Na początku było złe słowo Niemca przeciwko Polsce. To przez nie stał się pakt Ribbentrop-Mołotow wymierzony w Polskę, rozbiór Polski, bombardowanie polskich miast i wsi, dróg pełnych uciekinierów, obozy koncentracyjne, pacyfikacje polskich wiosek, rabunek polskich dzieci. Gdyby to złe słowo nie zostało przez Niemców uznane za prawdę, nie byłoby ani Hitlera, ani II wojny.
– To złe słowo, to złe słowo Niemca wypowiadane w kierunku innych narodów i w kierunku narodu polskiego doprowadziło do tej wojny – rozpoczął swoje wystąpienie Karol Nawrocki. – Słowo Niemca regularnie wypowiadane, zapisywane na kartach kolejnych książek i traktatów filozoficznych w drugiej połowie XIX wieku. Najpierw ci wielcy teoretycy stworzyli świat bez Boga. Świat, w którym Bóg miał umrzeć. A skoro Boga nie ma, to człowiek musi stać się Bogiem. Decydować o życiu, o śmierci. Decydować o tym, kto żyć może, a kto żyć nie może. W tym samym czasie Polak w niemieckich słownikach stał się synonimem kogoś gorszego. Polska była czymś gorszym, czym można pogardzać. Polacy nie zasługiwali na traktowanie tak jak ludy cywilizowane. To historyczne fakty zapisane w traktatach. A wówczas w końcówce XIX wieku polski patriotyzm miał być zagrożeniem dla państwa niemieckiego. A religijność miała być wymierzona w interesy państwa niemieckiego – powiedział na uroczystościach upamiętniających wybuch II wojny światowej prezydent Karol Nawrocki. Uroczystości jak co roku odbyły się o godz. 4.45 na Westerplatte, a oprócz prezydenta wziął w nich udział minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, marszałek sejmu Szymon Hołownia. Pojawił się nawet Donald Tusk, choć z pewnością przemówienie prezydenta było mu bardzo nie w smak. Także dlatego, że prezydent stwierdził, co oczywiste – niemiecki antypolonizm nie był wynalazkiem Hitlera.

– Polak w niemieckich słownikach stał się synonimem kogoś gorszego. Polska była kimś gorszym, czymś gorszym, czym można pogardzać. Polacy nie zasługiwali na traktowanie tak jak ludy cywilizowane. Trzeba nie mieć wiedzy, drodzy państwo, albo dobrej woli, żeby tego nie dostrzec, że Trzecia Rzesza Niemiecka mogła powstać bez Austriaka Hitlera. Trzecia Rzesza niemiecka przy tych emocjach mogła powstać bez Austriaka, Adolfa Hitlera. – powiedział prezydent. Zacytował też osławione przemówienie kanclerza Niemiec do oficerów Wehrmachtu z 22 sierpnia 1939, w którym ten nakazywał swoim wojskom zniszczenie Polski. Słowa niezwykle ważne, bo dziś coraz bardziej szerzy się antypolonizm, także ze strony tych, którzy Polsce i Polakom zawdzięczają najwięcej, bo własne życie i istnienie własnych państw. Co będzie, jeśli te złe słowa pod adresem Polaków będą tolerowane, jak były tolerowane gdy wypowiadali je Niemcy?
Prezydent przyznał, że dziś, owszem – Niemcy są naszym partnerem, ale nie przestały być sprawcami II wojny światowej i to partnerstwo nie zwalnia ich z obowiązku wypłaty Polsce reparacji wojennych. – Aby móc budować oparte o fundamenty prawne prawdy i dobrych relacji Partnerstwo z naszym zachodnim sąsiadem, musimy w końcu załatwić kwestię reparacji od państwa niemieckiego, których jako prezydent Polski dla dobra wspólnego się jednoznacznie domagam. Reparacje nie będą alternatywą dla historycznej amnezji, ale Polska jako państwo przyfrontowe, Polska jako najważniejsze państwo wschodniej flanki NATO, potrzebuje i sprawiedliwości, i prawdy – powiedział prezydent. – Wieczna hańba niemieckim i sowieckim mordercom. Niech żyje Polska! – zakończył swoje wystąpienie prezydent. Przypomniał, że dopiero teraz, po ponad 80 latach są odnajdywane szczątki obrońców Westerplatte.
Trzeba przyznać – było to chyba najmocniejsze przemówienie ze wszystkich wygłoszonych w tym miejscu po 1989 roku. Zawsze słyszeliśmy, że wojna to wina Hitlera, 1 września 1939 , że w Niemczech antypolonizm był krzewiony na długo zanim doszedł on do władzy. No i początek przemówienia… To przecież nic innego, jak odpowiedź na głupie słowa wiceprezydenta Gdańska Piotra Grzelaka, który w 2019 roku przemawiając z okazji uroczystości upamiętniających zakończenie II wojny światowej mówił, że „Na początku było słowo. Złe słowo. Słowo jednego przeciwko drugiemu. Złe słowo Polaka przeciwko innemu narodowi, Niemca przeciwko innemu narodowi. Europa została tym złym słowem podzielona”. Dziś i on, i cała reszta usłyszeli prawdę – na początku było złe słowo Niemca przeciwko Polsce. To przez nie stał się pakt Ribbentrop-Mołotow wymierzony w Polskę, rozbiór Polski, bombardowanie polskich miast i wsi, dróg pełnych uciekinierów, obozy koncentracyjne, pacyfikacje polskich wiosek, rabunek polskich dzieci. Gdyby to złe słowo nie zostało przez Niemców uznane za prawdę, nie byłoby ani Hitlera, ani II wojny. A dziś? Na Westerplatte nie było przedstawicieli Niemiec. Kilka dni przed 1 września kolejny kanclerz Niemiec, Friedrich Merz stwierdził, że Niemcy (przecież to ich reprezentuje a nie całą Europę) mają nadzieję, że kiedyś znów będą żyć w dobrym sąsiedztwie z Rosjanami. Jak w 1939 roku?
