Miało być nowocześnie i innowacyjnie. Wyszło jak zawsze – miliony z KPO, które będziemy spłacać latami poszły na jachty, domy, solaria i kursy brydża.
Na początek warto spostrzec, że KPO to jeszcze dzieło premiera Morawieckiego, ale swoim zwyczajem olbrzymimi pieniędzmi, które napływają do Polski i zapewnią nam nowoczesność, innowacyjność i konkurencyjność pochwalił się premier Donald Tusk. Najwyraźniej, podobnie jak w przypadku postaci znanej – Jacka Murańskiego, powoływanie się na którego miało dać zwycięstwo Rafałowi Trzaskowskiemu, premier i tym razem nie sprawdził faktów. Jego słowa zweryfikowała uruchomiona właśnie strona Krajowego Planu Odbudowy, na której można było zobaczyć dokładnie kto, na co i ile dostał pieniędzy. Można było, bo strona już nie działa. A nie działa, bo okazało się, że dług, który będą spłacać wszyscy Polacy został wydany na jachty, domy i kursy “robienia przysiadów”.
Słowo-klucz: dywersyfikacja
Słowo “dywersyfikacja” powtarza się przy każdym wniosku. Czasem ze wskazaniem na co konkretnie poszły pieniądze, czasem bez wskazania. Na przykład środki przyznane firmom z sektora “HoReCa”, czyli hotelom, restauracjom i cateringowi, zostały wydane m.in.uruchomienie tortowni, zakup maszyn do lodów czy otwarcie pizzerii (albo solarium przy pizzerii). Wśród innych wydatków na innowacyjność znalazły się np. zakup jachtu, wprowadzenie najmu krótkoterminowego, założenie internetowej platformy do gry w brydża, zakup samochodu elektrycznego, zakup “nowoczesnych i mobilnych ekspresów do kawy” (ktoś się pewną poselską parą inspirował?), otwarcie włoskiej restauracji, kupno domu itd. Rządowa strona już nie działa, ale poniżej można (jeszcze) zobaczyć, kto, ile i na co dostał. Tak wygląda “innowacyjność” w Polsce.
W internecie wybuchła nieprawdopodobna burza, zwłaszcza, że dofinansowania nie dostały np. szpitale na zakup nowoczesnych łóżek onkologicznych. Rząd próbuje ugasić ten pożar twierdzeniami, że obdarowani będą musieli oddać te pieniądze, ale internet nie jest optymistą i zadaje pytania, jak wyglądało rozdawnictwo pieniędzy w innych branżach.
Tymczasem Krajowy Plan Odbudowy to dług, jaki Polska będzie spłacać, A to nie wszystko. Przypomnijmy, że warunkiem otrzymania środków z KPO były tzw. “kamienie milowe”, wpisane w Krajowy Plan Odbudowy jeszcze przez rząd Mateusza Morawieckiego. Było ich prawie 300, a z jakiegoś powodu rząd Morawieckiego nie był skłonny chwalić się nimi. Oto np. w segmencie segmentu “zielona i inteligentna mobilność” znalazł się kamień milowy EG, którego rzucenie w Polskę ma celu “wzrost wykorzystania transportu przyjaznego dla środowiska”. W jaki sposób ma to nastąpić? Poprzez podatek dla właścicieli samochodów z silnikiem spalinowym. Planowany był już na 2026 rok. Rząd zobowiązał się do wprowadzenia stref niskoemisyjnego transportu w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców. Te strefy już są wprowadzane. Do tego dziesiątki innych “kamieni”, którymi oba rządy: Morawieckiego i Tuska jakoś się nie chwalą. Co więcej – o aferze rząd wie od paru tygodni, ale Tusk “wściekł się” dopiero, jak sprawą wydatkowania środków z KPO zainteresowały się media i internauci.
W końcu za wyjaśnienie zabrała się minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, szefowa Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej. “Można nie robić nic – taką ścieżkę wybrał PiS blokując przez 2 lata KPO. A można wziąć byka za rogi i podjąć się realizacji w 2 lata największego projektu rozwojowego dla Polski. I tak zrobiliśmy my” – napisała na X. Jak szybko zauważyli internauci, to nie było tak, że Bruksela pchała do Polski kasę, a PiS się wzdragał przed jej przyjęciem, tylko Bruksela blokowała te środki do czasu wygrania wyborów przez Donalda Tuska. A cały mechanizm dokładnie wyjaśnił m.in. Rafał Trzaskowski. Uruchomieniem środków, obejmującym akceptację pokazanych wyżej wniosków, pochwalił się sam Donald Tusk. W ten sposób “wzięcie byka za rogi” skończyło się wydaniem pieniędzy, które polscy podatnicy będą oddawać, na jachty, domy i ekspresy do kawy oraz ot, tak – bo w niektórych wnioskach zabrakło nawet wskazania, na co konkretnie zostaną wydane unijne fundusze. Ktoś oczywiście te wnioski akceptował. Kto? Tego rząd nie ujawnia, ale o tym, że prędzej czy później wybuchnie afera wiedział, bo już w lipcu zdymisjonowana została szefowa Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości Katarzyna Duber-Stachurska. Z tym, że w momencie jej zdymisjonowania Tusk zachował milczenie o jego przyczynach. Dopiero teraz okazuje się, że “poleciała” za coś, co właśnie zostało ujawnione. Problemu nie widzi natomiast Andrzej Domański. Minister utworzonego w wyniku rekonstrukcji rządu resortu finansów i gospodarki, goszcząc w Polskim Radiu 24 stwierdził, że: “Te pieniądze trafiły do gospodarki w absolutnie kluczowe miejsca, przede wszystkim transformację energetyczną, olbrzymie inwestycje realizowane przez polskie spółki energetyczne, wielomiliardowe. Dzięki tym inwestycjom ceny energii w Polsce będą niższe”. A “przepalone” miliony? “Oczywiście zdarzy się, że wśród tak olbrzymiej puli pojawi się jeden czy kilka przykładów środków, które nie zostały właściwie wydane“- objaśnił minister. Pan Domański tym samym dał do zrozumienia, że właściwie to nic się nie stało i nie ma co się czepiać o to, że ktoś za pieniądze z KPO kupił jacht czy elektryka.
To my będziemy spłacać te jachty, domy, kursy brydża i ekspresy do kawy. A teraz brygada uśmiechnijcie się, hej!