Pół setki funkcjonariuszy policji odniosło rany w nocnych walkach ulicznych, które wybuchły w amerykańskim Seattle. Siły porządku aresztowały wielu aktywistów BLM i anarchistów.
– Policja Seattle nazwała nocne starcia uliczne buntem – poinformował burmistrz amerykańskiego miasta. Taka kwalifikacja umożliwia siłom porządkowym rozpoczęcie aktywnych działań prewencyjnych, włączenie z prośbą do władz federalnych o dalszą pomoc. Podstawą prawną jest „przedłużające się zagrożenie dla zdrowia i życia ludzkiego oraz wysokie ryzyko dla bezpieczeństwa publicznego”.
Jak informują media, w zamieszkach, które wybuchły w Seattle w miniony weekend, rannych zostało 57 funkcjonariuszy policji i agentów federalnych. Siły porządkowe zatrzymały 47 zadymiarzy i prowodyrów starć.
Walki w Seattle to rezultat policyjnej operacji, która ma na celu usunięcie z ulic aktywistów BLM i anarchistów, którzy od czerwca paraliżują życie metropolii. Od dwóch miesięcy demonstracje BLM przerastają regularnie w zamieszki, podczas których rabowane są sklepy, biura i płoną samochody. Anarchiści i kryminalne gangi zastraszają wspólnie mieszkańców.
Próby przywrócenia porządku publicznego zakończyły się w opinii policji „wybuchem walk ulicznych na niespotykaną dotąd skalę”. W stronę oddziałów przywracających porządek leciał grad kamieni, butelek oraz desek. Wielu policjantów padło ofiarami wybuchów ładunków wybuchowych chałupniczej produkcji. Wśród obrażeń zadanych funkcjonariuszom przeważają rany cięte oraz uszkodzenia narządów słuchu wywołane eksplozjami.