieczonemu tłumowi trzeba będzie podrzucić jakiegoś kozła ofiarnego, mającego odwrócić uwagę i zagospodarować społeczne frustracje. I tu dochodzimy do sedna: najprawdopodobniej tym kozłem ofiarnym ma być Polska. (…)
Cały tekst Piotra Lewandowskiego, wyjaśniający, dlaczego Polska może zostać kozłem ofiarnym wojny na Ukrainie, tylko w najnowszym numerze tygodnika “Warszawska Gazeta”. Od piątku w kioskach!
…no , przecież , zawsze wiadomo , że gryzie się tą rekę która karmi . tak jest ode zarania dziejów . .czyli dajesz to znaczy masz za dużo . i to są efekty tego . sami wiecie jak ktoś ma dużo kasy to ma wielu kolegów , przyjaciół , a jak bida ostanie sam jak Polska w 1939 roku . np. Francja , Wielka Brytania to byli nasi Alianci , prawda .
NO , DOBRZE ŻE TAK JAK BREŻNIEW Z HONEKEREM… NO TEGO NRD .. Przyleciał do POLSKI I MÓWI DO WOJTKA , no wiecie towarzyszu WOJCIECH . ten niemiec to żaden polityk ale jak całuje . CZYLI APLAUZ I APROBATA .. IDZ NA CAŁOSC .. SZKODA , NO BYŁA BY MAŁA SENSACJA . ,, A JEST OD KOGO SIĘ UCZYĆ TOWARZYSZE . ODE NASZYCH TOWARZYSZ Z MOSKWY .