Osoby z obturacyjnym bezdechem sennym są bardziej narażone na rozwój choroby i mają aż dwa razy większe ryzyko hospitalizacji. To ustalenia międzynarodowego zespołu badaczy z udziałem naukowca z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
Na łamach czasopisma „Sleep and Breathing” ukazała się publikacja autorstwa międzynarodowej grupy specjalistów, którzy zorganizowali projekt International COVID-19 Sleep Study (ICOSS). W programie uczestniczy dr hab. Mariusz Siemiński, kierownik Katedry i Kliniki Medycyny Ratunkowej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego (GUMed).
Naukowcy ci chcieli odpowiedzieć pytania dotyczące związku zaburzeń snu z COVID-19, np. czy zaburzenia snu zwiększają ryzyko zachowania na COVID-19 i cięższego przebiegu choroby; czy przejście COVID-19 nasila występujące wcześniej zaburzenia snu?, czy społeczne konsekwencje pandemii (lockdown, narodowe kwarantanny) wpływają na wystąpienie lub nasilenie zaburzeń snu?.
Latem 2020 roku przeprowadzili przekrojową, internetową ankietę w kilkunastu krajach, m.in. w USA, Chinach, Francji, Niemczech, Włoszech, Finlandii i Polsce. Uzyskali odpowiedzi od ponad 20 tys. osób.
W opublikowanym artykule prezentują kilka wniosków. Okazało się np., że osoby z objawami zespołu obturacyjnego bezdechu sennego (OSAS) są prawie 2 razy bardziej zagrożone infekcją.
Jednocześnie ryzyko zakażenia znacząco rosło dla osób w wieku 26-45 lat, osób starszych, pacjentów z nadwagą, osób rasy czarnej i pochodzenia hiszpańskiego, mężczyzn, pacjentów z cukrzycą, depresją i chorobami układu krążenia.
Co więcej, objawy OSAS oznaczają ponad dwa razy większe ryzyko ciężkiego, wymagającego leczenia szpitalnego przebiegu Covid-19.
W szpitalu częściej leczone były także osoby w wieku od 26 do 45 lat, mężczyźni, chorzy na cukrzycę, choroby układu krążenia oraz depresję.
Autorzy pracy zapowiadają kolejne artykuły. Będą one dotyczyły relacji Covid-19 i bezsenności, wpływu pandemii na zespół nagłej zmiany strefy czasowej (tzw. jet lag) oraz znaczenia pandemii dla marzeń sennych.
(PAP)
Marek Matacz