Zmarł francuski kierowca miejskiego autobusu pobity do nieprzytomności przez pasażerów. Powodem brutalnego napadu była uwaga, żeby mordercy założyli maski ochronne.
– W całej Francji przeszły marsze solidarności z zamordowanym kierowcą miejskiego autobusu – poinformowała Agence France Presse. 59-letni Philippe Monguillot zmarł w szpitalu po brutalnym pobiciu przez pasażerów.
Incydent wydarzył się w miejscowości Beyonne na południowym zachodzie Francji. Kierowca zwrócił wchodzącym pasażerom uwagę, żeby założyli maski ochronne. Jak przypomina AFP ustawa epidemiczna nakłada taki obowiązek na wszystkie osoby korzystające ze środków zbiorowego transportu.
W odpowiedzi grupa młodych ludzi bestialsko pobiła pracownika komunikacji miejskiej. W wyniku ataku Philippe Monguillotstracił przytomność. Doznał ciężkiego urazu mózgu, który wywołał wewnętrzny krwotok. Mimo przewiezienia do szpitala i reanimacji zmarł na oddziale intensywnej terapii.
Policja schwytała napastników ukrywających się w mieszkaniu jednego z bandytów. Według komunikatu ministerstwa spraw wewnętrznych, dwójka morderców w wieku 22 i 23 lat była wcześniej znana siłom porządkowym z kryminalnych wyczynów.
Zostali oskarżeni przez prokuraturę o pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Ich dwóch kompanów odpowie przed sądem za nieudzielenie pomocy nieprzytomnej ofierze napadu.
Brutalny mord wywołał oburzenie mieszkańców Bayonne. Rodzina tragicznie zmarłego kierowcy zorganizowała cichy marsz protestu przeciwko przemocy. W geście solidarności podobne marsze odbywają się w całej Francji.
Koledzy zamordowanego odmówili przystąpienia do pracy. Oczekują wzmocnienia ochrony i do najbliższego poniedziałku nie wyprowadzą autobusów z miejskiej zajezdni.
Jak informuje AFP do Bayonne udał się minister spraw wewnętrznych. Ma omówić sposoby poprawy sytuacji, m.in. poprzez wprowadzenie na pokłady autobusów stałych agentów bezpieczeństwa.