Policja Nowego Jorku walczy z największą falą morderstw i czarnego bandytyzmu w najnowszej historii miasta. Liberałowie rządzący metropolią nie potrafią zażegnać kryzysu. Tymczasem skutki anarchii wywołanej przez BLM rozlewają się na inne miasta Ameryki.
– Nowy Jork poradził sobie z koronawirusem ale obecnie ulega wyzwaniu groźniejszemu niż epidemia. To najwyższa od dziesięcioleci fala zabójstw i przemocy – informuje „Der Spiegel”.
Tylko w ostatni weekend podczas ulicznych strzelanin zginęły 4 osoby, a 49 odniosło rany. Typowy przykład? Czteroosobowa rodzina w Brooklynie siedziała przy grillu na miejskim placu. „Nagle podjechał samochód, z którego nieznani sprawcy otworzyli ogień”. Rezultat to trzech rannych Afroamerykanów. Zginęło roczne dziecko przeszyte pociskami w swoim wózeczku.
Ogółem w czerwcu nowojorska policja odnotowała 205 incydentów kryminalnych z użyciem broni palnej. To o 130 proc. więcej niż w ubiegłym roku. Liczba ofiar śmiertelnych wzrosła o 30 proc. Podobna fala przemocy rozlała się po całej Ameryce. Identyczna sytuacja panuje, m.in. w Chicago, Filadelfii, Miami, Atlancie i Waszyngtonie.
Winna jest anarchia rozpętana przez BLM. Jednak gdy Donald Trump wprowadza siły federalne, żeby zaprowadziły porządek, jest oskarżany o wywoływanie „kulturalnej wojny z Afroamerykanami”.
Pretekstem do krytyki ze strony liberałów były słowa prezydenta: – Nowy Jork wyszedł spod kontroli. W celu przerwania bezkarnych napadów siły federalne wezmą odpowiedzialność za bezpieczeństwo w mieście opanowanym przez radykalną lewicę.
Niestety próby zapewnienia obywatelom bezpieczeństwa wywołują histeryczny sprzeciw liberałów. – Donalda Trumpa swędzą ręce, żeby przejąć kontrolę nad ośrodkami, w których odbywają się protesty przeciwko rasizmowi organizowane przez BLM – tak brzmi ich koronny argument.
Tymczasem miejski samorząd Nowego Jorku próbuje ukryć swoją nieudolność w walce z czarną przestępczością. – Liczba morderstw rośnie każdego roku latem, gdy uliczne bandy dokonują porachunków – takie tłumaczenie władz miasta usłyszeli niemieccy dziennikarze.