Projekt ustawy o ochronie zwierząt i sposób, w jaki został on przedstawiony, nieoczekiwanie wywołał potężny kryzys polityczny.
Prawo i Sprawiedliwość jest krytykowane już nie tylko przez opozycję, ale od partii Kaczyńskiego odwracają się najwierniejsi sojusznicy.
– „Naczelnik” po prostu nie wie, co robi. Jeśli ktoś uważa, że ta inicjatywa i pokazanie się Prezesa na tik-toku przyciągnie do partii młodzież (to najczęstsza z racjonalizacji), to chyba upadł na głowę. Równie dobrze można by sądzić, że PiS odzyska młody elektorat, jeśli prezes zacznie mówić „elo ziomale!” – pisze na łamach „Do Rzeczy” Rafał Ziemkiewicz.
– W ostatnich wyborach 81 proc. rolników poparło Andrzeja Dudę. Ich obecnego rozczarowania i gniewu nie da się opisać. Jeśli ktoś sądzi, że urządzenie i pokazanie w telewizji cepeliowskiego festynu „podziękowania wsi polskiej” te nastroje ułagodzi, to chyba nie tylko upadł na głowę, ale jeszcze dodatkowo popukał się po niej łyżką od opon – dodaje publicysta.
– Jarosław Kaczyński, jak się zdaje, zaparł się, aby „prawa zwierząt” wprowadzić „na cito”, szybką ścieżką legislacyjną. Niestety, zdarza mu się to coraz częściej – przypomnijmy sobie, jak obsesyjnie parł do niemożliwych do przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych. Wtedy ocalił PiS Gowin, odważywszy się dać głowę pod topór. Czy teraz też znajdzie się ktoś odważny, by powiedzieć „Naczelnikowi”, że mu, pardon pour le mot, odbiło i ściąga na siebie i swój obóz nieszczęście? – podsumowuje Ziemkiewicz.
Źródło: DoRzeczy