Sąd w Kijowie aresztował cały majątek byłego prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki. Zarzuca mu zdradę stanu i finansowanie terroryzmu w związku z dostawami węgla w latach 2014-2015. Oprócz Poroszenki w sprawę zaangażowanych jest kilka innych osób, m.in. były minister energetyki Władimir Demcziszin i prorosyjski oligarcha Wiktor Medwedczuk, o czym informują ukraińskie media.
Natomiast Europejska Partia Solidarności, na której czele stoi Poroszenko, opublikowała na ten temat komunikat w Facebooku: – Oprócz majątku Petra Poroszenki, sąd aresztował aktywa spółki Direct, która jest właścicielem stacji telewizyjnej Kanał 5. Decyzja wyraźnie pokazuje, że reżim Zełenskiego dąży do położenia kresu wolności słowa, aby uniemożliwić jakąkolwiek krytykę władz.
Sam Poroszenko przebywa za granicą i nie wziął udziału w rozprawie. Ocenia jednak, ze decyzja sądu jest niezgodna z prawem i pogłębia kryzys polityczny w kraju, polaryzując władze, proeuropejską opozycję i społeczeństwo. Prawnik byłego prezydenta Igor Gołowan nazwał werdykt, „absolutnym chaosem” i powiedział, że jego klient jest prześladowany z motywów politycznych.
– Podkreślam stronniczość sądu, który otwarcie grał razem z prokuratorami – podkreślił Gołowan. Według adwokata, zespołowi orzekającemu przekazano pendrive z Kancelarii Prezydenta Ukrainy, który zawierał odpowiednie instrukcje. Prawnik oświadczył, że odwoła się od decyzji o zajęciu majątku Poroszenki do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Ukraińskie media przypominają, że 17 grudnia funkcjonariusze Państwowego Biura Śledczego Ukrainy próbowali wręczyć byłemu prezydentowi wezwanie na przesłuchanie w sprawie karnej dotyczącej nielegalnych dostaw węgla. Poroszenko zignorował jednak prokuratorski nakaz i tego samego dnia wyleciał za granicę. Wyjaśnił, że nie uciekł z kraju, tylko udał się w zaplanowaną podróż. Obiecał, że wróci na Ukrainę, by stanąć przed sądem we własnej sprawie.
Tymczasem według prokuratury, na przełomie 2014 i 2015 r. ówczesny prezydent Ukrainy Petro Poroszenko ułatwiał nielegalne dostawy węgla z okupowanych przez Rosję rejonów Donbasu. Łączna kwota paliwa wyniosła ok. 1,5 mld hrywien. Śledztwo uważa, że machinacje węglowe podważyły bezpieczeństwo energetyczne kraju i posłużyły Rosji do sfinansowania agresji na Ukrainę. Byłemu prezydentowi grozi kara 15 lat pozbawienia wolności.