INFORMUJEMY, NIE KOMENTUJEMY

© 2020-2021 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Centralna Agencja Informacyjna

15:20 | sobota | 14.09.2024

© 2020-2023 r. FreeDomMedia. All rights reserved.

Dlaczego Cud nad Wisłą jest niewygodny dla wszystkich opcji

Czas czytania: 5 min.

Kartka z kalendarza polskiego

14 września

Historia Niemcom nie przebaczy

-To nic, że dzisiaj zrujnują Warszawę, zrujnowali kiedyś Warszawę inni. Ona się odbuduje, ale to, że metodami takimi rujnuje się, tego historia Niemcom nie...

Koniecznie przeczytaj

Był to ostatni raz w naszej historii, kiedy Polska zaufała Bogu i zjednoczyła się wobec śmiertelnego wroga, odnosząc ostatnie w swojej historii wielkie zwycięstwo. Gdyby dziś wzniecić w narodzie tamtą wiarę, tamtą odwagę i determinację, żadna Unia, żadne Zielone Łady, żadna ideologia by nam nie zagroziła. Dlaczego o tym zapomnieliśmy?

Rok 1920 wcale nie był rokiem wewnętrznego spokoju. W kraju, dopiero co sklejonym po stu latach zaborów, trwała już ostra walka polityczna o władzę i wpływy. Agentury niemiecka i sowiecka dwoiły się i troiły, by podsycać konflikty wewnętrzne, a użyteczni idioci w Europie Zachodniej z zaciekawieniem wyglądali bolszewików u siebie. Kiedy w lipcu 1920 r. bolszewicy szli na Warszawę, wydawało się, że nic ich nie zatrzyma. (…) Zachód, z wyjątkiem Węgier, które praktycznie całkowicie się rozbroiły, żeby pomóc Polsce, uznał, że nie ma sensu wikłać się w „warszawską awanturę”. Z mrzonek Piłsudskiego rojącego o federacji z Ukrainą nie zostało nic, bo Ukraińcy woleli bolszewików od Lachów. Jeszcze w czerwcu 1920 r., ogłoszony wobec szybko nacierającej Armii Czerwonej pobór do wojska spotkał się z odmową. Uchylali się wszyscy, a wśród mniejszości narodowych odsetek wstępujących do wojska był zerowy. W lipcu było podobnie. Tymczasem Niemcy udzielali wsparcia Armii Czerwonej. Z ich portów wypłynęły okręty załadowane karabinami, ciężkimi karabinami maszynowymi, amunicją, wyposażeniem dla piechoty i kawalerii. Okrętami przewożono rozebrane części samolotów, 30 aeroplanów sprzedała Rosji firma „Steffer i Neumann” z Berlina. Część sprzętu, broni i amunicji była sprzedawana Rosji bolszewickiej za pośrednictwem Litwy oraz rosyjskich i żydowskich kupców. W Niemczech, gdzie przebywało ok. 300 tys. jeńców rosyjskich, organizowano armię rosyjską. Co więcej – z Rosji przez Czechosłowację transportowano do Niemiec oddziały wojska, a pod koniec lipca armia niemiecka była gotowa do wkroczenia do Wielkopolski, na Śląsk i na Pomorze Gdańskie. (…)

- reklama -

5 sierpnia 1920 r. gabinet Witosa wydał odezwę „Ojczyzna w niebezpieczeństwie”, wzywającą całe społeczeństwo do walki. Odezwa, czytana we wszystkich kościołach, przekazywana przez sołtysów, odczytywana w fabrykach, spowodowała zmianę – do wojska szli wszyscy. Pośpiesznie przeszkoleni ruszali na przedpola Warszawy. Naczelnik Państwa wcale nie był pewien zwycięstwa. 12 sierpnia 1920 r., totalnie załamany Józef Piłsudski złożył na ręce Witosa akt dymisji, wyznaczając go na swojego zastępcę i pozostawiając w jego rękach decyzję odnośnie opublikowania aktu. Witos schował dokument do kasy pancernej i… zachował milczenie. (…)

W tym czasie trwała jeszcze jedna wielka ofensywa – modlitewna. Na Jasnej Górze, na którą zdążały piesze pielgrzymki, dzień i noc trwała modlitwa w intencji zwycięstwa Polski. Warszawa modliła się u Matki Bożej Łaskawej, krzepiąc się tym, że chociaż ze stolicy uciekł cały korpus dyplomatyczny, pozostał nuncjusz apostolski bp Achille Ratti (późniejszy papież Pius XI). Nikt nie miał wątpliwości, że w razie zdobycia Warszawy przez bolszewików, jego los byłby straszny. Jednocześnie w Polsce powtarzano przepowiednię mistyczki Wandy Malczewskiej, która jeszcze w czasie zaborów przepowiedziała Cud nad Wisłą.

wziętych do niewoli bolszewików, mówiących, że nad ranem 15 sierpnia na niebie nad Warszawą ujrzeli przerażające zjawisko – kobietę w błękitnym płaszczu prowadzącą do natarcia skrzydlate wojsko na koniach. Dla każdego Polaka ten opis był oczywisty – w obronie Warszawy Maryja prowadziła do boju niezwyciężoną husarię. – Was się nie boimy, ale z Nią walczyć nie będziemy – mieli powtarzać jeńcy, co akurat łatwo zrozumieć – byli bolszewikami, ale wyrastali w cerkwi prawosławnej, która Kościół katolicki w Rosji uważała za wroga, ale w której Maryja jest otoczona czcią. Te aspekty zwycięstwa szybko zostały ukryte. Dla sanacji zwycięzca mógł być tylko jeden – Józef Piłsudski i fakty miały w tym wszystkim znaczenie wtórne. Czy to był jeden cud? Z może wiele cudów? Mało kto pamięta, że wtedy zaangażowani byli nawet ci, którzy do wojska nie szli. Na przykład Katolicki Związek Kobiet Polskich zadbał o tak prozaiczną sprawę, jak zbiórka po wsiach i miastach… płótna na bieliznę dla żołnierzy (nie mówiąc o bandażach). Por. Wojciech Stpiczyński, ideolog piłsudczyków, uczestnik walk, założyciel tygodnia „Głos”, tak o tym napisał: Cud! Cudów girlanda – tysiące i tysięcy dziesiątki – cud w chłopcu z wioszczyzny cichej, zabiedzonej, co nagle jak zahartowany w bojach i w stal zakuty towarzysz z husarskiej chorągwi szedł na wroga tanecznym krokiem bohaterskiego zuchwalstwa; cud w matce, co go na bój śmiertelny krzepi, błogosławi, ojczyźnie ofiarowuje; cud w zahukanym pracą robotniku, co dzieci i żonę dla ojczyzny odbiega, przecząc z karabinem w dłoni kłamstwom proletariackich haseł bolszewickiego najazdu; i w tym wątlutkim inteligenckim pisklęciu-uczniaczku, co karabin z najwyższym dźwigając wysiłkiem, staje się bohaterem na polu walki; i w tym chłopie spod Mińska, Ostrołęki, Łomży, Kolna i tylu, tylu innych miast i miasteczek, co posmakowawszy chleba najazdu, z kłonicą i widłami towarzyszy zwycięskiej ofensywie wojsk naszych, pałając żądzą „pomsty, pomsty na wroga. (…) Cały naród, od wszystkich szczytów ku wszystkim dołom, we wszystkich przekrojach, wyłania z siebie zbrojne zastępy, co osłaniają przed najazdem Polskę; cały naród, całym wydobywanym w danej chwili zasobem sił moralnych i materialnych wspiera ruchomy wał bojowego frontu.

- reklama -

Nawet, jeśli autorowi tych słów zarzucimy nadmierny patos, wywołany być może emocjami, jakie mu towarzyszyły, jest nich prawda o nas samych – zjednoczeni Polacy, świadomi tego, o co walczą, są nie do pokonania. Bolszewicy doskonale wiedzieli, walkę o jak wielką stawkę przegrali.

Cały tekst tylko w najnowszej “Warszawskiej Gazecie” – od piątku w kioskach w całej Polsce.

Śledź nas na:

Czytaj:

Oglądaj:

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
reklama spot_img

Ostatnio dodane

Czego szukali u Bąkiewicza

o przeszukaniu domu, braku zarzutów i działaniach wymierzonych w środowiska narodowe w rozmowie z red. Aldoną Zaorską mówi Robert...

Przeczytaj jeszcze to!

0
Podziel się z nami swoją opiniąx