Rolnicy z AgroUnii przyszli do siedziby PiS. Na miejsce wezwano policję, która oskarżyła lidera rolników o „mocne pociągnięcie klamki”.
Do biura PiS w Warszawie przyszli rolnicy z AgroUnii. Chcieli przekazać list do Jarosława Kaczyńskiego i ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka.
Sytuacja szybko zamieniła się w szamotaninę. Pracownicy biura PiS wezwały policję.
Ta – jak przekonuje lider AgroUnii Michał Kołodziejczak – oskarżyła go „o mocne pociągnięcie klamki”. Rolnicy twierdzą, że musieli przyjść osobiście do biura PiS, bo po dwóch tygodniach od spotkania z ministrem rolnictwa nie doszło do żadnych znaczących zmian.
„Panowie, piszę do was pierwszy list. Udajecie, że jest fajnie, a problemy są przejściowe, ale czas spojrzeć prawdzie w oczy. Oszukujecie – nas młodych. Chcecie nas omamić i zyskać czas. Myślicie, że nie wiemy, w co gracie. Bawicie się nieczysto! Pytacie nas o rozwiązania, dostajecie je na tacy, a następnie nie wprowadzacie ich w życie” – pisze w liście Kołodziejczak.
„To wy rządzicie, macie narzędzia, bierzecie tylko za to pieniądze, a nie bierzecie odpowiedzialności. Kolejny raz wywieszacie białą flagę w imieniu naszej Polski. NIE ma na to zgody AGROunii. Nikt już nie wierzy, że zrobicie coś dobrego. Wiecie, że mamy rację” – czytamy w liście od rolników.