29 września w wielu niemieckich miastach przestało jeździć metro oraz naziemny transport publiczny. Zastrajkowali pracownicy komunikacji miejskiej.
– Berlin, Monachium, Hamburg i inne miasta Niemiec przeżywają komunikacyjny Armagedon -informuje Deutsche Welle. W południe zastrajkowały przedsiębiorstwa komunikacji miejskiej. Protest, który wyłączył z użytkowania metro, autobusy i tramwaje potrwa do późnych godzin popołudniowych.
W strajku uczestniczy 90 tys. członków związku zawodowego transportu publicznego. Protestujący domagają się nie tylko podwyżek płac, ale także poprawy warunków pracy, m.in. poprzez wydłużenie urlopów wypoczynkowych do 30 dni w roku.
Deutsche Welle przypomina również, że od 22 września trwa protest pracowników administracji państwowej. Strajk urzędników zatrudnionych w instytucjach federalnych i lokalnych ma charakter ostrzegawczy. Negocjujący w ich imieniu związek zawodowy domaga się podwyżki płac o minimum 4,5 proc. czyli średnio o 150 euro miesięcznie.