Ukraina z Komisją Europejską dogaduje się w sprawie… zakazu blokowania w Polsce dróg dojazdowych do granicy, a minister rolnictwa wyjawia podstawową zasadę rządów “koalicji 13 grudnia” – karania za drobne przestępstwa i niekarania za te wielkie, czyli o czym milczą inne media.
Trwająca blokada polsko-ukraińskiej granicy mocno denerwuje ukraińskich polityków, nie szczędzących polskim rolnikom wyzwisk. Opinia publiczna jest o niej informowana marginalnie, albo z wyraźną tezą o “roszczeniowych chłopach”, których “utrzymują” Polacy, a którym ciągle coś nie pasuje. Ukraińskie trolle rozwijają twórczość, ukraińskie władze po cichu dogadują co do rozporządzania terytorium Polski ponad polskim rządem, a polski rząd ustami ministra rolnictwa, przyznaje, o co w całym procederze idącego z Ukrainy pełną parą przemytu chodzi.
Większość mediów to ukrywa, ale – Ukraina współpracuje z Komisją Europejską nad stworzeniem mechanizmu, który sprawi, że blokada granicy będzie nie do zaakceptowania – zakomunikował w środę 14 lutego wiceminister rozwoju wspólnotowego, terytoriów i infrastruktury Ukrainy, Serhij Derkach podczas konferencji Global Outlook: A Winning Vision zorganizowanej przez European Business Association (EBA). W Polsce podał tę informację tylko branżowy Portal Spożywczy. – Kwestia blokowania granicy jest jedną z kluczowych, które obecnie poruszamy z Unią Europejską, z Komisją Europejską. Musi istnieć jakieś zabezpieczenie, aby granica nie została zablokowana. To znaczy te drogi, które prowadzą do punktów kontrolnych należy uznać za krytyczne dla funkcjonowania Unii Europejskiej, dla krajów, w których istnieje granica i nie można ich blokować – za Interfax-Ukraina zacytował Derkacha wspomniany portal. Innymi słowy – Ukraina i Bruksela ponad państwem polskim rozporządzają się jego terytorium. Czyż trzeba lepszego dowodu na to, że Polska nie jest już suwerennym państwem? Który rząd pozwala na coś takiego? A tymczasem polscy politycy milczą i czekają na decyzję niemiecko-ukraińską. Ciekawe, kogo Bruksela ściągnie do rozpędzenia rolników. Wojsko Polskie czy od razu Bundeswehrę?
Tymczasem minister rolnictwa Czesław Siekierski codziennie wyjaśnia rolnikom, jak bardzo leży mu na sercu resort, którym zarządza. Siekierskiemu oczywiście nie podoba się forma protestu rolników, snadź uważa, że powinni zmienić nakładki na fejsboku. Natomiast nie ma oporów co do sprowadzania rolników na ziemię. – Malin mrożonych z Ukrainy wjechało w minionym okresie tyle, że nie musimy nic produkować w przyszłym roku – powiedział Siekierski. Ma jednak pociechę dla producentów malin, którzy zostali praktycznie pozbawieni dochodu zanim maliny zakwitły. Wyjawił, że prowadzi rozmowy Ukrainą na temat ograniczenia napływu niektórych towarów do Polski, takich jak cukier drób, jaja czy oleje. – Myślę, że powinniśmy w marcu skończyć, może do końca lutego, ustalanie limitów. Ja dzisiaj rozmawiam także z ministrem rolnictwa Ukrainy. Do końca marca powinniśmy mieć to ustalone – stwierdził. A tymczasem, chociaż na granicy stoją kolejki TIRów, codziennie wjeżdżają do Polski dziesiątki pociągów towarowych z Ukrainy, wypełnionych ukraińskimi produktami rolnymi. Siekierski zapytany przez rolników, jak to jest, że celnicy są w stanie wybebeszyć osobowy samochód, żeby znaleźć 10 paczek papierosów i wyłapać pół litra oprysku, a nie są w stanie zauważyć towarowego pociągu przewożącego nielegalnie dziesiątki ton zboża, odpowiedział z rozbrajającą szczerością: – często za drobne przestępstwa się karze, za wielkie – nie. I to było na tyle w kwestii idącego pełną parą szmuglu z Ukrainy.Przy okazji rozwiał też wątpliwości co do Zielonego Ładu – został przyjęty już dawno temu i nie da się go usunąć. Czy to oznacza, że mamy przyzwyczajać się, do tego, iż Ukraina razem z rządzącymi Komisją Europejską Niemcami będzie decydować o naszym terytorium, a my będziemy na to patrzeć żywiąc się plackami z robaków i kupowanej od Niemców na Ukrainie mąki?